Dwie władze mające bezpośrednią demokratyczną legitymizację chce się podporządkować sędziom – mówi pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.
CZYTAJ TAKŻE:
„Starzy” sędziowie nie będą orzekać z „nowymi”?
Małgorzata Manowska, zapytana jak zareagowała na oświadczenie 30 sędziów SN, że nie będą orzekać z sędziami, którzy przeszli przez nową KRS, wskazała, że nie była zaskoczona.
Starsi stażem sędziowie SN lubią szafować takimi oświadczeniami. I to obrazuje ich podejście do służby. Na razie jednak nie zdarzyło się, by sędzia odmówił orzekania w konkretnej sprawie. Mamy wolność słowa, nie zamierzam reagować na tego typu prowokacje
— powiedziała.
Dopytywana, czy zdarzały się od tamtej pory mieszane składy z sędziami, którzy podpisali się pod oświadczeniem, powiedziała: „nie wiem, trzeba zapytać prezes Izby Cywilnej”.
Z tego, co mi wiadomo, prezes Joanna Misztal-Konecka nie zmusza „starych” sędziów do orzekania z „nowymi”. Chyba że do wyznaczonego składu – i tu nie ma składów mieszanych – w wyniku usprawiedliwionej nieobecności któregoś z sędziów wejdzie sędzia sprawujący dyżur. Tu może się pojawić „mieszanie”
— powiedziała Manowska.
Chodzi więc o zadziałanie określonego mechanizmu, a nie o intencjonalną decyzję prezesa
— dodała.
My zresztą również nie wyrażamy szczególnej chęci do orzekania w mieszanych składach. Jesteśmy równie dobrymi specjalistami i bardzo dobrze czujemy się w swoim towarzystwie. Poza tym nie sprawia mi przyjemności orzekanie z kimś, kto mnie nie akceptuje. Decyzje procesowe podejmowane są w składzie kolegialnym i dyskusja musi być na pewnym poziomie merytorycznym i kulturalnym
— podkreśliła.
A to, co się dzieje teraz, to jest dziecinada i poziom piaskownicy
— dodała.
„To wina polityków, również tych w togach”
Zapytana, czy „30 sędziów SN nie zrezygnowało czasem w ogóle”, Małgorzata Manowska wskazała, że „niespodziewanym efektem głośnego oświadczenia części starych sędziów SN, że nie zamierzają orzekać razem z nowymi sędziami jest wniosek, aby prezydent zbadał, czy oni nie zrzekli się stanowisk w ogóle”.
Sąd Najwyższy, niestety, jest rozdarty jak cała Polska i każda strona ciągnie do siebie. To wina polityków, również tych w togach. Nienawiść społeczna tak nabrzmiała, że coś wreszcie musi pęknąć. I tego się boję. Ja lubię ludzi, a teraz jakbym stała w środku pola walki. Ale zapewniam – ustoję. Ja traktuję sędziów równo. Jedni i drudzy mają wszystko to, czego mogą oczekiwać. Mają zapewnione warunki do pracy, mają sprzęt. Są wreszcie autonomiczni prezesi poszczególnych izb, którzy wyznaczają im prowadzenie spraw
— powiedziała pierwsza prezes Sądu Najwyższego.
Małgorzata Manowska przypomniała, że „ustawa mówi, że za odmowę sprawowania wymiaru sprawiedliwości może grozić postępowanie dyscyplinarne”.
Ja jestem daleka od stosowania tego typu środków. Tym bardziej że zdarzają się sędziowie, którzy marzą o postępowaniu dyscyplinarnym. Marzą, żeby wyjść do mediów i powiedzieć: patrzcie, Manowska zrobiła nam postępowanie dyscyplinarne
— powiedziała.
Nie chcę uprzedzać faktów, dlatego że wyznaczenie składów sędziowskich należy do prezesów poszczególnych izb. Są całkowicie niezależni w tych sprawach
— podkreśliła.
Co jest kompromisem, a co „czymś na kształt wymuszenia rozbójniczego”?
Dopytywana, czy nie wyklucza, że postępowania mogą być, pierwsza prezes SN zaznaczyła, że „żadnej sytuacji nie wykluczam, ale nie grożę dyscyplinarkami, nie zrobię przyjemności nikomu, kto chce na sztandarach do Europy ponieść hasło, że znęcam się nad sędziami i wszczynam im postępowania”.
Jeśli jednak nie będzie wyjścia, to ocena zachowania sędziów należy przede wszystkim do rzecznika dyscyplinarnego, a następnie do sądu. Moje chęci nie mają tu znaczenia
— dodała.
Zapytana z kolei, czy zamierza porozmawiać z tymi 30 sędziami, pierwsza prezes SN zaznaczyła, że „nie, bo do zawarcia kompromisu trzeba dwóch stron”.
