Ryszard Petru jest już poza polityką, i może mówić szczerze to, o czym szepcze się w kręgach opozycyjnych. A szepcze się o prywatyzacji wszystkiego:
„Prywatyzacja jest najlepszym sposobem spłacenia dużej części zadłużenia, bo to są spółki Skarbu Państwa, których sprzedaż powinna obniżać dług i to jest zgodnie z teorią ekonomii” -
— mówił były lider Nowoczesnej w TVN24, podkreślając, że następcy Zjednoczonej Prawicy będą musieli zrezygnować z niektórych świadczeń socjalnych:
Następcy PiS-u nie będą w stanie kontynuować 13. i 14. emerytury. Będą musieli, moim zdaniem, ograniczyć 500 Plus
— przekonywał.
A jak spłacić dług publiczny? Tu także Petru ma proste rozwiązanie:
Osobiście bym prywatyzował spółki Skarbu Państwa i te pieniądze przeznaczył na spłatę długu. Tak się robiło po upadku komunizmu i uważam, że nie ma potrzeby byśmy mieli sieć państwowych stacji benzynowych. Nie ma potrzeby, żeby PGNiG był państwowy, nie widzę sensu, żeby państwowy był PKO S.A.
To jest rzeczywiście spójny, konsekwentny program, po który - nie mam żadnych wątpliwości - opozycja sięgnie, jeśli tylko będzie mogła. Właściwie to nie będzie żaden jej wybór, ale konieczność. Ewentualny rząd opozycji już na starcie będzie tak bardzo zadłużony politycznie, że będzie musiał płacić tym, co ma pod ręką, a więc przede wszystkim polskimi interesami i polskim majątkiem. Presje zewnętrzne będą w tym obszarze potężne. Także dlatego, że po rządach opozycyjnych Polska ma być w takim stanie, by już nigdy nie było jej stać na podjęcie poważniejszej gry o samodzielność. Tym samym zniknie istotne zagrożenie dla imperialnych planów brukselsko-parysko-berlińskiego centrum.
Prywatyzacja była także ważnym źródłem dochodów dla krajowych „rekinów biznesu”. Po co coś produkować, po co przebijać się na światowych rynkach, inwestować w nowe technologie, skoro można tanio kupić od państwa i drogo sprzedać komuś z zagranicy? Tu leżały źródła większości biznesowych karier ostatnich dekad. To, co zostało, to, czego Platforma nie zdążyła wyprzedać, jest zbyt atrakcyjne, by można było to zostawić w rękach naszego państwa.
I rzeczywiście, po paru takich ruchach, przy ponownym odpuszczeniu mafiom vatowskim, państwa nie będzie stać ani na 500+, ani na żadne inne poważne programy socjalne.
Prostota petrowej diagnozy poraża. To w istocie jest ekonomiczne prostactwo. Znów wciskają recepty, które wielokrotnie dowiodły swojej fałszywości. Kraje peryferyjne z punktu widzenia rynków kapitałowych, leżące w strefie zgniotu, podlegające presji potężnych sąsiadów, muszą w dużej części opierać się na państwowej własności, o ile chcą się rozwijać, iść do przodu, budować narodowy kapitał. Prywatyzacja prowadzi do przejmowania najcenniejszych rynków i kąsków przez kapitał zagraniczny, który dba przede wszystkim o rozwój własnej centrali, wywożąc wagony dywidendy. A gdy przychodzi kryzys, albo zwija działalność, albo sprzedaje tym, którzy mają gotówkę polityczną. Czyli, w naszych warunkach, Rosjanom albo Chińczykom.
Postulaty Petru są nie tylko skrajnie niemądre, ale też i skrajnie niebezpieczne dla przyszłości naszego państwa. Dwa razy Polacy dali się nabrać na tę tandetną opowieść: po raz pierwszy w latach 90., po raz drugi za Tuska. Trzeci raz, głęboko w to wierzę, nabrać się nie dadzą.
Trzeciego razu nie przeżyjemy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/619733-celem-opozycji-jest-trwale-oslabienie-potencjalu-polski