Będzie zapora na granicy z Rosją. Najpierw tymczasowa, docelowo zapewne stała, podobna do tej, jaka jest na ukończeniu na wschodzie kraju. Inwestycja potrzebna, a wręcz niezbędna z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski (i Unii Europejskiej). O konieczności jej zbudowania świadczy również obłęd, z którym znów afiszuje się Janina Ochojska, żelazna karta w polskiej talii Putina.
O tym, że zbliża się druga fala wojny hybrydowej z Polską prowadzonej za pomocą migrantów ekonomicznych, wiadomo nie od dziś. Przed trzema tygodniami pisaliśmy z Marcinem Wikłą w „Sieci”, że ta fala już ruszyła. Wskazywaliśmy wówczas na obwód królewiecki jako jeden z oczywistych kierunków ataku. Dziś zaczyna się to niestety spełniać.
Rosja podpisuje kolejne umowy o otwartym niebie – z Turcją, Syrią i Białorusią. Oznacza to, że szlak przez Białoruś może być coraz bardziej marginalny.
O czym to świadczy? Przede wszystkim o tym, że zapora działa. Jeśli byłoby inaczej, nie mielibyśmy prób jej obchodzenia i poszukiwania nowych furtek do szmuglowania do Polski nielegalnych imigrantów. Twierdzenie, że płot nie spełnia swojej roli, to czysty idiotyzm, ewentualnie cyniczne wpisywanie się w interesy Kremla. Dlaczegóż bowiem, skoro zapora miałaby być łatwa do sforsowania, białoruskie służby szkolą swoich „turystów”, jak przedostać się przez graniczne bagna? Po co w takim razie Rosja miałaby prowadzić operację przyciągania „turystów” do obwodu królewieckiego?
Nic więc dziwnego, że resort obrony ogłasza budowę tymczasowej zapory na północnej granicy naszego kraju. To po prostu niezbędne, tym bardziej, że – wiemy z doświadczenia – również skuteczne.
Jako jedna z pierwszych skrytykowała ten pomysł Janina Ochojska. Europosłanka Platformy Obywatelskiej napisała do ministra Mariusza Błaszczaka:
Czy Pan i rząd @pisorgpl zostaliście pozbawieni rozumu? Wydaliście 1,6 mld zł na „zaporę” na granicy PL-BY po to żeby mieć furtki do dalszego łamania prawa, na pushbacki a teraz chcecie zbudować następną? Przestrzegajcie prawa i procedur. To tańsze i skuteczniejsze. @GrupaGranica
Nie wiem, czy Ochojska „tylko” nienawidzi PiS, wygląda raczej na to, że ona po prostu nie może ścierpieć silnej i spokojnej Polski. Nie składa bowiem w PE protestów przeciwko budowie zapór przez państwa bałtyckie czy Finlandię. Chce osłabienia wyłącznie naszego bezpieczeństwa.
Wystarczą ze dwie szare komórki, by wiedzieć, że to działanie w interesie Rosji. I Ochojska też to wie. A mimo to prowadzi swoją krucjatę, opartą zresztą na licznych kłamstwach dotyczących egzotycznych przybyszów z dalekich krajów.
Wie to również Donald Tusk. On, jako szef Platformy, ma pewne instrumenty nacisku, dyscypliny wobec parlamentarzystów, również tych brukselsko-strasbourskich. Może np. zrezygnować z ich usług. Jednak tego nie robi.
Dlaczego polityk, który tak opętańczo chce tępić wyimaginowane prorosyjskie działania swoich przeciwników, przymyka oko na jawne wspieranie polityki Moskwy przez własnych posłów? A nawet do nich dołącza, bredząc o „łajdactwie” na granicy.
Ostatnia działalność Janiny Ochojskiej to poza innymi jej funkcjami również papierek lakmusowy dla Tuska. Im dłużej w wewnętrznej walce politycznej będzie promował Ochojską, tym bardziej wypełni napisaną w Moskwie jedną z najlepszych lapidarnych definicji swojej roli: „Nasz człowiek w Warszawie”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/620511-tusk-a-ochojska-zelazna-karta-w-polskiej-talii-putina