Prokuratura Okręgowa w Warszawie ponownie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko liderkom tzw. Strajku Kobiet. Wcześniej uzupełnienia domagał się sędzia Tomasz Grochowicz z Sądu Okręgowego w Warszawie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:TYLKO U NAS. „Kasta” znów wspiera Strajk Kobiet? Kuriozalne uzasadnienie sądu ws. wycofania aktu oskarżenia Lempart i Suchanow
Informację o ponownie skierowanym akcie oskarżenia przeciwko liderkom tzw. Strajku kobiet podał w poniedziałek portal TVP.info. Potwierdziła ją PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz.
Akt oskarżenia został skierowany do Sądu Okręgowego 20 października
– podała Skrzyniarz.
Akt oskarżenia, który został skierowany do sądu w lipcu 2021 roku, objął trzy liderki Strajku Kobiet: Martę Lempart, Krystynę Suchanow oraz Agnieszkę Czerederecką-Fabin.
Wszystkie trzy oskarżono o „sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób” oraz spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego. Chodzi o organizację demonstracji w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji, do których doszło jesienią i zimą ubiegłego roku, w czasie trwania pandemii.
Atak na Kościół i policjantów
Marta Lempart została dodatkowo oskarżona o znieważenie funkcjonariuszy policji poprzez oplucie ich oraz skierowanie w ich stronę wulgarnych słów, a także o publiczne pochwalanie przestępstw. Ostatni zarzut jest związany z wywiadem w Radiu Zet z października 2020 r. W odpowiedzi na uwagę prowadzącej, która - mówiąc o demonstracjach – oceniła, że „nie trzeba wchodzić do kościoła czy niszczyć fasady budynków kościelnych”, Lempart stwierdziła: „Ależ oczywiście, że trzeba. Trzeba robić to, co się czuje. To, co się myśli i to, co jest skuteczne i to, na co zasłużyli”.
Dlaczego prokuratorzy ponownie złożyli do sądu akt oskarżenia przeciwko wulgarnym i agresywnym aktywistkom „Strajku Kobiet”? Wcześniej w listopadzie 2021 roku ze względu na stwierdzenie „istotnych braków” Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o zwrocie prokuraturze aktu oskarżenia do prokuratury. W grudniu, portal wPolityce.pl opisywał kulisy decyzji sędziego Tomasza Grochowicza z SO w Warszawie. Chciał on m.in., by prokuratura przesłuchała Beatę Lubecką, dziennikarkę Radia Zet, która jest autorką słynnego wywiadu, w którym Lempart wygrażała katolikom w czasie Strajku Kobiet. Sędzia chciał też, by śledczy wskazali kogo konkretnie obrażała Lempart, gdy wykrzykiwała wulgaryzmy. Sąd nie wiedział też, czy nielegalne zgromadzenia w czasie pandemii naraziły kogokolwiek na niebezpieczeństwo zarażenia się koronawirusem.
Nikt nie jest pokrzywdzony?
Uzasadnienie, do którego dotarliśmy w ubiegłym roku, mogło wywołać zdumienie u prokuratorów, którzy spodziewali się twardych, konkretnych zarzutów wobec aktu oskarżenia. Okazało się, że sędzia Grochowicz ma wątpliwości, czy zachowania agresywnych aktywistek skierowane było do konkretnej pokrzywdzonej osoby. Sąd więc uznał, że wyzwiska wobec policjantów, nagrania z zadym „Strajku Kobiet”, przepychanki z funkcjonariuszami, to za mało, by przygotować odpowiedni akt oskarżenia! Taka argumentacja zdumiewa w kontekście oczywistych zachować Lempart i jej współpracownic.
Pokrzywdzony może być w procesie karnym jedynie ten, kogo przestępstwo dotyka bezpośrednio, narażając lub zagrażając w taki sposób jego dobru prywatnemu (…), chronionemu przez naruszony przez sprawcę przepis
– pisał sędzia w swoim uzasadnieniu.
Jeszcze bardziej kuriozalne tezy w uzasadnieniu sądu można przeczytać jeśli chodzi o nawoływanie do przestępstwa, którego zdaniem prokuratury, miała dopuścić się sama Marta Lempart. Wszyscy doskonale pamiętamy jej słowa o atakach na kościoły i wiernych, które wypowiedziała, w programie, na żywo, w Radiu Zet. Okazuje się, ze sędzia chce powziąć wiedzę na temat „autoryzacji” tego wywiadu i widzi sens w przesłuchaniu red. Lubeckiej. „Autoryzacja” w programie na żywo?
W tym zakresie należałoby w sposób niewątpliwy uzupełnić ten zarzut w takim zakresie materiału dowodowego, który by pozwolił na stwierdzenie okoliczności nagrania, przeprowadzenia daty i miejsca nagrania, jego publikacji, jego autoryzacji i innych elementów mogących bezpośrednio wskazać, iż sam fakt wyemitowania niniejszego wywiadu miał charakter niewątpliwie zawiniony co do treści podanych przez oskarżoną. Niezbędnym zatem jest przesłuchanie w charakterze świadka redaktor Beaty Lubeckiej na powyższe okoliczności**
– czytamy w uzasadnieniu postanowienia Sądu Okręgowego w Warszawie.
Sędzie nie chciał wierzyć
Sędzia nie dowierzał też, że organizowanie masowej demonstracji w trakcie fali zachorowań na covid, może sprowadzić na kogokolwiek zagrożenie. Mało tego! Ma się wrażenie, że organizatorki zadym po wyroku TK, w październiku, listopadzie i grudniu 2020 wręcz „zadbały” o protestujących.
Prokurator winien ponad wszelką wątpliwość zgromadzić dowody wskazujące na spowodowanie realnego zagrożenia epidemiologicznego, które świadczyłoby o istnieniu takiego zagrożenia.(…). Prokurator sam wskazuje, że oskarżone nawoływały do zastosowania się w czasie zwoływanych demonstracji, do noszenia maseczek, zachowywania dystansu społecznego
– czytaliśmy w uzasadnieniu.
PAP, WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/619403-akt-oskarzenia-przeciwko-lempart-ponownie-w-sadzie