„Teoretycznie można sobie wyobrazić, że jeśli Konfederacja do wiosny zupełnie pokłóci się wewnętrznie, podzieli się, to może się okazać, że opozycja się w ogóle nie musi jednoczyć, bo na scenie politycznej pozostanie PiS i cztery partie opozycji” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalista od systemów wyborczych.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Na opozycji trwa dyskusja odnośnie formuły startu wyborczego. W grę wchodzi m.in. start z jednej listy, pójście do wyborów w dwóch blokach, a także start każdej partii opozycyjnej oddzielnie. Który wariant jest korzystniejszy dla opozycji, a który dla PiS-u?
Prof. Jarosław Flis: Opozycja jako taka nie jest jednym blokiem i jest pytanie, co odpowiada poszczególnym podmiotom opozycyjnym. PiS to też jest formalnie monolit, ale tu też nie jest wszystko takie oczywiste. Jednak generalnie, w największym skrócie, z punktu widzenia celu pod tytułem odsunięcie PiS-u od władzy, to jedna lista jest rozwiązaniem niezwykle ryzykownym z punktu widzenia opozycji, dlatego że w krajach wielkości Polski nie udało się zrobić tak, by były tylko dwie partie – poza USA, ale tam są kompletnie inne uwarunkowania instytucjonalne. Nawet w takich krajach jak Hiszpania czy Wielka Brytania, czy nawet Włochy, to zwykle jest tak, że jednak tych partii jest więcej. Pytanie zawsze, kto będzie w takim wypadku trzecią siłą polityczną w Polsce, a kto czwartą, bo jednak do tej pory nigdy liczba partii w polskim parlamencie nie zeszła poniżej czterech. Jedna lista opozycji może oznaczać koło ratunkowe dla Konfederacji, która na razie jest w takim trendzie podprogowym, mniej więcej podobnie jak Kukiz’15 na rok przed wyborami w 2019 roku.
Jeśli w wyborach pojawiłyby się tylko trzy znaczące listy - PiS-u, zjednoczonej opozycji i Konfederacji, to wydaje się bardzo prawdopodobne, że Konfederacja jednak przekroczyłaby próg wyborczy i była tą trzecią siłą.
W związku z tym pojawia się pytanie, czy z punktu widzenia opozycji dobra jest sytuacja, w której Konfederacja jest języczkiem u wagi i czy nie lepiej samemu się zorganizować w dwa bloki. Do tego takie posklejanie czterech ugrupowań w jedną listę jest dość karkołomne w obecnym systemie wyborczym, generuje mnóstwo napięć i to mogłoby się po prostu wszystko posypać. Z drugiej strony start opozycji z czterech list jest związany z kolosalnym ryzykiem, że jedna z nich nie wejdzie do Sejmu. Optymalne z punktu widzenia opozycji byłoby to, by po jej stronie były trzy listy. Warto pamiętać, że w 2007 roku PiS został odsunięty od władzy właśnie przez trzy partie. Z tym, że wtedy dla jednych i tak nie starczyło miejsca w rządzie – LiD został w opozycji. Poza tym, by powstały trzy listy z obecnych czterech partii opozycyjnych, to dwie muszą się połączyć. Cały problem polega na tym, że gdy jedni się połączą, to zyskają na tym przede wszystkim ci, którzy się nie połączą. To jest trochę tak jak w głupiej grze weselnej, gdzie są cztery osoby i trzy krzesła. Ci, którzy siądą we dwójkę na jednym krześle, będą mieli ciaśniej.
Prawdopodobnie tymi formacjami, które by się porozumiały w wariancie z trzema blokami opozycji, byłby PSL z Polską 2050. PSL dość często balansuje w sondażach na krawędzi progu wyborczego, zatem pytanie, czy jednak nie jest tak, że dla PSL-u taki wspólny start jest korzystny.
Korzyść jest, ale to nie jest też takie proste, patrząc na to, że ludowcy mają swoją solidną tożsamość. Jest doświadczenie z Kukiz’15, która jednak była partią słabszą na tym etapie niż jest Polska 2050, ale tu też nie było prosto. Oczywiście, że PSL i Polska 2050 są najbardziej logicznymi partnerami, także dlatego, że mają porównywalną siłę i zyski w postaci mandatów są tym większe, im mniejsze partie się łączą. Dlatego to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz z tych, które są. To nie jest też łatwa operacja. Pytanie, czy to się nie skończy jakimś rozłamem, np. ruch Hołowni się posypie, część ludzi odejdzie z niego do Lewicy, część do KO. Podobnie było z Kukiz’15 – z PSL-em poszła resztka ludzi z formacji, która wcześniej się rozsypała. Generalnie wszystkie te decyzje odnośnie formuły startu będzie można ostatecznie ocenić wiosną, bo wtedy będziemy wiedzieć mniej więcej, jak zakończy się ukraińska wojna, jak przetrzymamy zimę i czy obóz Zjednoczonej Prawicy się nie posypie. Prezydent musi też podpisać ustawę o terminie wyborów samorządowych, a jak tego nie zrobi, to pojawi się też ta kwestia.
Przyznam, że nie słyszałem, by ktoś z PSL-u bądź z Polski 2050 otwarcie krytykował pomysł wspólnego startu tych formacji. Natomiast słyszałem, jak politycy Lewicy krytykują wariant startu z KO.
Tak, to zatem nie jest prosta rozgrywka. Teoretycznie można sobie wyobrazić, że jeśli Konfederacja do wiosny zupełnie pokłóci się wewnętrznie, podzieli się, to może się okazać, że opozycja się w ogóle nie musi jednoczyć, bo na scenie politycznej pozostanie PiS i cztery partie opozycji. Nawet liczyłem, że w takim scenariuszu przy dzisiejszych sondażach opozycja spokojnie miałaby większość.
Gdyby zatem urzeczywistnił się ten scenariusz Donalda Tuska – start opozycji z jednej listy – to byłby wariant korzystny dla PiS-u?
Na pewno to bardzo ułatwiałoby PiS-owi szereg rzeczy, natomiast to też może być taki scenariusz, w którym jeśli rzeczywiście Tuskowi udałoby się to, czego chce i osiągnąłby efekt kuli śnieżnej, to mogłoby się okazać, że opozycja zdobywa większość zdolną odrzucić weto prezydenta Dudy. Wówczas te wszystkie opowieści o solidnych rozliczeniach stałyby się dużo bardziej realne. To zatem jest postawienie sprawy na ostrza noża, bo w takiej sytuacji jest szereg trudności dla opozycji, ale też zwycięstwo może być miażdżące.
To stawianie sprawy na ostrzu noża, jak Pan wspomniał. W takim wariancie możliwa jest też miażdżąca porażka opozycji i skończyć się podobnie jak w przypadku Koalicji Europejskiej.
Tak, to może się skończyć tak, że będą próbować się zjednoczyć, ale jednak to nie będzie wychodzić. Niby jest jedna lista, która ma wszystkie jej wady, ale w dodatku pojawiają się jeszcze dwie listy tych, którzy nie chcą jednej listy. To też jest coś, co może być ważnym elementem układanki.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/621900-prof-flisjedna-lista-to-ryzykowne-rozwiazanie-dla-opozycji