Zeznań Marcina W., byłego wspólnika Marka F., nie należy brać jako objawioną prawdę. Ten błąd popełniło pismo pana Sekielskiego, o czym boleśnie przekonał się Donald Tusk. Wątek rzekomego sprzedania nagrań rozsypuje się przy pierwszej weryfikacji. Przypuszczalnie w tej sprawie Marek F. świadomie tworzył zasłonę dymną dla swojego „biura nagraniowego”.
Ale też nie należy tych zeznań z góry odrzucać. Skoro już je poznaliśmy, obowiązkiem dziennikarzy jest sprawdzenie poszczególnych wątków.
Także tych związanych z korupcją ówczesnej władzy, bo w końcu nadal szukamy odpowiedzi na pytanie, jak rozkradano publiczne pieniądze? Dlaczego dziś w budżecie jest dwa razy więcej niż było w roku 2015? Czy obok mafii vatowskich, paliwowych działały inne?
Czy w tych zeznaniach jest odpowiedź? Czy można je tak lekko odrzucić?
Choćby opowieść o tym, że Marcin W. podrzucił Sławkowi N. „parę groszy”, bo tamten zapomniał portfela - stanęło na 6500 zł. A przecież dziś już wiemy, że Sławomir N. mechanizmy korupcyjne miał tak opanowane, że zaszokował nawet Ukraińców, którym miał budować drogi.
Wiemy też, o czym mówił kilka lat temu Paweł Piskorski, że w środowisku tworzącym Platformę Obywatelską reklamówki z kasą od biznesu nikogo nie dziwiły. Pamiętamy także aferę hazardową i próbę sprzedaży odpowiedniej ustawy przez ważnego polityka tego środowiska.
Nie są to więc opowieści z mchu i paproci, ale pewna formuła działania typowa dla tych ludzi.
Czy podobnie było z handlem węglem? Za co miała być ta reklamówka z 600 tys. euro?
Właśnie za ustawę i pewien deal węglowy.
W najnowszym „Sieci” Wojciech Biedroń ujawnia:
Z naszych informacji i po analizie zeznań Marcina W. wynika, że może chodzić o interes między CIECH-em a Markiem F. oraz o ważną ustawę dotyczącą węgla, którą Platforma Obywatelska przepchnęła przez parlament. Jej zadaniem miało być ograniczenie na polskim rynku ilości rosyjskiego węgla, w rzeczywistości zaś szerzej otworzyła przed nim polskie drzwi.
Nie będę tu opisywał całego tekstu, ale powiem państwu w skrócie, że ustawa odpowiednia przeszła, ktoś w PO umowy dotrzymał także w innych sprawach.
Najkrócej mówiąc: coraz więcej wskazuje, że w sprawie reklamówki z kasą Marcin W. mówił prawdę. A jeśli tak, to mamy do czynienia z jedną z największych afer w historii III RP.
Więcej w papierowym wydaniu „Sieci” w poniedziałek lub już dzisiaj w wydaniu elektronicznym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/620228-szokujace-ustalenia-w-sprawie-reklamowki-z-kasa