Ściąganie migrantów z Afryki i Azji, nieustający szturm granic rozlewający się na kolejne terytoria, wywoływanie antyukraińskich nastrojów, protesty przeciwko ograniczaniu współpracy gospodarczej z Rosją, antyrządowe manifestacje, dyskredytowanie krajów, opowiadających się za zaostrzeniem sankcji wobec zbrodniczej Rosji – to nie są oderwane od siebie zjawiska, lecz elementy tej samej, precyzyjnie zaprojektowanej układanki. Rosyjska koncepcja „wojny nowej generacji” rozgrywana jest przez Putina od lat, napaść na Ukrainę to finał, który z łatwością można było z niej wyczytać. Dlaczego, w obliczu oczywistych faktów, tak wielu polityków, celebrytów i organizacji wciąż daje się ponieść rosyjskiej grze? W co, kim i o co gra Kreml? Jakie są założenia krwawych planów Putina? Kilka słów o strategii.
Czym jest „wojna nowej generacji”?
Wojna hybrydowa prowadzona jest przez Rosję od lat. Powstało na ten temat mnóstwo opracowań, a jej przejawy widoczne są w naszym życiu społeczno-politycznym niemal codziennie. Główną cechą rosyjskiej „wojny nowej generacji” jest skoordynowane użycie środków dyplomatycznych, wojskowych, humanitarnych, ekonomicznych, technologicznych i informacyjnych. Towarzyszą temu operacje propagandowe, wywiadowcze, ale także silne naciski ekonomiczne, wywierane przez czynniki niekojarzące się wprost z Kremlem. Celem jest wielopłaszczyznowe osłabienie krajów, które stają się wrogim celem Rosji. Aby zrozumieć zasięg „pola rażenia”, należy wziąć pod uwagę fakt, że agentura rosyjska infiltruje wszystkie kraje wspólnoty europejskiej i zasiada nie tylko w krajowych gremiach politycznych, w strategicznych dla gospodarki i energetyki spółkach oraz w mediach, ale także w instytucjach unijnych. Parlament Europejski zaczął mówić o tym głośno dopiero sześć lat temu.
Rosyjska wojna informacyjna
W 2016 roku europosłowie z komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego poparli projekt rezolucji, w której wyrazili zaniepokojenie coraz silniejszą i wymierzoną w UE propagandą ze strony m.in. Rosji, mającą na celu przekłamywanie faktów, dzielenie UE, sparaliżowanie procesu decyzyjnego. „Rosyjski rząd wykorzystuje szeroki wachlarz narzędzi, jak think-tanki, wielojęzyczne stacje telewizyjne (jak telewizja RT), agencje informacyjne (jak Sputnik), trolle mediów społecznościowych” — wyliczali europosłowie, podkreślając że „zakłamywanie historii jest jedną z głównych strategii Rosji”.
Rok później eurodeputowani niemal wszystkich grup politycznych przestrzegali przed wtrącaniem się Rosji w sprawy UE i przed dezinformacją ze strony Kremla. Apelowali o zintensyfikowanie działań UE, mających przeciwdziałać rosyjskiej propagandzie. „Władze rosyjskie tak naprawdę nie ukrywają celów tej kampanii. Oficjalna doktryna wojskowa, główni generałowie - wszyscy oni mówią o fałszywych danych i fałszywych informacjach jako części działań wojskowych. Państwa członkowskie są na pierwszej linii tych działań” — ostrzegał Julian King, unijny komisarz ds. bezpieczeństwa. Mniej więcej w tym samym czasie, służby specjalne poszczególnych krajów Unii Europejskiej opracowały raporty, z których wynikało, że wpływy rosyjskie sięgają strategicznych spółek energetycznych, finansowych i medialnych.
