Niezależnie od wiarygodności zeznań Marcina W., ich treść dowodzi, że ci, którzy łapówki dawali, mieli ściśle określony obraz skorumpowanej władzy.
Reklamówka z Biedronki wypełniona gotówką to mógłby być partyjny emblemat Platformy Obywatelskiej. W tej tandetnej siatce (nie z powodu marki, tylko wzornictwa, funkcji i nietrwałości) można znaleźć wszystkie cechy charakterystyczne i sprzeczności Donalda Tuska oraz jego partii. Dlatego jest bardzo prawdopodobne, że ta siatka zostanie długo zapamiętana i będzie miała polityczne znaczenie. Jak to się mówi w mediach społecznościowych, takich rzeczy nie da się odzobaczyć. I można robić bardzo wiele, żeby ta torba wyparowała, ale jest zbyt poręcznym i zbyt pojemnym znakiem, żeby tak się stało.
Tandetna torba pasuje do PO, gdyż wbrew mitowi partii wielkomiejskiej, europejskiej, inteligenckiej i estetycznie wyrafinowanej, więcej tam paździerza niż jakiejkolwiek subtelności. Wystarczy przywołać swojskie zachowania Bronisława Komorowskiego, arystokratyzm z czworaków Radosława Sikorskiego, sołdacką krzepę Tomasza Lenza czy Sławomira Nitrasa, pocieszną roztropkowatość Cezarego Tomczyka, Michała Szczerby czy Borysa Budki, totalną niezborność Ewy Kopacz, wycinankarską ekspresję Klaudii Jachiry czy samochwalstwo „dupiarza” Rafała Trzaskowskiego.
Historia pre-Platformy, czyli Kongresu Liberalno-Demokratycznego, na poważnie zaczyna się od siatek z markami od niemieckiej CDU oraz toreb z pieniędzmi od Wiktora Kubiaka. Były też pewnie inne torby, bo tak w latach 90. wyobrażano sobie finansowanie polityki. Plastikowa torba z mamoną w środku to znak rozpoznawczy liberałów (nieprzypadkowo pisali o tym jedni z nich – Paweł Piskorski i Janusz Palikot), mimo że bazarowy, dziadowski i prymitywny. I nie pasuje do coraz lepiej skrojonych oraz lepiej leżących garniturów i markowych sportowych ciuchów. Po prostu słoma nie tak łatwo wychodzi z butów, nawet gdy są marki Philipp Plein czy Manolo Blahnik.
Mimo całej swej pretensjonalności i urojeń wielkościowych, politycy i wyborcy PO mają chyba więcej kompleksów niż we wszystkich innych partiach łącznie. I tak dzielnie walczą ukrywając te kompleksy, że są one wręcz niebywale wyeksponowane. Wystarczy rzut oka, żeby te kompleksy dostrzec, a najłatwiej u takich arystokratów, jak Radosław Sikorski czy Rafał Trzaskowski. Obserwacja nierównej walki między aspiracjami i kompleksami dostarcza zresztą niezłej uciechy postronnym.
Gdy pojawia się taki znak (emblemat) jak plastikowa torba z Biedronki, pasuje do Platformy jak ulał. Ktoś w społeczeństwie rozpowszechnił wiedzę o tym, kto bierze, za co bierze i w czym bierze. Dlatego ci, którzy chcieli coś załatwić zawsze bezbłędnie docierali do tych, którzy mogli i brali. I dobrze wiedzieli, że wystarczy wpakować odpowiednią sumę do plastikowej reklamówki. To podkreślało i umowność sytuacji, i swojskość biorących – tak moralną, jak estetyczną.
Z czasem zapewne powstał problem, czy ci, co bezpośrednio biorą, uczciwie dzielą się z innymi. A także problem, kto właściwie powinien te „prezenty” odbierać, żeby nie budzić podejrzeń, co do uczciwości oraz wątpliwości czy robi to właściwa osoba. Nie bez znaczenia było też zapewne to, żeby jak najmniej osób było wtajemniczonych, a optymalnie – jak najmniej osób postronnych. Niezależnie od wiarygodności zeznań Marcina W., ich treść dowodzi, że ci, którzy łapówki dawali, mieli bardzo ściśle określony obraz skorumpowanej władzy. Władzy jako prostaków, z którymi gra się po chamsku, bo nawet chamusiów wkurza ich bezczelność i brak skrupułów.
Wypełniona euro reklamówka z Biedronki jest doskonałym symbolem chamstwa, nachalności i bezczelności biorących oraz dużego realizmu dających (też często równie grubo ciosanych jak biorący), którzy pozwalali sobie na lekceważenie, a nawet upokarzanie tych, którym się opłacali. To zaiste piękny obraz degrengolady. Zeznania Marcina W. tylko przybliżają niektóre aspekty tego chamstwa i tandeciarstwa, bo znacznie pełniejszy obraz wyłania się z nagrań w restauracjach Sowa i Przyjaciele oraz Amber Room. Dlatego opisy, jakie podał prokuraturze Marcin W. wcale nie dziwą, a wręcz idealnie uzupełniają obraz szemranej całości.
Reklamówka z Biedronki na długo przyklei się do Platformy (zupełnie niezależnie od wiarygodności opowieści, w których gra pierwszoplanową rolę), bo po prostu do niej pasuje. Donald Tusk i spółka nic na to nie poradzą, że wielu ludziom ich partia tak się właśnie kojarzy. Nie zmienią tego żadne prokuratorskie śledztwa, żadne sejmowe komisje śledcze, żadne zabiegi marketingowe, żadne zmiany brandu. To jest teraz i będzie w przyszłości pierwsze skojarzenie: torba z biedronki wypełniona brudna forsą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/619221-tusk-i-spolka-beda-sie-kojarzyc-z-torba-z-biedronki