Jeśli ktoś chce zawrzeć pokój wyłącznie na własnych warunkach, to nie jest to kompromis, ale coś na kształt wymuszenia rozbójniczego
— oceniła.
Niestety, ta grupa sędziów, która chciałaby normalizować sytuację, poddawana jest mocnym naciskom. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. W artykule pana sędziego Zawistowskiego z 2018 r. czytam, że nikt, kto staje do konkursu na sędziego SN, nie powinien się obawiać, że zostanie źle oceniony przez środowisko, bo dla każdego jest oczywiste, że nie chodzi o kariery, ale troskę o sprawy ustrojowe. Jeżeli po kilku latach pan sędzia Zawistowski podpisuje oświadczenie, że nie chce orzekać z nowymi sędziami, to jak to rozumieć? Jak rozumieć bzdurne pytanie prejudycjalne, które zadał z rażącym naruszeniem prawa procesowego, czy sędzia Misztal-Konecka może być prezesem Izby Cywilnej? Jeżeli dalej będziemy szli tą drogą, to niedługo będziemy pytać europejski trybunał, czy możemy oddychać
— podkreśliła w rozmowie „Rz” Małgorzata Manowska.
30 sędziów złożyło oświadczenie, że nie będzie orzekać, to inny sędzia miał prawo wyrazić wątpliwość, czy nie oznacza to ich rezygnacji. Ja tego nie oceniam, to kwestia analizy prawnej, która nastąpi
— przypomniała.
Dopytywana, co z pozostałą piętnastką sędziów SN, pierwsza prezes SN wyraziła nadzieję, że „nie będzie poddawana ostracyzmowi czy nieprzyjemnym gestom kolegów”.
Tyle mam w tej sprawie do powiedzenia
— dodała.
„Skłócony jest nie tylko SN, ale całe społeczeństwo”
Zapytana, czy SN uda się jeszcze posklejać, Małgorzata Manowska oceniła, że „przed wyborami do parlamentu będzie coraz gorzej”.
Skłócony jest nie tylko SN, ale całe społeczeństwo. Spodziewam się ataków na Izbę Kontroli Nadzwyczajnej, która będzie stwierdzać ważność wyborów. I uczynię wszystko w granicach prawa, żeby dać odpór atakom
— powiedziała.
Wydawało się, że po likwidacji Izby Dyscyplinarnej spór nie będzie eskalował. Tymczasem mam wrażenie, że sytuacja robi się wręcz zero-jedynkowa
— oceniła.
Nie wszyscy sędziowie tak uważają, natomiast martwią mnie ataki na Izbę Odpowiedzialności Zawodowej i Izbę Kontroli Nadzwyczajnej dokonywane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, który wydał postanowienia zabezpieczające dotyczące prowadzonych przez izbę spraw
— powiedziała.
Mam nadzieję, że wybrniemy z tej sytuacji, właśnie został wybrany przez prezydenta nowy prezes IOZ Wiesław Kozielewicz. Sędzia z bardzo długim stażem, szanowany zarówno przez starych, jak i nowych sędziów. Jest bardzo dobrym organizatorem i potrafi zjednywać sobie ludzi. Wiążę z nim duże nadzieje
— podkreśliła pierwsza prezes SN.
„W połowie drogi do sędziokracji”
Małgorzata Manowska odpowiedziała także na pytanie o test niezawisłości sędziowskiej. Jak wskazała, ten system nie przeszkadza w orzekaniu w sądach powszechnych. Problem pojawia się natomiast w SN.
Próbuje się nim blokować toczące się sprawy, wyłączać z nich sędziów i to nie tylko nowych, ale i starych
— powiedziała I prezes SN.
Rozmówczyni „Rzeczpospolitej” zwróciła uwagę, że widać to w Izbie Karnej, gdzie wcześniej inaczej interpretowano niektóre przepisy, np. te o wyłączeniu sędziego lub wznowieniu postępowania, teraz natomiast robi się to inaczej z powodu „nadzwyczajnej sytuacji”.
Według mnie jest to przygotowanie do próby bezprawnego eliminowania orzeczeń nowych sędziów. To zły symptom Jesteśmy już w połowie drogi do sędziokracji, odchodząc od państwa opartego na trójpodziale władzy. Dwie władze mające bezpośrednią demokratyczną legitymizację chce się podporządkować sędziom
— dodała.
Teraz grupa sędziów próbuje uzurpować sobie prawo do oceny prerogatyw prezydenta
— zwróciła uwagę Manowska. Jak podkreśliła, sędziowie mogą niedługo wpaść na pomysł orzekania, że „poseł nie jest posłem, premier nie jest premierem, a prezydent nie jest prezydentem”.
I prezes stwierdziła, że tego rodzaju instrumentalizacja stosowania prawa jest jej obca.
aja/PAP, „Rzeczpospolita”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/620623-kasta-dazy-do-sedziokracji-manowska-wyjasnia