Skoro Unia Europejska nie chce pożyczyć nam pieniędzy z KPO i nakłada na nas bezprawnie kary, to o wielki kredyt powinniśmy zwrócić się do Stanów Zjednoczonych i Kanady. Byłyby to pieniądze na pomoc dla Ukrainy i wielkie odciążenie dla naszego budżetu.
Od kilkunastu miesięcy Polska jest w nieustannym sporze z Unią Europejską o przyznanie i pożyczenie nam należnych środków. Póki co, jak mawiał były minister finansów Rostowski, „piniendzy ni ma” i niewiele wskazuje na to, że się pojawią. Kolejne doniesienia o kolejnych rozmowach, kolejnych rundach negocjacji zaczynają budzić znużenie, jeśli nie irytację. Sama Zjednoczona Prawica płaci za nie bardzo wysoką cenę, nie tylko poprzez ujawnianie głębokich wewnętrznych podziałów, ale też poprzez utratę zaufania wśród opinii publicznej, która zaczyna powątpiewać w zdolności sprawcze rządu.
Wszystkie argumenty w sporach z Unią zostały już przedstawione. Być może pozostały jeszcze tylko te nieujawnione publicznie, które być może padają w czasie rozmów z komisarzami. Coś w stylu: jak nie prześlecie należnych nam pieniędzy, to będziemy blokować wam co się da i namawiać inne kraje, by podniosły bunt przeciwko waszemu aroganckiemu, uzurpacyjnemu władztwu.
Wszyscy wiemy, że Polska, by otrzymać pożyczkę KPO, musiałaby spełnić jeden warunek: porzucić demokrację, swą suwerenność i pozwolić na to, by to Bruksela decydowała o tym, kto może w Polsce rządzić. Furda głosy jakichś tam Polaków w jakichś tam wyborach. Wszyscy wiemy, że wstrzymywanie pieniędzy to tylko narzędzie na osadzenie u władzy opozycji i zapewnienie sobie posłuszeństwa jej przyszłych niedoszłych, ewentualnych rządów. To warunek podstawowy, a właściwie jedyny.
Kim trzeba być, by krajowi, który w obliczu wojny w Europie ponosi tak wielkie wyrzeczenia, który jak żaden pomaga Ukrainie, odmawiać należnych pieniędzy. Po stronie Komisji Europejskiej mamy do czynienia z ludźmi złej woli, kłamcami, skrajnie amoralnymi cynikami i musimy być gotowi, by odejść od stolika. To zresztą podstawa wszelkich negocjacji. Nawet dotyczących spraw prozaicznych jak kupno czy wynajęcie domu. Do tego namawia m.in. Jacek Saryusz-Wolski, który twierdzi, że nie ma już miejsca na ustępstwa i w 7 punktach przedstawia działania, jakie polski rząd powinien podjąć. Jedno z nich dotyczy pozyskania finansowania poza Unią Europejską. Na dobrą sprawę pieniądze to jedyna karta, którą Komisja Europejska dziś ma. Pytanie jest więc, gdzie je znaleźć i na dobrych warunkach pozyskać.
Być może są takie miejsca - Stany Zjednoczone i Kanada. W ostatnim czasie zaszły pewne zdarzenia, które zwiększają szanse na uzyskanie w nich pożyczki na dobrych warunkach. To najbardziej znane to uplasowanie polskich obligacji na rynku amerykańskim. Popyt na nie był tak duży, że powiększono transze i możemy już zapomnieć o jednodniowej histerii związanej ze zbyt wysoką rentownością polskich obligacji, a więc ich zbyt wysokim oprocentowaniem. Komercyjna akcja zakończyła się sukcesem i pokazaliśmy, że jesteśmy finansowo wiarygodni. Być może więc przyszedł czas ubiegać się o kolejną, tym razem wielką pożyczkę, na wielki sojuszniczy, geostrategiczny, ale także moralny projekt. Powinniśmy powiedzieć Amerykanom: pożyczcie nam pieniądze na pomoc dla Ukrainy. To koszty wojny u naszych braci sprawiły, że potrzebujemy pieniędzy. Niech pożyczenie Polsce pieniędzy na pomoc Ukrainie, na pokonanie Rosji, będzie moralnym wyzwaniem dla Białego Domu, Kongresu, ale też mediów, organizacji i samych Amerykanów. Każdego centa z tej pożyczki przeznaczymy na pomoc Ukrainie.