Wojsko do „operacji informacyjnych”
W lutym 2017 roku Rosja przyznała, że prowadzi wojnę informacyjną. Minister obrony Siergiej Szojgu po raz pierwszy oficjalnie poinformował wówczas o istnieniu specjalnego oddziału do jej prowadzenia. „Utworzono już wojska operacji informacyjnych, co jest znacznie efektywniejsze i mocniejsze niż urząd, który nazywano kontrpropagandą” — powiedział Szojgu, podkreślając że „propaganda musi być mądra, inteligentna i skuteczna”. Z kolei Jurij Bałujewski, były szef rosyjskiego sztabu generalnego, stwierdził w rozmowie z agencją RIA Nowosti, że zwycięstwo w wojnie informacyjnej ma „porażający efekt”, bo „paraliżuje wszystkie organy władzy państwa przeciwnika”:
Wygrana w wojnie informacyjnej w obecnych realiach świata nabiera nierzadko większego znaczenia niż zwycięstwo w klasycznej wojnie z użyciem broni. (…) Dziś konfrontacja informacyjna wysuwa się na pierwszy plan, trwa wojna o umysły i o masową świadomość ludzi.
O tym, jak wysoka była na Kremlu wiara w siłę własnej propagandy, przekonaliśmy się w lutym 2022, gdy Rosja napadła na Ukrainę. Byli pewni, że cały świat kupi ich narrację. I choć w tym aspekcie Putina spotkało wielkie rozczarowanie, (podobnie jak w kwestii swojej potęgi militarnej), pozostałe elementy układanki jednak zadziałały, zwłaszcza te dotyczące gospodarki, ujawniające jak daleko sięga uzależnienie Europy od rosyjskich surowców. To także wpisywało się w element wojennej taktyki.
Rosyjska strategia wojenna
W ostatnich latach powiedziano o niej wieje. Okazuje się jednak, że wciąż niektórym trudno pojąć siłę zagrożenia, z którym mamy do czynienia. Przypomnijmy więc dokument opublikowany w 2010 roku, przedstawiający nową rosyjską doktrynę wojenną:
Szczególna cecha współczesnych konfliktów zbrojnych: (a) nieprzewidywalność wybuchu; (b) szerokie spektrum celów militarno-politycznych, gospodarczych, strategicznych i innych; (c) rosnąca rola wysoce efektywnych, nowoczesnych systemów zbrojnych, jak również modyfikacja znaczenia poszczególnych aspektów walki zbrojnej; (d) wcześniejsze prowadzenie działań o charakterze walki informacyjnej, zorganizowanych w celu realizacji interesów politycznych bez użycia siły wojskowej, następnie zaś – w celu wywołania pozytywnej reakcji światowej społeczności na wiadomość o użyciu sił zbrojnych.
Zarys koncepcji „wojny nowej generacji” przedstawiony został przez gen. Walerija Gierasimowa, szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej w 2013 roku. Jego zdaniem sam proces prowadzenia wojen zupełnie się zmienił i trudno dziś wskazać precyzyjną granicę pomiędzy wojną a pokojem. O ile dotąd wojna rozumiana była jako działanie zmierzające do pokonania sił zbrojnych wroga, zajęcia jego terytorium i złamania jego woli oporu, teraz polega na systematycznym rozkładzie struktur podbijanego państwa, poprzez realizację „strategii działań pośrednich” z zastosowaniem w walce „środków niemilitarnych”. Gierasimow wskazywał tu na działania o charakterze politycznym, ekonomicznym, informacyjnym i humanitarnym, które prowadzi się wraz z wykorzystaniem „potencjału protestu” wśród społeczeństw państw stanowiących cel agresji. Działania te mogą polegać na izolacji politycznej, sankcjach ekonomicznych, blokadzie szlaków komunikacji morskiej, lotniczej i lądowej, straszeniu użyciem siły, a nawet wprowadzeniu kontyngentu międzynarodowych sił pokojowych pod pretekstem obrony praw człowieka.
Każdy z tych elementów rozegrany był w ostatnich latach niezwykle czytelnie. Doskonale widać to na przykładzie Polski i uderzeń zarówno ze Wschodu, jak i z Zachodu. Już przed rokiem pisałam, że kryzys migracyjny może otworzyć drogę do dalszych działań, które będą już działaniami zbrojnymi, bo to właśnie zakładała koncepcja Gierasimowa. Wtedy jeszcze wydawało się to szaleństwem. Dziś widzimy, że rosyjskie szaleństwo nie ma granic. I choć na Ukrainie wciąż giną cywile, mordowani bestialsko przez wojsko Putina, Kreml nadal realizuje swoje „wojenne scenariusze na czas pokoju” w poszczególnych krajach Unii.
