„Nasza współpraca [z Marcinem W. - red] zakończyła się bardzo szybko, w momencie zatrzymania Marcina W. przez prokuraturę w Bydgoszczy w ramach ‘interwencji’ Donalda Tuska, do czego w końcu po 8 latach publicznie się przyznał na konferencji prasowej” - mówi Marek Falenta w rozmowie z portalem TVP Info.
CZYTAJ TAKŻE: Tajemnica reklamówki. „O co naprawdę chodziło w rzekomym fakcie przekazania korzyści majątkowej synowi Donalda Tuska?”
Donald Tusk publicznie też przyznał, że zrobił to na podstawie podejrzenia o wyłudzenie VAT. Po latach, tak jak cały czas mówiliśmy nie było żadnego wyłudzenia, bo Urząd Skarbowy zwrócił syndykowi SkładówWegla.pl cały należny VAT. Potwierdziło się, to co mówiłem od początku, że nasza POLSKA firma został zniszczona na zlecenie polityczne przez Donalda Tuska
— podkreśla.
Falenta w rozmowie z TVP Info pytany był również o rzekome sprzedanie taśm z warszawskich restauracji, do którego miało dojść w 2014 r. podczas spotkania z Rosjanami. Jak tłumaczy Falenta, Marcin W. obciąża go, bo broni się przed odpowiedzialnością karną.
Po pierwsze nigdy nie spotkałem nikogo z rosyjskich służb, po drugie nie znałem nikogo z osób, które W. przedstawił mi w Kemerowie, po trzecie nigdy nikomu nie sprzedałem żadnych nagrań. Jeżeli ktoś jest w stanie sobie wyobrazić, że sprzedaję nagrania Rosjanom, których widziałem pierwszy raz w życiu, to musi mieć ogromną wyobraźnię, co najmniej taką jak W.
— tłumaczy Falenta, podkreślając, że to jego były wspólnik namówił go do tej wizyty „żeby przedstawić go swoim kontrahentom”.
Nikomu nie obiecywałem żadnych nagrań ani nikt ich ode mnie nie chciał. Nie rozmawiałem o tym nigdy z W.
— dodaje.
Falenta pytany był również o sprawę reklamówki i 600 tys. euro, która miała trafić w ręce Michała Tuska.
Odpowiedź na to pytanie pozostawię sobie na komisję śledczą bądź weryfikacyjną
— odpowiada tajemniczo.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Odniósł się również do słów Donalda Tuska, który przekonywał, że celem walki z firmą Falenty, było zablokowanie importu rosyjskiego węgla do Polski.
Donald Tusk jako premier polskiego rządu nie miał prawa wydawać poleceń, żeby zniszczyć polską firmę. Import rosyjskiego węgla był wtedy dozwolony. Jeśli chciał zablokować import, to mógł zrobić to jedynie ustawą, a nie używając do tego putinowskich metod i nasyłać służby specjalne. Uważam, że Donald Tusk dokonując – jak sam to określił – „interwencji” złamał prawo i powinien odpowiedzieć karnie. Przyznał się do tego publicznie. Nikt mi nie chciał mi uwierzyć, gdy osiem lat temu o tym mówiłem. Najpierw przyszli do mnie żeby zabrać mi firmę za złotówkę, a jak się nie zgodziłem to ją zniszczyli. Za jego rządów było wiele takich nielegalnych interwencji na polskich przedsiębiorcach
— zaznacza.
W rozmowie pada również pytanie o znajomość Marcina W. z Grzegorzem Napieralskim.
W. mówił mi, że przyjaźnił się z Napieralskim i chwalił się, że przekazywał mu pieniądze. Mówił też, że jeździli razem na wakacje
— mówi.
CZYTAJ WIĘCEJ: Spółka Marcina W. wpłacała pieniądze na stowarzyszenie żony Napieralskiego? Są nowe ustalenia: Dokonała co najmniej dwóch wpłat
kk/TVP Info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/620453-rosjanie-tusk-gigantyczna-lapowka-falenta-zabiera-glos