W pewnych kwestiach Janina Ochojska jest niezawodnie przewidywalna. Nawet, gdy sprawy zaszły wystarczająco daleko, by mogła zweryfikować dotychczasowe poglądy i wykorzystać szansę na ratowanie twarzy, z determinacją brnie w bezsens. Zbyt wiele, by postawić na naiwność czy brak świadomości.
Ruszyła budowa zapory na granicy z obwodem kaliningradzkim. Rząd podjął tę decyzję w odpowiedzi na działania Rosji, która ściąga obywateli z krajów Azji i Afryki, by podjąć kolejną próbę wywołania kryzysu migracyjnego. Rok temu ten sam manewr próbowano przeprowadzić na granicy białorusko-polskiej. Szybka reakcja rządu zablokowała operację „Śluza” i plany rosyjsko-białoruskie nie powiodły się. I choć polska opozycja robiła wszystko, by powstrzymać budowę zapory, bezwzględnie atakowała rząd zarówno w kraju, jak i na forum Parlamentu Europejskiego, nieustępliwość władz uchroniła Europę przed bardzo poważnym kryzysem, który był etapem wstępnym do rosyjskiej napaści na Ukrainę.
Operacja „Śluza” i rosyjskie wpływy polityczne
Wśród tych, którzy krzyczeli najgłośniej była Janina Ochojska i politycy Koalicji Obywatelskiej. Odwoływali się do katolickiego sumienia, przerzucali się hasłem „miłosierdzia”, choć w tym samym czasie domagali się prawa do zabijania dzieci nienarodzonych. Atakowano żołnierzy i funkcjonariuszy strzegących na granicy bezpieczeństwa Polski, próbowano wywołać bunt społeczny i trwale naruszyć zaufanie wobec służb mundurowych. Wszystko zgodnie ze scenariuszem Rosji. Janina Ochojska krytykowała polski rząd w Parlamencie Europejskim za to, że pilnuje bezpieczeństwa obywateli. Rozpowszechniała także raport Grupy Granica (finansowanej m.in. przez „Gazetę Wyborczą” i Fundację Batorego), w którym napisano m.in., że Straż Graniczna organizuje „wywózki”, a „Polska porzuciła standardy ochrony praw człowieka”. W podobnym tonie wypowiadali się także inni politycy Koalicji Obywatelskiej. „Wpuśćcie tych ludzi do Polski! Kim są, ustali się później!” – pisała na Twitterze Iwona Hartwich. Nie wpuściliśmy, ale zobaczyliśmy. Operacja „Śluza” była niebezpieczną akcją rosyjsko-białoruską, której celem było wywołanie kryzysu emigracyjnego, osłabiającego Europę tak skutecznie, by została obezwładniona przed rozpoczęciem działań wojennych i militarną napaścią Rosji na Ukrainę.
Wybuch wojny nie powstrzymał lawiny migrantów sprowadzanych z Afryki i Azji. Dzięki zaporze granicznej Polska ma nad tym kontrolę i łatwiej radzi sobie z odpieraniem prób nielegalnego wdarcia się na teren Unii Europejskiej. Potężne problemy odnotowywały też Litwa, Łotwa i Estonia. Okazało się jednak, że rosyjskie wpływy, mające osłabić czujność władz są ogromne. Poddawali się temu nie tylko politycy polskiej opozycji, ale także organizacje pozarządowe, które doprowadziły de facto do dymisji szefa Frontexu.
Dymisja szefa Frontexu
Fabrice Leggeri, szef Frontexu, czyli Europejskiej Straży Granicznej i Przybrzeżnej, złożył rezygnację ze stanowiska ze skutkiem natychmiastowych w kwietniu 2022 roku. Przyznał później, że nie mógł dłużej sprawować swojej funkcji, ponieważ zmieniła się interpretacja jego mandatu. Jak do tego doszło? Okazało się, że według zatrudnionych przez agencję ekspertów ds. praw fundamentalnych, Frontex nie powinien wspierać trzymania szczelności granic przed napływem nielegalnych migrantów. Eksperci byli opłacani przez agencję, ale pozostawali niezależnymi podmiotami. Ich rekomendacje zaważyły jednak na zmianie interpretacji mandatu szefa Frontexu. Okazało się, że według „ekspertów”, Leggeri popełnił błąd podczas kryzysu migracyjnego wykreowanego na granicy z Białorusią.
