„Wszyscy ulegli iluzji, że te wojska nadal tam walczą. Teraz Rosjanie twierdzą, że wycofali się praktycznie bez strat i z całym sprzętem. Nie do wiary, trudno mi w to uwierzyć, ale widać wyraźnie, że wszyscy są zaskoczeni tym, co się stało. Ukraińcy nie mogą uwierzyć, że w Chersoniu nie ma rosyjskiego wojska – ja też nie mogę w to uwierzyć. Rosjanie wycofali się, zniszczyli za sobą wszystkie stałe przeprawy. Most Antonowski zerwali praktycznie na całej długości – jest nie do odbudowy w czasie wojny. Natomiast na wschodnim brzegu Dniepru tak ufortyfikowali swoje pozycje, że Ukraińcy rzeki nie przekroczą” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych, odnosząc się do wycofania się Rosjan z prawego brzegu Dniepru.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Rosjanie wycofali się prawego brzegu Dniepru, Ukraińcy błyskawicznie zajęli po nich ten teren, w tym Chersoń. Dlaczego tak się stało?
Gen. Waldemar Skrzypczak: W kontekście tego, co się zdarzyło na przyczółku chersońskim, Rosjanie wszystkich oszukali. Tam nie ma rosyjskiego wojska, a przecież było tak dużo. Cały czas wszystkim się wydawało, mnie również, że tam jest 20 tys. żołnierzy, którzy skutecznie się bronią przed armią ukraińską. Po ogłoszeniu w czasie show telewizyjnego decyzji strategicznej o oddaniu przyczółka chersońskiego okazało się, że tam prawie nie ma rosyjskiego wojska. To znaczy, że Rosjanie przeprowadzili operację pozornego działania, w czasie którego w ramach maskowania operacyjnego przeprowadzili wojska na wschodni brzeg Dniepru. Z wojskowego punktu widzenia, to moim zdaniem zawiodły rozpoznanie i wywiad ukraiński, bo wycofanie takiej masy wojska przez Dniepr, gdzie cały czas są problemy z przeprawami, to nie jest igła w stogu siana. Ten proces trwał dłużej. Wynika z tego, że Rosjanie prowadząc działania pozorne, na tyle zmylili czujność Ukraińców i wywiadu amerykańskiego, że skrycie wysłali wojska na drugi brzeg Dniepru, po czym zrobili spektakl telewizyjny, gdzie Szojgu ogłasza światu, iż podejmuje decyzje o odwrocie wojska, które już tak naprawdę zostało wycofane.
Jak Pan szacuje, ile czasu faktycznie trwała ta operacja?
Moim zdaniem taka operacja trwała około dwa tygodnie. Po pierwsze musiały być wydzielone wojska do osłony procesu wycofania, czyli wojska, które były cały czas w styczności z armią ukraińską i powstrzymując ją. Okazuje się, że były na tyle skuteczne, że pozwoliły wycofać zasadnicze siły armii rosyjskiej na wschodni brzeg. Wszyscy ulegli iluzji, że te wojska nadal tam walczą. Teraz Rosjanie twierdzą, że wycofali się praktycznie bez strat i z całym sprzętem. Nie do wiary, trudno mi w to uwierzyć, ale widać wyraźnie, że wszyscy są zaskoczeni tym, co się stało. Ukraińcy nie mogą uwierzyć, że w Chersoniu nie ma rosyjskiego wojska – ja też nie mogę w to uwierzyć. Rosjanie wycofali się, zniszczyli za sobą wszystkie stałe przeprawy. Most Antonowski zerwali praktycznie na całej długości – jest nie do odbudowy w czasie wojny. Natomiast na wschodnim brzegu Dniepru tak ufortyfikowali swoje pozycje, że Ukraińcy rzeki nie przekroczą.
Jest też kwestia tamy w Nowej Kachowce. Spodziewa się Pan, że Rosjanie zdecydują się ją wysadzić?
Moim zdaniem nie mają takiej potrzeby, chyba że Ukraińcy chcieliby forsować Dniepr. Jednak Ukraińcy tego nie zrobią, bo mają świadomość, że jeśli to zrobią, to Rosjanie wysadzą tę tamę i zaleją wszystko wokół, razem z ukraińskimi wojskami. Teraz wydaje mi się, że Ukraińcy przerzucą część wojska z rejonu chersońskiego w inne miejsca. Na pewno w Donbasie go potrzebują, bo tam Rosjanie ciągle atakują. Dla mnie to, co się stało na przyczółku chersońskim – nie wypada wcale chwalić Rosjan, mnie też – ale jednak to był majstersztyk. Oni nas po prostu oszukali.
Nawet jeśli tak, to jednak utracili sporo terenu, a sam Chersoń miał duże znaczenie polityczne, ponieważ to jedyna stolica ukraińskiego obwodu, którą Rosjanie zajęli w obecnej inwazji.
Szojgu na konferencji prasowej de facto przyznał się do klęski. Powiedzenie, że Rosjanie robią odwrót z przyczółka chersońskiego, to było przyznanie się do politycznej katastrofy. Natomiast z wojskowego punktu widzenia – a ja patrzę na to jako dowódca polowy – to wycofanie tak dużej ilości wojska przez rzekę bez takich strat, jakie wydawałoby się, że można mieć przy przekraczaniu rzeki w walce, to chylę czoło przed tym, jak oni to zrobili. Jestem żołnierzem, patrzę na to w kategoriach wojskowych. Odwrót to bardzo skomplikowana operacja, ponieważ cały czas ma się na plecach przeciwnika, który ciągle atakuje, wojsko osłonowe muszą walczyć i się poświęcać, a reszta wycofuje się. Rosjanie zrobili to dobrze.
Co się według Pana obecnie stanie na froncie? Jak Pan mówi, Ukraińcy pewnie nie będą forsować Dniepru, pewnie przerzucą część żołnierzy gdzie indziej. Spodziewa się Pan w najbliższym czasie nowej ukraińskiej ofensywy na którymś z kierunków?
Cały czas oczekiwałem, że głównym kierunkiem uderzenia dla armii ukraińskiej powinien być kierunek od Zaporoża w kierunku Morza Azowskiego, żeby przeciąć korytarz lądowy między Krymem a Rosją. Podstawowym argumentem, który Rosjanie często podkreślali prowadząc tę tzw. operację specjalną, było to, by dojść do Krymu połączeniem lądowym. By Ukraińcom udało się przerwać połączenie lądowe między Rosją a Krymem, co moim zdaniem jest kluczowe dla losów tej wojny, to powinni uderzyć z Zaporoża na Mariupol, Melitopol lub Berdiańsk. Przecięcie tego korytarza to będzie przełomowy moment w tej wojnie, który do końca rzuci Rosjan na kolana.
A w Donbasie Ukraińcy powinni po prostu się bronić, utrzymywać pozycje?
Tak. Niech się tam bronią, wiążą armię rosyjską. Niech Rosjanie tam szturmują i tracą wojska, a Ukraińcy nie powinni ustąpić.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/621778-wywiad-gen-skrzypczak-rosjanie-wszystkich-nas-oszukali