Polska powinna zmiękczyć kurs wobec Unii Europejskiej? Jeszcze bardziej? To postulat europosła PiS Adama Bielana, który zaapelował dziś do polityków Zjednoczonej Prawicy o elastyczność wobec Brukseli. Trudno wyobrazić sobie jak można tę elastyczność zwiększyć. Przejechaliśmy się na uległości i negocjacjach wystarczająco boleśnie. A szaleńcze pomysły Unii idą coraz dalej. Najnowszy pomysł Parlamentu Europejskiego, dotyczący zmiany zasad wyboru europosłów, dowodzi że neomarksistowska ideologia LGBT+ nie ma żadnych granic, a swój „nowy, wspaniały świat” Bruksela będzie chciała wdrażać siłą.
Przykręcanie unijnej śruby
Komisja Europejska nadal blokuje należne Polsce środki z KPO, wymyślając coraz to nowe preteksty. Chce już nie tylko kolejnych – nieakceptowalnych przez nas – zmian ustrojowych, ale przekonuje, że w Polsce łamane są prawa człowieka, bo prześladuje się gejów, lesbijki, biseksualistów, transseksualistów i wszelkie inne opcje z szerokiej kategorii LGBT+. Europoseł Adam Bielan wystąpił jednak z postulatem zmiękczenia kursu wobec Unii Europejskiej:
Ten spór trzeba zakończyć i namawiam moich kolegów w obozie Zjednoczonej Prawicy do tego, aby być jeszcze bardziej elastycznym, chociaż bardzo często jestem za to krytykowany.
Jak miałaby wyglądać ta jeszcze większa elastyczność? Przyjęliśmy długą listę „kamieni milowych”, które wdrażamy, choć nie wszystkie są dla Polski korzystne. Zmieniliśmy nawet ustawę o Sądzie Najwyższym, ale i to nie satysfakcjonuje Komisji Europejskiej. Utwierdzają ją w tym przekonaniu europosłowie polskiej opozycji, którzy niestrudzenie atakują w PE własny kraj, często opierając się na „fake newsach”, jak Robert Biedroń w niedawnym wystąpieniu.
18-letni LGBT+ zasiądą w PE?
Okazuje się, że decydentom z Brukseli nie chodzi o taką czy inną korektę. Celem jest całkowita przebudowa ideologiczna, oparta na całościowym podporządkowaniu krajów wiodącej sile politycznej, jaką są Niemcy. Niezwykle żywa koncepcja neomarksistowska wkracza coraz bezwzględniej we wszystkie rejony życia. Parlament Europejski ma już kolejny pomysł na to, jak jeszcze bardziej zideologizować zarządzaną przez siebie przestrzeń. Zgłoszono właśnie projekt zmiany zasad wyboru eurodeputowanych. PE chce m.in., aby utworzone zostały unijne okręgi wyborcze, aby można było głosować od 16. roku życia, oddawać głos na dwóch kandydatów, a ci z kolei mogliby stanąć do wyborów już w wieku lat 18. Termin głosowania miałby być stały: 9 maja. Najbardziej niepokojące są jednak pomysły parytetowe i nie miałyby one dotyczyć tej samej liczby kobiet i mężczyzn na listach wyborczych. Projekt PE zakłada, że osiągnięcie równości płci na listach powinno nastąpić „bez naruszania praw osób niebinarnych”. Mielibyśmy w ten sposób pożegnać się z obowiązującym podziałem na płeć męską i żeńską. Póki co projekt jest dyskutowany, Polska zaopiniowała go negatywnie, ponieważ narusza Konstytucję Rzeczypospolitej, ale nie ulega wątpliwości, że ideologiczna wojna genderowa nabiera na sile.
CZYTAJ WIĘCEJ: PE chce nowych zasad wyboru europosłów, m.in. uwzględnienia osób niebinarnych! Wiceszef MSWiA: To niezgodne z konstytucją
Żadnych szkodliwych „kompromistów”
Czy elastyczność może w tej sytuacji przynieść Polsce korzyści? Kilka lat temu złagodziliśmy kurs. W efekcie Unia jeszcze bardziej przykręciła śrubę i wysuwała coraz to nowe oczekiwania. Warto posłuchać głosu europosłów, którzy jasno pokazują skutki zmiany podejścia rządu do polityki unijnej. Mówi o tym w ostatnim numerze „Sieci” eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski, ale nie on pierwszy.
Przez dwa lata funkcjonowania rządu Beaty Szydło odrzucaliśmy prawo instytucji europejskich do ingerencji w wymiar sprawiedliwości, gdyż prawo europejskie nie obejmuje tych kwestii. Tłumaczyliśmy to Brukseli, ale nie podejmowaliśmy natomiast żadnego dialogu na temat kompromisów czy ustępstw. To była polityka prawidłowa
— powiedział portalowi wPolityce.pl były szef polskiej dyplomacji, od 2019 r. europoseł PiS Witold Waszczykowski.
Od siedmiu lat widać wyraźnie co jest celem brukselskich elit politycznych. Żadna forma dialogu i ustępstw nie skutkuje. Przeciwnie. Przykręcanie śruby Polsce jest coraz mocniejsze. Warto więc jak najszybciej pozbyć się złudzeń i przyjąć do wiadomości, że naciski będą trwały dopóty, dopóki nie uda się odsunąć od władzy Prawa i Sprawiedliwości. Bruksela nie chce w swoich strukturach silnych, suwerennych, rozwijających się gospodarczo, tożsamościowych państw konserwatywnych. Chce z Polski czerpać takie korzyści, jakie czerpała za poprzednich rządów. Chce nas podporządkować, narzucić własną ideologię, wrócić do czasów, gdy byliśmy usługowo-handlowym zapleczem Niemiec. Rozważanie więc dalszej elastyczności wobec dyktatu Brukseli jest nonsensowne. Walczmy o swoje miejsce w UE z godnością. Nie umawialiśmy się w traktatach na poddaństwo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/619866-zadnej-uleglosci-wobec-ue-jej-ideologiczne-apetyty-rosna