Z raportu wynikało, że za każdym razem, gdy wspieraliśmy Litwę w ochronie jej granic, łamaliśmy prawo
— podkreślił były szef Frontexu, nie mogąc pogodzić się z interpretacją ekspertów.
W kodeksie granicznym Schengen, który jest częścią prawodawstwa UE, jest wyraźnie napisane, że przekraczanie granicy poza oficjalnymi przejściami jest nielegalne i każdy, kto próbuje robić to poza oficjalnymi punktami, robi to nielegalnie. Co ciekawe w kodeksie granicznym jest zapisane, że państwa członkowskie mają zadbać, by osoba, która przekroczyła granice nielegalnie, została pociągnięta do odpowiedzialności. Frontex powinien wspierać kraje członkowskie w tym. To jest legalne wspierać narodowych prawodawców - według wspomnianego kodeksu
— mówił Leggeri, wskazując że nowa interpretacja jest dla niego niedopuszczalna¸ bo przecież obowiązkiem Frontexu była obrona obywateli Europy „przed przemytnikami, przestępcami, terrorystami”.
CZYTAJ TAKŻE: Szokujące kulisy odwołania szefa Frontexu! Kto chciał nas wpuścić w pułapkę migracyjną i rozmontować bezpieczeństwo Polski?
Dlaczego nie wyciągają wniosków?
Na siłę można by dopuścić myśl, że latem 2021 roku, kiedy nielegalni migranci szturmowali granicę białorusko-polską, część polityków nie rozumiała jeszcze rozgrywającego się procesu. Choć oczywiście tak naiwne podejście do ewidentnych działań strategicznych Rosji podczas trwającej od lat wojny hybrydowej, budzi głębokie zdumienie. Dziś jednak sprawy są ewidentne. Związki przyczynowo-skutkowe widoczne są nawet dla laików. Dlaczego więc politycy Koalicji Obywatelskiej wciąż nie wyciągają wniosków? Rosja planuje kolejną operację z udziałem nielegalnych migrantów, tym razem w obwodzie kaliningradzkim. Rząd podjął więc błyskawiczną decyzję o dodatkowym zabezpieczeniu granicy. Atak polityków opozycji był automatyczny.
Czy Pan i rząd @pisorgpl zostaliście pozbawieni rozumu? Wydaliście 1,6 mld zł na „zaporę” na granicy PL-BY po to żeby mieć furtki do dalszego łamania prawa, na pushbacki a teraz chcecie zbudować następną? Przestrzegajcie prawa i procedur. To tańsze i skuteczniejsze. @GrupaGranica
— napisała na Twitterze Janina Ochojska.
Zbyt wiele, by uznać to za naiwność. Każde wystąpienie Ochojskiej jest tak dalece wymierzone w rząd, że trudno doszukać się w nim myślenia propolskiego. Potrafiła kwestionować najbardziej słuszne decyzje, gwarantujące bezpieczeństwo obywateli podczas trwającej na Ukrainie krwawej wojny. Nie przyjmowała także do wiadomości zagrożeń dezinformacją i rosyjską manipulacją propagandową w czasie kolejnych etapów wojny informacyjnej. Czyich interesów bronią więc politycy opozycji? Czy możliwe, że niechęć do konserwatywnego rządu PiS może ich aż tak mocno zaślepiać? Zwłaszcza, że postawa ta nie ogranicza się jedynie do Ochojskiej. Większość polityków Koalicji Obywatelskiej, na czele z Donaldem Tuskiem, prezentowali ten sam pogląd – otwierania granic w stanie najwyższego zagrożenia.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/620552-ochojska-znowu-w-orkiestrze-putina