Kłamstwa, manipulacje, mieszanie porządków, hipokryzja i masa sprzeczności. Gdyby oczyścić wystąpienia Donalda Tuska z każdego z tych elementów, nie zostałoby nic. Wczorajsze spotkanie z mieszkańcami Piaseczna to wyjątkowe studium świadomości lidera PO. Frustracja, groźby, mowa nienawiści, ośmieszanie wyborców PiS i atak na Kościół. Do jakiego elektoratu próbuje dotrzeć Tusk?
Czegóż to w piaseczyńskim wystąpieniu Donalda Tuska nie było? Obietnice, nadzieje i złote góry, a wszystko to podszyte silną frustracją człowieka, który nie dość, że został zepchnięty do głębokiej opozycji blisko dekadę temu, to wciąż nie ma mocy skonsolidowania własnego środowiska. Nie dziwi więc, że przyjął strategię jednoczenia przez atak i łączenia nienawiścią.
„Mamy dziś u władzy partię mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet” — oświadczył Tusk w pierwszych słowach, a nakreślony w ten sposób kierunek przemówienia z każdą kolejną minutą wyostrzał się coraz bardziej. Hipokryzja i sprzeczność to cechy główne każdego podjętego tematu.
„Katolicki” aborcjonista?
Tak oto lider PO zaprezentował się jako patriota, służący Polsce od 19. roku życia oraz katolik, aspirujący do roli uzdrowiciela Kościoła i żądający zalegalizowania aborcji na życzenie.
Mówimy o prawie do legalnej aborcji, żadnej tam progresywnej rewolucji. Mówimy o rzeczy oczywistej. Dlaczego o przyszłym macierzyństwie ma decydować nie kobieta, która ponosi wszystkie ciężary i ryzyka związane na przykład z ciążą, dlaczego nie ona ma o tym decydować, tylko abp Jędraszewski czy o. Rydzyk czy prezes Kaczyński? Gdzie jest logika? Naprawdę w Piśmie Świętym nic na ten temat nie ma. Mówię to jako człowiek wierzący i nie mam z tym żadnego problemu. Tak naprawdę nie mówimy przecież nie o religii, nie o Panu Bogu, tylko o systemie prawnym, o tym jak ma wyglądać nasza ziemska cywilizacja. Jest dla mnie rzeczą absolutnie oczywistą, że kobieta, która przygotowuje się do macierzyństwa wymaga pomocy, a nie przymusu i kontroli. Między innymi dlatego, że zdarzały się te tragiczne przypadki, że kobiety musiały nosić ciążę, która zagrażała ich życiu i zdrowiu, włącznie z tragicznymi przypadkami śmiertelnymi, bo tak sobie zażyczył PiS, to to jest jeden z powodów, dla których dzisiaj mamy w Polsce mniej dzieci a nie więcej. Oddanie kobiecie swobody podejmowania decyzji o samej sobie jest warunkiem pierwszym i koniecznym, żeby w Polsce znowu rodziło się dużo dzieci
— mówił Tusk. Trudno o większą manipulację. Przecież polskie prawo wciąż dopuszcza możliwość dokonania aborcji w dwóch przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia matki albo dziecka oraz gdy dziecko poczęło się wskutek przestępstwa. W tej kwestii nic się nie zmieniło. Ale wyciąganie przypadków niedopełnienia obowiązków lekarskich i narzucenie im politycznej interpretacji to najłatwiejszy sposób manipulacji.
„Odspawać Kościół od pieniędzy”
Nie jest to jedyny element radykalizacji oferty programowej PO i próby przejęcia elektoratu lewicy. Donald Tusk poszedł płynnie za myślą wyrażoną jakiś czas temu przez Sławomira Nitrasa, który zapowiedział „opiłowanie katolików z przywilejów”. Jego szef w Piaseczne oświadczył, że po wygranych przez Platformę wyborach nastąpi „odspawanie Kościoła od pieniędzy publicznych”:
Pierwszymi decyzjami, jakie podejmiemy, to skasowanie pieniędzy, jakie płyną do Kościoła. Bo te pieniądze rujnują Kościół, a nie budują. Jest to w interesie państwa, uczciwości ale też w interesie Kościoła jest to, żeby odspawać Kościół od władzy i od pieniędzy. Czyżby była to zapowiedź zerwania konkordatu?
Co z programem?
Donald Tusk przekonuje, że ma szansę wygrać wybory, wie jak zmobilizować elektorat i posiada moc zjednoczenia opozycji. Jaki program miałby mieć taką siłę?
Antypis to najbardziej pozytywny program, który jestem sobie w stanie wyobrazić
— powtórzył po raz kolejny, zagrzewając całą opozycję do wspólnej walki ze Zjednoczoną Prawicą.
Zaklinanie rzeczywistości trwa, a frustracja rośnie. Jej skalę wyrażają piętrzące się sprzeczności. Bo nikt tak jak Tusk nie potrafi grzęznąć we własnych samozaprzeczeniach. Mówi, że najważniejsza jest dla niego wolność, ale to jego partia skutecznie dławiła wolność słowa w mediach (fizycznie atakując dziennikarzy), ignorowała obywatelskie projekty ustawodawcze, wprowadzała siłą antyspołeczne rozwiązania prawne. Przekonuje, że sprawą najistotniejszą jest miłość i tolerancja, ale zieje mową nienawiści, powtarza, że ludzie PiS będą siedzieć, a wyborców konserwatywnych publicznie ośmiesza. Mówi o przywróceniu Polsce właściwego miejsca w UE, ale to za jego rządów Polska traktowana była jak kolonia Brukseli. Mówi o problemach polskiej gospodarki, przypisując winę rządowi, ale to politycy jego partii apelowali w PE o wstrzymanie Polsce funduszy unijnych i narzucanie na nas kar finansowych. Można by tak wyliczać w nieskończoność. Kto da się złapać na ten kłamliwy przekaz? Twardy elektorat Koalicji Obywatelskiej, głodny nienawiści aktyw bojówkarski zapewne utwierdzi się w swojej przynależności. Czy jednak Tusk zdoła pozyskać niezdecydowanych? Z emocjami można łatwo przesadzić. Zwłaszcza z negatywnymi i to w tak kryzysowo-wojennym czasie. Platforma Obywatelska już raz z pompowaniem nienawiści przegrzała. Efekt? Przegrana sekwencja wyborów i niezdolność odbicia władzy. Dlaczego więc uparcie brnie w to samo? Bo najbanalniej w świecie – nie ma siły, by wejść z zaklętego kręgu swojej negatywnej energii.
CZYTAJ TAKŻE: To trzeba zobaczyć! Uczestnik spotkania bezlitosny dla Donalda Tuska: „Czy rozbijanie jedności Polaków jest patriotyzmem?”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/621466-grozby-tuska-osmieszanie-zwolennikow-pis-i-atak-na-kosciol