„Nie może być takiej sytuacji, jak tutaj w Ostródzie. Wspomniana manifestacja była zgłoszona na 10 osób. To nie można policzyć tych 10 osób i ich zostawić, a resztę odsunąć poza miejsce protestu? Chyba tak to powinno wyglądać. Tam nie było 10 osób, tylko znacznie więcej. To jest problem, tak być nie może, to musi być inaczej organizowane” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Bogusław Fijas, wójt gminy Ostróda, który został zaatakowany przez manifestujących przeciwników PiS-u po spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Panie wójcie, został Pan zaatakowany fizycznie przez demonstrujących po spotkaniu z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Minęło już kilka dni od ataku, jak Pan z perspektywy czasu ocenia tę sytuację? Czy postrzega Pan, że ten protest był wymierzony w Jarosława Kaczyńskiego, czy raczej w zwolenników PiS-u?
Bogusław Fijas: To jest nie protest przeciwko prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, tylko ewidentna próba zastraszania zwolenników PiS-u i manifestacja – nazywam to wprost – chamskiej siły. Pokazania, że w tym momencie jest dominacja nurtu antyprawicowego. Według mnie to jest niebezpieczne. Zostałem napadnięty, mogło to się skończyć bardzo źle, ponieważ jednak ta psychoza tłumu i nakręcanie się okrzykami ma swój wpływ na zachowanie. Uważam, że powinna być inna reakcja służb przy tego typu spotkaniach.
To znaczy? Czego konkretnie oczekuje Pan od służb?
Nie może być takiej sytuacji, jak tutaj w Ostródzie. Wspomniana manifestacja była zgłoszona na 10 osób. To nie można policzyć tych 10 osób i ich zostawić, a resztę odsunąć poza miejsce protestu? Chyba tak to powinno wyglądać. Tam nie było 10 osób, tylko znacznie więcej. To jest problem, tak być nie może, to musi być inaczej organizowane. Jeśli osoby chcą protestować przy okazji spotkań z prezesem PiS, to proszę bardzo, ale niech bierze w nich udział tyle osób, na ile została zgłoszona manifestacja. Powinna być też jakaś strefa buforowa między protestującymi a uczestnikami spotkania z prezesem PiS. Na pewno to zdziczenie będzie mniejsze, jeżeli zabezpieczenie tych spotkań będzie lepiej zorganizowane.
Podejrzewam, że w tej kwestii wchodzi do gry także wątek polityczny – gdyby te spotkania organizować tak, jak Pan sugeruje, to zaraz pojawią się zarzuty, że policja chroni Jarosława Kaczyńskiego, utrudnia wolność zgromadzeń itd.
Zapewne tak. Powiem szczerze, że te demonstracje są profesjonalnie organizowane. Przyjezdnych legitymowała policja i okazało się, że zdecydowana większość z nich to nie są mieszkańcy Ostródy czy okolic, tylko ludzie, którzy przyjechali z innych miejsc Polski.
Czyli postrzega Pan te demonstracje przeciwników PiS-u jako zorganizowane akcje na poziomie ogólnopolskim?
Tak, to zorganizowane akcje. To jest robione w sposób perfekcyjny, co pokazuje moja sytuacja. Przeszedłem obok kordonu policji, a ci manifestujący też ustawili kordon, czyli wręcz nie pozwalają, by wychodząc z obiektu rozejść się, tylko wręcz robią takie kordony, gdzie mają możliwość ośmieszać ludzi, opluwać, wyszydzać, wyzywać. Człowiek idzie jak na stracenie. Powtarzam, że z tych sytuacji należy wyciągnąć pewne wnioski co do organizacji tych spotkań.
Spotkania z prezesem PiS odbywają się co tydzień, ale aktywny w objeździe kraju jest też lider największej partii opozycyjnej, Donald Tusk. Przyznam, że nie słyszałem, by przy okazji tych spotkań dochodziło do jakichś ataków na zwolenników PO ze strony sympatyków PiS-u.
Dokładnie tak jest. To jest pewna strategia zwolenników opozycji i pod nią ułożona jest pewna taktyka, ale doszliśmy już do jakiegoś przełomu. Uważam, że służby muszą mocniej interweniować. Nie ma co porównywać tego do tego, jak służby interweniują, gdy jest jakaś zadyma kibicowska. Jak tam reagują, a jak w tym przypadku – tu nie ma żadnej reakcji. Szkoda mi policjantów, którzy też są tam opluwani, też uczestnicy tych demonstracji z nich szydzą, podobnie jak z nas, uczestniczących w takim spotkaniu.
Czy obawia się Pan, że jeśli sytuacja się nie zmieni, to w końcu może dojść przy okazji takiego spotkania do groźnego zdarzenia, rękoczynów?
Oczywiście, że tak. To się tak musi skończyć, bo widać już dzisiaj, jak to wygląda. Ludzie, którzy wychodzą z takiego spotkania nie wychodzą w grupach, bo zawsze są jakieś drzwi, przejście, brama. Nigdy nie będzie możliwości, by była to reakcja tłumu z tłumem. My wychodziliśmy pojedynczo i to też było skrzętnie wykorzystane przez protestujących. Nie do końca zadbano o nasze bezpieczeństwo. Przy okazji takiego spotkania przyjeżdża kilkanaście czy jeszcze więcej pojazdów policyjnych i co z tego, jak to nie jest w odpowiedni sposób zorganizowane i ci policjanci nie mogą nas ochronić.
Rozmawiał Pan pewnie z innymi uczestnikami spotkania z prezesem PiS w Ostródzie. Jak oni odbierają zachowanie protestujących? Czy ci ludzie też czuli się zagrożeni?
Może Pan zadzwonić do jakiejkolwiek innej osoby, która brała udział w tym spotkaniu i każda będzie miała takie samo wrażenie, tyle tylko, że mnie zaczepiono fizycznie, a szydera, ośmieszanie, plucie, dotyczyło każdego uczestnika. Mój kolega miał samochód 300 metrów od miejsca spotkania i mówił, że to było jedno z najtrudniejszych do przejścia 300 metrów, jakie miał w życiu, ponieważ szły za nim jakieś osoby i cały czas były zaczepki, nie tylko słowne. Ostatnio dostaję telefony od uczestników tego spotkania i mówią, że dobrze, iż o tym mówię, bo każdy się tam bał.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/621548-fijas-organizacja-spotkan-z-prezesem-pis-musi-sie-zmienic