Grupa 30 zbuntowanych sędziów, która stała się wyrocznią dla „kasty” sędziowskiej i sędzia Józef Iwulski, który skazywał opozycjonistów w stanie wojennym, to ekipa zdająca sobie powoli sprawę, że może przegrać kluczową rozgrywkę.
CZYTAJ TAKŻE:Bunt 30 sędziów w Sądzie Najwyższym. Prezes Izby Karnej SN obawia się odwołania i lamentuje: To byłoby bezprawne
O tym, że w tym towarzystwie wzajemnej adoracji robi się coraz bardziej nerwowo, świadczą dzisiejsze słowa sędziego Michała Laskowskiego, byłego rzecznika sędzi prof. Małgorzaty Gersdorf, który wprost wypowiedział to, o czym wszyscy doskonale wiemy.
Jesteśmy w takim punkcie, że już się wszystko tak zagmatwało w Sądzie Najwyższym i w ogóle w prawie i sądownictwie, że bez ingerencji zewnętrznej, zgody politycznej, jakiegoś okrągłego stołu, tego nie rozwiążemy
– przekonywał dziś w telewizji TVN24.
Ta „ingerencja zewnętrzna” jest w wypowiedziach sędziego Laskowskiego bardzo znamienna. Zbuntowane środowisko sędziowskie liczy na nią od lat. Po części doczekało się „wyzwolenia” w postacie blokady środków dla Polski z KPO. To spory sukces „kasty” sędziowskiej, ale czy tylko jej? Wiemy, że sędziowie, to jedynie narzędzie w rękach opozycji, który używa ich jako środka nacisku na Komisję Europejską. „Kasta” słała więc do Brukseli kolejne pisma, których treść niczym nie różniła się od petycji polskiej opozycji w Parlamencie Europejskim i była zgodna z kolejnymi rezolucjami tego gremia na temat polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Ale i tu może być różnie. Rząd powoli dogrywa pewne kwestie z Komisją Europejską i dziś nikt do końca nie wie, czy sprawa ta nie wróci na dobre dla Polskie tory. Trzeba więc zaostrzać histeryczny ton, walić młotem w reformę i liczyć, że w Polsce zmieni się rząd. Do tego jednak jeszcze daleko, a wybór Polaków może rozczarować sędziów „europejskich” i ich politycznych akolitów.
To wszystko budzi wśród przedstawicieli „kasty” ogromnie obawy, ale nie tylko to budzi wśród zbuntowanych sędziów spore obawy. Oto pod koniec października sędziemu prof. Pawłowi Czubikowi, tzw. nowemu sędziemu przeforsować ważny wniosek ws. grupy 30 zbuntowanych sędziów SN. Ich odmowa orzekania z „nowymi” sędziami nareszcie została uznana jako możliwe zrzeczenie się przez nich urzędu. Teraz prof. Małgorzata Manowska, I Prezes SN powinna zbadać, czy deklaracja buntowników oznacza koniec ich kariery w SN. Możliwe, że pytanie (po szeregu innych działań w samym SN) o dalszy los zbuntowanej grupy trafi do pałacu prezydenckiego. To oczywiście nie zamyka sprawy, ale „kasta” zdała sobie sprawę, że jej niszczące dla SN działania, nie muszą pozostawać bez odpowiedzi. Tym razem pojawiła się reakcja. Z naszych informacji wynika, że wniosek sędziego Czubika i dalsze jego procedowanie przez I Prezes SN wywołało panikę w szeregach zbuntowanej części Sądu Najwyższego.
Wojna, którą „kasta” sędziowska wypowiedziała państwu polskiemu będzie trwałą jeszcze długo i ze zmiennym dla obu stron skutkiem. Tymczasem do zawodu sędziowskiego trafia coraz więcej nowych sędziów. Wielu z nich nie interesuje wojenka politycznie skoligaconych z opozycją sędziów. Chcą normalnie orzekać, pracować, żyć. Tych jest większość. Państwo polskie ma obowiązek ich wspierać i dbać o to, by mogli niezawiśle wykonywać swoją służbę względem społeczeństwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/621300-kasta-czeka-na-zagraniczna-interwencje-ale-moze-przegrac