„Potencjał protestu”
Gierasimow podkreślał, że na każdym etapie konfliktu ogromnie ważne są działania asymetryczne, do których zaliczał „potencjał protestu”, czyli opozycji wewnętrznej w danym kraju. Twierdził, że niezadowolenie społeczne, odpowiednio zaktywizowane i pokierowane, stanowi doskonałą amunicję w procesie podboju kraju. Dokonuje się tego poprzez zastosowanie środków sterowania społecznego, w tym wojny informacyjnej, która stanowi odrębny rodzaj konfrontacji prowadzonej za pośrednictwem środków informacyjno-technicznych i informacyjno-psychologicznych w różnych sferach działalności państwa (politycznej, ekonomicznej, dyplomatycznej, humanitarnej, wojskowej).
Ten element działań hybrydowych jest wyjątkowo ważny i szczególnie widoczny w Polsce od czasu zwycięstwa partii konserwatywnej. Platforma Obywatelska już na początku swojej opozycyjnej kadencji zapowiedziała, że jej celem jest obalenie rządów PiS i wykorzysta do tego zarówno „ulicę”, jak i „zagranicę”. A ponieważ prawicowe rządy w Polsce nie są na rękę i Rosji i Niemcom, grupa zainteresowanych zmianą władzy rośnie. Nie ustają więc próby wywołania kryzysu wewnętrznego. Mamy do czynienia z pogłębianiem podziałów, wzmacnianiem niepokoju, wyprowadzaniem ludzi na ulice, z coraz bardziej brutalną propagandą, dezinformacją, wrzutkami medialnymi, dyskredytacją władzy i wzmożoną aktywnością agentów wpływu.
Agentura wpływu do przejęcia polityki, gospodarki i kultury
Jak, zdaniem rosyjskich ekspertów, skutecznie uruchomić „potencjał protestu”? Należy w tym celu zastosować tzw. „miękką siłę”, która według Władimira Kariakina, eksperta naukowego Centrum Studiów Obronnych funkcjonującego w Rosyjskim Instytucie Studiów Strategicznych w Moskwie, jest technologią walki geopolitycznej, pozwalającą na uzyskanie dominacji nad wrogim państwem. Polega na niejawnym przejęciu całkowitej kontroli nad mechanizmami prowadzenia polityki wewnętrznej i zagranicznej podbijanego państwa, jego gospodarki i kultury. Rozgrywa się to za pomocą działań manipulacyjnych i wywrotowych, do czego niezbędna jest tzw. agentura wpływu.**
Prof. Siergiej Rastorgujew w wywiadzie udzielonym w 2013 roku tygodnikowi „Litieraturnaja gazieta” podkreślił, że „agentura wpływu” odgrywa kluczową rolę we współczesnych procesach wojennych. Wskazał, że wszystkie wojny toczą się o zasoby innych państw, a w przypadku wojen informacyjnych walka toczy się o grupy społeczne:
Elita to instrument, rodzaj klucza, który pozwoli uzyskać dostęp do tych zasobów. Najważniejszym czynnikiem jest posiadanie w tej elicie niezbędnej masy agentów wpływu, których agresor rekrutuje spośród osób mających egoistyczny i niewolniczy światopogląd. Tych ludzi należy umieścić na kluczowych stanowiskach, które umożliwiają osiągnięcie maksymalnego efektu oddziaływania informacyjnego. Takie stanowiska istnieją w sferze władzy i środków masowego przekazu.
Zaślepienie pomimo wojny
Czy dysponując taką wiedzą, posiadając doświadczenia ostatnich ośmiu miesięcy, widząc wojenne bestialstwo Rosji, obserwując jak dalece kremlowskie macki opasieczają interesy gospodarcze Unii Europejskiej, można jeszcze mieć jakieś wątpliwości? A jednak są nadal politycy, celebryci i działacze, którzy wbrew faktom i zdrowemu rozsądkowi wybierają rozwiązania służące Rosji. Jak je rozumieć? Przecież w obliczu tak śmiertelnego zagrożenia, jedyna postawa, mająca na celu dobro Polski i obywateli, to postawa jedności. Czyżby więc świadomie stawali po stronie wroga?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/620843-jak-putin-szykowal-europe-na-wojne-z-ukraina-taktyka-kremla