Przez większą część istnienia III RP Polakom wdrukowywano, że należy im się odpoczynek od obrony niepodległości. To wielkie kłamstwo.
Marszałek Józef Piłsudski mówił: „Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, aby ta niepodległość kosztowała dwa grosze i dwie krople krwi. A niepodległość jest dobrem nie tylko cennym, ale bardzo kosztownym”. Opozycja w Polsce jest obecnie jeszcze bardziej skąpa - chciałaby niepodległości za 1 grosz i bez kropli krwi. Służba dla ojczyzny miałaby być bezobjawowa, czyli nie wiązać się z ryzykiem i poświęceniem – jak w piosence Marii Peszek (z 2012 r.) „Sorry Polsko”, gdy śpiewa ona, że „nie oddałaby Polsce ani jednej kropli krwi”.
Wydarzenia ostatnich lat, w tym agresja Rosji na Ukrainę oraz groźby wprost wysuwane wobec Polski dowodzą, że niepodległość za 1 grosz i bez kropli krwi nie istnieje, że trzeba mieć silną własną armię i w razie potrzeby wydawać na obronność nawet 4-5 proc. PKB. Opozycyjna koncepcja niepodległości za jeden grosz i bez kropli krwi to prosta droga do utraty niepodległości, szczególnie w czasie, gdy Rosja chce odbudować swoje wpływy na obszarze nazywanym w czasach ZSRS „bliską zagranicą”.
W Narodowe Święto Niepodległości ważne jest pytanie o gotowość współczesnych Polaków do obrony tej niepodległości. O gotowość poświęcania się dla Polski. Wielu chciałoby, żeby żyć bez wzywania do poświęcenia i ofiary, w tym ofiary krwi. A nawet, żeby nigdy nie zaistniały okoliczności, w których obrona niepodległości stałaby się obowiązkiem. Od 77 lat przez terytorium Polski nie przetaczała się żadna wojna. To rzecz w dziejach niebywała i chwalebna. Ale z tego nie wynika, że wojny nigdy już na obszarze Polski nie będzie.
Poczucie obowiązku, służby i różnych powinności wobec Polski nie polega tylko na odpowiedzi na wezwanie w razie konkretnego zagrożenia. Bardziej polega na wewnętrznym poczuciu, na moralnym imperatywie. Wtedy obrona niepodległości jest czymś głęboko zakorzenionym, nie wynika z wewnętrznych kalkulacji, czy i co się komu opłaca. To przeciwieństwo przesłania antyhymnu Marii Peszek, bo z niego wynika, że oportunizm, dekowanie się, a nawet kolaboracja byłyby wyrazem rozsądku i realizmu.
Doświadczenia historyczne dowodzą, że w pełni niepodległe są te państwa, w których żyje wystarczająco wielu ludzi gotowych niepodległości bronić. I nie oczekujących za to niczego poza zachowaniem niepodległości jako dobra wspólnego, jako najwyższej wartości. Tacy ludzie nigdy się nie lansują na gotowości do obrony niepodległości Polski, bo uważają, że to głęboko zinternalizowany obowiązek. Lans, także lans patriotyczny, jest nieszczery, bowiem w jakimś momencie zakłada nagrodę. Jest więc w jakimś sensie transakcją handlową z własną ojczyzną, choć powinien to być akt bezwzględnego altruizmu.
Trudno powiedzieć, ilu obywateli RP byłoby gotowych bezwarunkowo bronić niepodległości. Przez większą część istnienia III RP Polakom wdrukowywano, że należy im się odpoczynek od powinności wobec własnego państwa, od troski o niepodległość. Że nie tylko mają prawo, ale wręcz obowiązek odciąć się od romantycznych zrywów, od insurekcyjnej mentalności i kultu narodowych klęsk. Polacy żyjący w III RP powinni po prostu żyć i się nie przejmować. Tym bardziej że czuwają NATO i Unia Europejska. Przecież mamy wspólną, bezpieczną Europę, bezpieczeństwo zbiorowe zagwarantowane przez NATO. To złudzenie.
Na co dzień niepodległość wydaje się nie mieć wysokiej, a nawet tylko przeciętnej ceny. Nie doświadczamy bowiem sytuacji, gdy trzeba za nią płacić. Cena ujawnia się i szybko rośnie w miarę zagrożenia. Aż do momentu, gdy niepodległość staje się bezcenna. Także dla tych, którzy nie oddaliby za nią „ani jednej kropli krwi”. Utraty niepodległości mogliby nawet nie zauważyć, ale już utrata człowieczeństwa dałaby im się we znaki. Nie ma bowiem człowieczeństwa tylko na poziomie biologicznym bądź stylu życia, lecz jego głębokim sensem są tradycja, historia, wspólnota, wartości i normy, patriotyzm czy poświęcenie.
Bez zakorzenienia, odwołania do fundamentalnych wartości i gotowości obrony niepodległości bylibyśmy tylko Elojami z powieści Herberta George’a Wellsa „Wehikuł czasu”. Istotami wegetującymi bez idei i zobowiązań, kompletnie bezwolnymi i biernymi, dla których wspólnota, idee, wartości i powinności nie mają żadnego znaczenia. I wegetując czują się oni szczęśliwi. Chociaż w istocie są tylko pokarmem dla wojowniczej, rządzącej rasy Morloków.
Stosunek do niepodległości może wynikać z politycznych podziałów i sympatii. W Polsce te podziały miały wpływ na życie publiczne i prywatne właściwie od zawsze, ze szczególnym natężeniem od wieku XVIII, czego kulminacją były rozbiory i utrata niepodległości. I nie zniknęły wraz z odzyskaniem niepodległości po pierwszej wojnie światowej, czego świadectwem jest ówczesna literatura, z „Generałem Barczem” i „Mateuszem Bigdą” Juliusza Kaden-Bandrowskiego czy „Przedwiośniem” Stefana Żeromskiego na czele.
Współcześni politycy nie zwracają uwagi na to, co było uświadamiane w końcówce XVIII wieku, podczas XIX-wiecznych powstań czy w międzywojennym dwudziestoleciu w XX wieku oraz podczas II wojny światowej i w okresie powojennego sowieckiego zniewolenia. Podziały mają największe skutki wtedy, gdy chodzi o fundamentalne wartości, z suwerennością i niepodległością na czele. I właśnie wtedy te podziały dotyczą wszystkich sfer życia. Wystarczy przywołać czasy obcych interwencji w XVIII wieku, XIX-wieczne powstania narodowe, wojnę polsko-bolszewicką czy Polskie Państwo Podziemne.
Z przeszłością łączy obecną sytuację w Polsce zadziwiający brak refleksji po stronie opozycji i jej sympatyków, dlaczego obcym siłom i państwom miałoby w jakikolwiek sposób zależeć na suwerenności i niepodległości Polski. Skąd to przekonanie, że obce siły są większymi gwarantami suwerenności i niepodległości niż polski rząd? Czy to, co się działo w drugiej połowie XVIII wieku nic nie mówi, niczego nie uczy? Podziały w polskim społeczeństwie są właśnie dlatego obecnie tak ostre i głębokie, że duża część obywateli dostrzega historyczne analogie i historyczne lekcje. I nie ma lepszego sposobu zahamowania tych negatywnych zjawisk jak poprzez skończenie z szukaniem pomocy na zewnątrz, na „obcych dworach”. Warto o tym pamiętać w Narodowe Święto Niepodległości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/621730-niech-opozycja-wbije-sobie-do-glow-ze