„Zawsze mówiłem, że Marsz jest nasz, ale nas wszystkich, Polaków – polskich patriotów, którzy odwołują się do idei niepodległości. Jeżeli ktoś mówi, że ten Marsz należy do jednej albo drugiej grupy, to jest po prostu w błędzie i stoi w fałszu. Marsz powinien łączyć a nie dzielić, tak jak to było przez lata” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz.
CZYTAJ TAKŻE: RELACJA. Marsz Niepodległości 2022. „Cieszmy się, że mamy wolną i niepodległą Polskę. Kochajmy ją”. Co działo się na trasie?
wPolityce.pl: Jak ocenia Pan tegoroczny Marsz Niepodległości. Odbywa się z pewnością w przełomowym momencie historycznym, więc co tegoroczne Święto Niepodległości i dzisiejsze wydarzenie oznacza?
Robert Bąkiewicz: Frekwencja dopisała. Mam nadzieję, że nie jest gorsza niż w zeszłym roku, przynajmniej takie dostaję informację, to cieszy. Tak, jak pan redaktor powiedział, żyjemy w czasach przełomu, wykuwania się nowego ładu bezpieczeństwa. Musimy pokazywać, że niepodległość to jest coś, co nie tylko świętuje się z flagą w ręku, ale pracuje się dla niej, a nawet jak zajdzie taka potrzeba, walczy się za nią. Dzisiaj jesteśmy tu po to, żeby mówić, że dla niepodległości trzeba pracować na co dzień i stwarzać silny, wspaniały naród, który będzie w stanie postawić temu złu, które płynie ze wschodu – z Rosji, ale również z zachodu. Pamiętajmy: Niemcy prowadzą bardzo agresywną politykę w stosunku do Polski za parawanem instytucji unijnych. Niebezpieczeństwo czyha z dwóch stron.
Środowiska związane z Konfederacją wznosiły hasła typu „Marsz jest nasz”, a także przybyły z transparentami „Stop ukrainizacji Polski”, „Nie nasza wojna”. Nie jest pan zawiedziony taką postawą?
Zawsze mówiłem, że Marsz jest nasz, ale nas wszystkich, Polaków – polskich patriotów, którzy odwołują się do idei niepodległości. Jeżeli ktoś mówi, że ten Marsz należy do jednej albo drugiej grupy, to jest po prostu w błędzie i stoi w fałszu. Marsz powinien łączyć a nie dzielić, tak jak to było przez lata. Nie chciałbym w tej chwili szerzej komentować wydarzeń związanych z zachowaniem Ruchu Narodowego, Młodzieży Wszechpolskiej czy Konfederacji, natomiast uważam, że powinniśmy zadbać o to, aby Marsz jednoczył a nie dzielił, nie powodował eskalacji, a po prostu zbliżał polskich patriotów.
Strona ukraińska wyraziła zgodę na prace poszukiwawcze i ekshumacyjne, z udziałem polskich specjalistów, mogił Polaków zamordowanych przez UPA na Ukrainie. Czy to według pana kolejny krok do pełnego pojednania polsko-ukraińskiego?
To jest bardzo ważny gest. On był również argumentem środowisk, które prowadzą w Polsce politykę antyukraińską. To ruch w dobrą stronę. Myślę, że to nie tylko będzie gest, ale faktyczna, realna praca nad wyjaśnieniem prawdy. Bo tylko na prawdzie możemy budować prawdziwą przyjaźń. Ten krok świadczy o tym, że idziemy w stronę prawdy.
W obliczu pozatraktatowych działań Brukseli przychodzi na myśli hasło jednego z Marszów - „Niepodległość nie na sprzedaż”. Być może warto, żeby znowu mocniej wybrzmiało?
„Niepodległość nie na sprzedaż”, ale także „Silny Naród. Wielka Polska”. Wszystkie tego typu hasła odnoszą się w jakiś sposób do niepodległości. Niemcy prowadzą politykę opartą na sojuszu z Moskwą, wysługują się instytucjami Unii Europejskiej, żeby pacyfikować inne państwa, w tym Polskę, aby zostać dominantem, który będzie decydował o polityce Europy w przyszłości. Robią to niszcząc ekonomicznie i gospodarczo państwa narodowe oraz wspólnoty. Myślę, że już niebawem wielu Polaków będzie się budziło z tego mitu o Unii Europejskiej, która jest mlekiem i miodem płynąca. UE dzisiaj mówi nie tylko o tym, że wszyscy mamy wychowywać dzieci do dewiacji, ale mówi również, że będzie decydowała, kto ma prawo dostawać pieniądze, a kto nie. To spowoduje w Polsce diametralną zmianę orientacji w stosunku do tych działań. W tym kontekście oczywiście niepodległość jest nie na sprzedaż, suwerenność jest nie na sprzedaż i musimy jej bronić. Natomiast należy wymagać od rządu Zjednoczonej Prawicy, żeby nie tylko pozorował pewne działania w stosunku do UE, ale żeby miały pokrycie w faktach.
Przy okazji kolejnego Marszu Niepodległości nie mogło obyć się bez ataków prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego i innych polityków Platformy Obywatelskiej. Ich stosunek do polskich patriotów, którzy chcą okazać swoje przywiązanie do ojczyzny (w obliczu zagrożenia naszej suwerenności) stawia pytania, np. co będzie oznaczać powrót tych środowisk do władzy?
Jeśli chodzi o zaplecze pana Rafała Trzaskowskiego czy Donalda Tuska, to w ogóle nie ma o czym dyskutować. To partia pruska, realizująca niemieckie interesy. Ich ewentualna wygrana w wyborach, to po prostu będzie dla Polski jedna, wielka tragedia, ponieważ pozwoli realizować niemiecką agendę polityczną. Będzie się to wiązało nie tylko z utratą dalszych elementów suwerenności, w bardzo szybkim procesie, ale będzie postępowała również demoralizacja etyczna i kulturowa Polaków, gdyż Niemcy rozumieją, że aby przeprowadzić ten manewr skutecznie, muszą doprowadzić do anihilacji polskiego narodu. Oczywiście, to jest proces rozpisany na lata – nie stanie się to w rok czy dwa – ale ten proces trwa i (w przypadku zwycięstwa totalnej opozycji – red.) zostanie w znaczny sposób wzmocniony. To, że pan Trzaskowski, Tusk lub inni politycy PO i środowisk lewicowo-liberalnych podstawiają nam nogi, zupełnie nie dziwi. Ci ludzie stoją z nami w sporze cywilizacyjnym, w którym jesteśmy za cywilizacją łacińską, wolnością, a oni są za totalitarnym państwem, wysługując się liberalizmem i hasłami o wolności jednostki. Uważają, że państwa narodowe nie powinny istnieć, każdy ma „wolność” do wszystkiego, a wolność i zasady regulowane przez państwo będą ustalali oni. Oni, czyli ci „mądrzejsi”, cwańsi i bogatsi.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiał Mateusz Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/621713-nasz-wywiad-bakiewicz-marsz-powinien-laczyc-a-nie-dzielic