Taki kredyt byłby wielkim odciążeniem dla polskiego budżetu. Jakie byłyby te pieniądze: czy pożyczka z federalnego budżetu, czy gwarancje amerykańskiego rządu dla polskich obligacji w Stanach plasowanych to kwestia techniczna, wręcz drugorzędna. W samej Ameryce w czasie I i II Wojny Światowej przeprowadzono dwie wielkie akcje plasowania obligacji wojennych i tzw. Liberty Bonds (Obligacje Wolności) na finansowanie wojen z Niemcami i Japonią. W 1918 roku sprzedano ich za 21,5 miliarda dolarów, a w 1941 za 185 miliardów dolarów. Dziś, po uwzględnieniu inflacji byłoby to odpowiednio 387 miliardów dolarów i 2,6 biliona dolarów. My kilkanaście dni temu sprzedaliśmy na rynku amerykańskim obligacje za 3 miliardy.
Drugie znaczące dla naszej sprawy zdarzenie ma miejsce w Kanadzie. 28 października premier Justin Trudeau zapowiedział sprzedaż rządowych 5-letnich obligacji na pomoc Ukrainie i podtrzymanie sankcji wobec Rosji.
Kanadyjczycy będą teraz mogli udać się do głównych banków, aby kupić swoje obligacje państwowe, które zapadną po pięciu latach wraz z odsetkami. Te fundusze zostaną przeznaczone na pomoc dla rządu Ukrainy, aby mógł on nadal wspierać naród ukraiński
powiedział Trudeau na dorocznym spotkaniu Ukraińskiego Kongresu Kanadyjskiego w Winnipeg.
Chodzi o to, by także Kanada pożyczyła nam w takiej, czy innej formie pieniądze na pomoc Ukrainie. By stało się to dla niej moralnym wyzwaniem.
Pieniądze na tak szczytny cel, to coś znacznie więcej niż zwykła komercyjna pożyczka. Takie postawienie sprawy pozwala zmobilizować opinie publiczną, polityków, media. W Kanadzie mieszka 1,5 miliona Ukraińców. To 4% populacji kraju i diaspora o wielkiej sile politycznej. Dodajmy do tego 1,5 miliona kanadyjskiej Polonii. W USA jest ponad ponad 900 tysięcy, Ukraińców i między 6, a 10 milionów osób polskiego pochodzenia. Ukraiński rząd pomoże nam zmobilizować w swych rodaków w Kandzie i USA. My powinniśmy zwrócić się do Polonii, amerykańskiej i kanadyjskiej opinii publicznej To zadanie dla naszych dyplomatów, Polskiej Fundacji Narodowej, mediów etc. Trzeba sprawić, by ani Stanom Zjednoczonym, ani Kanadzie nie wypadało odmówić nam pożyczki. By musiały ze sobą niemal konkurować w tym szczytnym dziele.
My nie przestaniemy pomagać naszym braciom Ukraińcom. Wydamy na to każde pieniądze, bo nie chodzi tylko o moralne zobowiązanie wobec nich, ale też o polską rację stanu. Aż strach myśleć w jakiej sytuacji znaleźlibyśmy się, gdyby Rosja podbiła Ukrainę. Dla nas to niemal sprawa życia i śmierci, dla USA i Kanady geopolityka. Potężnych argumentów, by oba kraje pożyczyły pieniądze i ulżyły nam, nie zabraknie.
Cała sprawa ma jeszcze jeden aspekt. Już uruchomienie takiej akcji, same wejście w nią, stanie się środkiem nacisku na Unię Europejską. To będzie pokazanie, że być może obejdziemy się bez jej pańskiej łaski. Jak wyglądać będzie organizacja zwana Unią Europejską, gdy zdarzyłoby się, że kraje z innego kontynentu pożyczają nam pieniądze, a ona jednocześnie chce ich nas pozbawić. Co będzie opowiadać o europejskiej solidarności, jaka będzie jej soft power, siła w narzucanie kolejnych bezprawnych ukazów? Mam nadzieję, że już po sprzedaży polskich obligacji w USA minister Szymon Szynkowski vel Sęk siadając do rozmów z eurokratami, znacznie wygodniej w fotelu się mości. Wyobraźmy sobie dzień, w którym Unia dowiaduje się o amerykańskiej i kanadyjskiej pożyczce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/622015-pozyczmy-pieniadze-na-pomoc-ukrainie-w-usa-i-kanadzie