Wywiady Marka Falenty dla portalu TVP.Info i jednej z gazet przynoszą dwie ważne informacje.
CZYTAJ WIĘCEJ: Spotkanie z Rosjanami, Tusk i reklamówka z 600 tys. euro? Falenta zabiera głos: „Nikomu nie obiecywałem żadnych nagrań”
Po pierwsze, odrzucenie usilnie promowanego, od początku wątpliwego, rzekomego tropu rosyjskiego w sprawie afery podsłuchowej** z 2014 roku. Przypomnijmy, że teraz, według Tuska, powołującego się na zeznania Marcina W., to Rosjanie mieli taśmy kupić. Wcześniej przez lata twierdził, że to oni byli ich źródłem a sama afera jest „pisana cyrylicą”.
Falenta, zapytany o rzekomą transakcję, stwierdza:
Po pierwsze nigdy nie spotkałem nikogo z rosyjskich służb, po drugie nie znałem nikogo z osób, które W. przedstawił mi w Kemerowie, po trzecie nigdy nikomu nie sprzedałem żadnych nagrań. Jeżeli ktoś jest w stanie sobie wyobrazić, że sprzedaję nagrania Rosjanom, których widziałem pierwszy raz w życiu, to musi mieć ogromną wyobraźnię, co najmniej taką jak W.
— mówi, podkreślając, że to jego były wspólnik namówił go do tej wizyty „żeby przedstawić go swoim kontrahentom”.
To potężny cios w wiarygodność przewodniczącego Tuska i „Newsweeka”, który te rewelacje rozdmuchał.
W drugim ważnym wątku z zeznań Warcina W. pan Falenta jest zdecydowanie mniej jednoznaczny. Padają słowa, które szokują.
Pytanie dotyczy tego, czy w siedzibie jego firmy doszło do przekazania Michałowi Tuskowi reklamówki, w której miało się znajdować 600 tys. euro. O tym, że do takiej sytuacji doszło, przekonywał Marcin W.
„Odpowiedzieć na to pytanie pozostawię sobie na komisję śledczą bądź weryfikacyjną”
— odpowiada.
Nie zaprzecza.
To kolejny ważny trop. Przypomnijmy, że w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” red. Wojciech Biedroń opisuje szokującą sekwencję zdarzeń z lat 2014-2015.
Z naszych informacji i po analizie zeznań Marcina W. wynika, że może chodzić o interes między CIECH-em a Markiem F. oraz o ważną ustawę dotyczącą węgla, którą Platforma Obywatelska przepchnęła przez parlament. Jej zadaniem miało być ograniczenie na polskim rynku ilości rosyjskiego węgla, w rzeczywistości zaś szerzej otworzyła przed nim polskie drzwi
— czytam.
Co ważne, ustawa odpowiednia przeszła, ktoś w PO umowy dotrzymał także w innych sprawach. Coraz więcej wskazuje, że w sprawie reklamówki z kasą Marcin W. mówił prawdę. W najnowszym „Sieci” szokujące ustalenia.
TUTAJ ZNAJDĄ PAŃSTWO CAŁY TEKST: Tajemnica reklamówki. „O co naprawdę chodziło w rzekomym fakcie przekazania korzyści majątkowej synowi Donalda Tuska?”
Czy był ten pakiet wart 600 tys. euro? Nie, proszę państwa - był potencjalnie wart dużo, dużo więcej. I tekst Biedronia jasno to pokazuje.
A przecież nie wisi to wszystko w próżni. Sławomir N. zaszokował znajomością mechanizmów korupcyjnych nawet Ukraińców, z budżetu ukradziono w tamtych latach setki miliardów złotych. Itp.
Nie mogę tego nazwać inaczej: odsłania nam się jedna z potężnych afer z czasów rządów Donalda Tuska. Tak tego zostawić nie możemy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/620465-te-slowa-to-nie-tylko-potezny-cios-w-tuska