Gdyby nie hamować pani Izy, będzie stale wesoło. A to jest znacznie większa wartość niż ponure majaczenia Tuska, Sikorskiego czy Budki.
W mediach za dużo jest Donalda Tuska, a za mało Izabeli Leszczyny. W efekcie w debacie publicznej mamy dużo złych emocji, a mało radości czy wręcz wesołości. Złe emocje to Tusk, zaś radość, a wręcz wesołość to Leszczyna. Jeśli wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej wywołuje radość, to jej częstsze lansowanie Platformie by się opłaciło. Trudno powiedzieć, czy politycznie by się opłacało, ale przynajmniej siekiery przestałyby wisieć w powietrzu i poprawiłaby się atmosfera.
Kilka miesięcy temu Donald Tusk już zaczął lansować Izabelę Leszczynę jako kandydatkę na premiera, ale wtedy wszyscy w partii go rozszyfrowali, że chodzi o upokorzenie Rafała Trzaskowskiego, a nie faktyczne postawienie na panią Izabelę. Chciał ją 18 października 2022 r. podlansować w TVN24 dziennikarz Konrad Piasecki, ale politycy PO są tak nabuzowani, że jakaś chemia im zalała mózg, więc intencje odczytali kompletnie opacznie. I oburzyli się, że ktoś uznany za swego wpuścił panią Izę w maliny. A pani Izy nie wolno wpuszczać w maliny, bo nie potrafi wyjść z zagajnika. I traci na tym debata publiczna, bo nie ma tej radości, której Izabela Leszczyna dostarcza.
Konrad Piasecki pytał, czy opozycja mogłaby odpuścić rządzącym i przekazać tę wiadomość do Brukseli, bo przecież chodzi o to, że „te 75 mld euro w dzisiejszej sytuacji dla Polski są tak ważne i bez tych pieniędzy Polska sobie nie będzie radziła, że z punktu widzenia polskiej racji stanu”. Pani Iza okazała się osobą bez elementarnej empatii, ale też bez poczucia humoru. I wygłosiła stanowisko tak przyjemne jak drapanie gwoździem po szybie: „Nie musimy mówić ‘przymykajcie oko’, bo te pieniądze – 76,5 mld euro z nowej perspektywy budżetowej UE – będą wypłacane Polsce dopiero na koniec roku. (…) Nie ma zagrożenia dla tych płatności, bo jesienią przyszłego roku KO, prawdopodobnie razem z innymi partiami demokratycznymi, wygra wybory i te pieniądze nie będą zagrożone”.
Jakieś poczucie humoru pani Iza jednak pokazała, ale ono raczej wyszło jej bokiem, w sensie zza niej wyszło. Jedną z najzabawniejszych i niezbyt mądrych fraz polityków PO, w tym Izabeli Leszczyny jest zapowiadanie natychmiastowego odblokowania wszelkich środków dla Polski z UE, gdy tylko przejmą władzę. To po jakiego grzyba są te kamienie milowe, w dodatku w umowach ze wszystkimi państwami członkowskimi UE, z których część wymaga pełnego procesu legislacyjnego, co oznacza upływ nawet miesięcy? Oczywiście, że nic się nie zdarzy z dnia na dzień, więc te opowieści są bujdą na resorach.
Dziecinadą, i odnosi się to także do pani Izy, jest mówienie, że pieniądze z KPO będzie można wydać na dowolne cele i one od razu wpłyną na kurs złotego, na poziom inwestycji. Każdy, kto nie zdziecinniał wie, że pieniądze z KPO można wydać tylko na ściśle określone i wynegocjowane z KE cele. W dodatku te pieniądze będą wpływać ratami. Ale pani Iza brnęła i np. w rozmowie z „Rzeczpospolitą” napinała się, że pieniądze będą „natychmiast”. Bo wszystko „jest tak proste”.
Zapewne w głowie pani Izabeli wszystko jest proste, stąd ta radość. W Radiu Plus mówiła np. „mamy dzisiaj jeszcze lepsze pomysły; jak wygramy wybory, przedstawimy wszystkie szczegóły”. Mamy i przedstawimy, ale później. Mañana po prostu. Albo prokrastynacja. Dlatego jest radość. A było jeszcze bardziej obiecująco. Pani Izabela nazwała „rzucaniem pereł przed wieprze” to, co robiła Małgorzata Kidawa-Błońska jako kandydatka na prezydenta. I potem trwały nerwowe próby ustalenia co/kto jest desygnatem słowa „wieprze”.
Izabela Leszczyna wyznała też, że „nie jesteśmy gotowi na polityka zupełnie uczciwego, który nie kombinuje i mówi jak jest”. My, czyli Platforma Obywatelska (ewentualnie KO). I znowu była radość, gdyż wyszło na to, że jeśli można liczyć na jakiegoś polityka PO, to on uczciwy być nie może. Pani Iza jeszcze dodała, że „PiS sprowadził polską politykę do rynsztoka. Małgorzata Kidawa-Błońska do tego nie pasuje”. I zaraz pojawiły się pytania, czy może Rafał Trzaskowski pasuje do rynsztoka. Radość była, choć trochę przez łzy.
PO dostarcza publiczności radość obsadzając panią Izę w roli specjalistki od finansów. I wtedy jest naprawdę wesoło. Zupełnie niepotrzebnie w kierownictwie PO mało kto traktuje serio panią Izę w roli eksperta od finansów. Pani Iza potrzebne kompetencje nabyła na kursach i podyplomowych studiach, więc wszystko się zgadza. A nawet jest ta radosna nadwyżka, której absolutnie nie mają Leszek Balcerowicz czy inni nudziarze. Gdyby nie hamować pani Izy, będzie stale wesoło. A to jest znacznie większa wartość niż ponure majaczenia Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego czy Borysa Budki. Więcej pani Izy i zwycięstwo pewne. A w czym, to się okaże po zawodach. Nawet to, w jakiej konkurencji było to zwycięstwo się wtedy okaże. I mañana.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/620047-mniej-tuska-a-wiecej-leszczyny-i-zwyciestwo-pewne