Z wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego o alkoholowej pladze wśród kobiet, zwłaszcza młodych, i związku tego problemu z dzietnością, będzie tak, jak z setkami innych wypowiedzi lidera PiS: najpierw oburzenie i szyderstwo, później próba zmanipulowania słów i wykorzystania ich w walce politycznej, a na końcu uznanie, że podjęty problem naprawdę istnieje, i coś z tym trzeba zrobić.
Potrzebujemy tej dyskusji o sprawach w istocie najważniejszych. Bo nasze debaty, spory i kłótnie często pomijają to, co najważniejsze. A demografia, kondycja rodziny, sposób w jaki wychowujemy (lub nie) młode pokolenia, to są rzeczy zasadnicze. I nie wypadamy w tych obszarach dobrze, nawet na tle regionu. Tak jak na cały świat zachodni, spadają na nas wszystkie plagi cywilizacyjne, ale ze znacznie większą siłą. Tak jest zawsze w przypadku społeczeństw, które wcześniej trzymały się mocno, przetrwały wiele burz, ale wobec skutecznego, niestety, ataku na fundamenty, zaczynają się chwiać. W naszym wypadku tym fundamentem były wartości chrześcijańskie, dziś niszczone z szaloną wręcz siłą. Niszczone przez ludzi, którzy widząc później (w dużej mierze już teraz) zagubionych, młodych ludzi, bardzo często niezdolnych w istocie do normalnego funkcjonowania, będą udawali, że to nie ich wina. Co najwyżej wystawią skierowanie do psychologa, który - nie zawsze, ale często - jedynie pogłębi problemy, które ma leczyć. Bo nie dotknie istoty sprawy, będzie jedynie leczył objawy.
Zapaść w sferze dzietności ma swoje przyczyny ekonomiczne, ale najważniejsze, kluczowe, są jednak przyczyny kulturowe, społeczne. Gdyby decydował poziom materialny, Zachód nie miałby tych samych problemów; tymczasem w Hiszpanii czy Niemczech poziom dzietności wśród rodowitych mieszkańców tych krajów jest jeszcze niższy niż u nas. Statystyki „nabijają” imigranci”. Tego dramatycznego zjawiska nie da się przełamać za pomocą jednego rozwiązania, czy jednego programu społecznego. Można to zrobić tylko w jeden sposób: stawiając ten problem w samym centrum aktywności państwa. I musi to być państwo silne. Jak to robić, pokazują Węgrzy, którzy w trudniejszej sytuacji kulturowej potrafili przełamać negatywny trend. Ale tam państwo wspiera rodziny totalnie, i jest w stanie narzucić pozytywny przekaz prorodzinny całej sferze publicznej, włącznie z opozycyjnymi mediami.
Dobrze, że lider PiS rozpoczął tę debatę. Jeśli chcemy, by Polska trwała, jeśli nie chcemy, by Polacy nie zostali zredukowani do poziomu małego narodu, nie możemy odwracać wzroku od nawet bardzo nieprzyjemnych, trudnych tematów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/621180-dobrze-ze-lider-pis-rozpoczal-te-debate-jest-koniecznoscia