„Jest takie powiedzenie, że tak łgają, że słońcu wstyd świecić. No rzeczywiście wstyd słońcu świecić” - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński w Jedliczach, nawiązując do wystąpienia Donald Tuska.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tusk kreuje się na ofiarę! „Pierwszy zadzwonił mój syn”. Lider PO bawi się też w pastora? „Miłość jest silniejsza od nienawiści”
Prezes PiS wspomina o wystąpieniu Tuska
Zastanawiałem się, o czym mówić. I tak się wahałem. Ale kiedy przyjechałem tutaj, powiedziano mi kilka słów nt. dzisiejszego wystąpienia tego pana, który tak jeździ po Polsce i tam różne rzeczy opowiada. Dzisiaj mówił o miłości, o walce z nienawiścią, o przykrych rzeczach, które go spotkały
— rozpoczął swoje wystąpienie prezes PiS na spotkaniu z mieszkańcami w Jedliczach. Jak dodał, warto powiedzieć kilka słów o „kłamstwie”, ponieważ jesteśmy jeszcze w okresie prekampanii wyborczej.
To kłamstwo, które nas tak gwałtowne i niebywale atakuje, to jest kłamstwo które z jednej strony jest na ustach naszych przeciwników politycznych, ale może także zalustrzane przez media
— mówił dalej.
Ciągle trzeba odwoływać się do faktów, mimo tego, że są oczywiste
— dodał.
Kłamstwa Platformy o węglu
Jarosław Kaczyński przywołał stwierdzenia polityków Platformy Obywatelskiej, jakoby „to że nie ma paliwa, to jest to nasza wina, bo mógłby być polski węgiel i że to co robimy, do niczego nie prowadzi”.
Otóż to jest po prostu niebywale bezczelne kłamstwo. Począwszy od decyzji Tuska, by nie stosować weta w momencie, w którym można było jeszcze zastosować wobec całej polityki klimatycznej (…), aby wytargować dobre warunki dla Polski. Wtedy z całą pewnością w Polsce byłoby dużo, dużo więcej węgla
— punktował lider Zjednoczonej Prawicy.
Nie zawetował i ruszyła machina, która doprowadziła do tego, że wprowadzono ETS-u
— dodał.
Prezes PiS zadał też pytanie, kto doprowadził do trudności z polskim górnictwem.
Może przypomnę wypowiedź z tych taśm, o których tak ostatnio głośno, pani Bieńkowskiej, czyli wicepremier w rządzie Tuska. Mianowicie mówiła, że oni tam „lulki palili”… nie będę cytował dokładnie, bo ona ma tendencję do używania nieładnych słów, ale generalnie powiem, że mieli to w nosie
— przypomniał.
Mówiąc krótko, doprowadzono do tego, że polskie kopalnie, jako całość, były w stanie wielkiego zagrożenia, gdy myśmy przejmowali władzę. I co myśmy zrobili? Zgodziliśmy się na te upadki? Nie. Zabraliśmy z budżetu, a także z przemysłu energetycznego łącznie ok 20 mld zł, żeby te kopalnie ratować. Nie dało się uratować wszystkich (…), były wtedy takie ceny węgla jakie były. Ale podtrzymaliśmy produkcję węgla w Polsce. My, a nie oni
— mówił dalej.
Kto jest winien temu, że w Polsce mamy problem z węglem? Oni
— dodał.
Jarosław Kaczyński nawiązał też do importu węgla z Rosji.
Tu, szanowni państwo, może ktoś sobie przypomina, Tusk pokazywał palcem pociągi jadące z rosyjskim węglem już po wprowadzeniu embarga, ale jeszcze przed terminem, którym one musiało być ostatecznie wprowadzone. Robili ciągłe awantury, że ten jeszcze płynie. Myśmy doprowadzili do tego, bo jesteśmy całkowicie po stronie Ukrainy, że ten węgiel przestał płynąć. I mamy to, co mamy. Musimy szukać tego węgla gdzie indziej, szukamy i znajdujemy
— powiedział.
Wszelkiego rodzaju chwyty propagandowe typu węgiel na łopacie i palnik (…), nie zmienią faktów, że tego węgla jest w tej chwili w Polsce dużo i jest sortowany. Ta sprawa będzie rozwiązana
— deklarował.
Gdyby wszystkie samorządy się tu zajęły (…) to ta sprawa byłaby już całkowicie czysta
— dodał prezes PiS, podkreślając jednocześnie, że samorząd musi wykonywać obowiązki wynikające z przepisów ustaw i konstytucji, jak również jest częścią aparatu państwowego.
„Próbują wmówić, że oni byli antyrosyjscy”
Bezczelność tego kłamstwa, którym się oni posługują, jest jeszcze większa, jeżeli chodzi o sprawę naszych relacji z Rosją
— mówił w kolejnym wątku Jarosław Kaczyński.
Próbują wmówić, że oni byli antyrosyjscy, a my byliśmy prorosyjscy. Dalej już kłamać nie można. W ten sposób można mówić, że Polska w 39 roku napadła na Niemcy (…). Związek z faktami jest dokładnie taki sam
— ironizował.
Tusk w swoim pierwszym przemówieniu jako premier stwierdził, że chce radykalnie poprawić stosunki z Rosją „taką, jaka ona jest”. To było już po Czeczenii, po różnego rodzaju zbrodniach indywidualnych. Nikt nie mógł mieć żadnych wątpliwości, jaki to jest reżim. Szli w tym coraz dalej
— dodał lider obozu rządzącego, przypominając o licznych zaproszeniach dla polityków z Kremla.
Zamach smoleński i wszystko, co się potem działo, to była rzecz niebywała. Nie ma państwa, które oddałoby wszystko drugiej stronie
— powiedział.
Jest takie powiedzenie, że tak łgają, że słońcu wstyd świecić. No rzeczywiście wstyd słońcu świecić
— powiedział prezes PiS.
„Piniendzy nie ma i nie będzie
Dowiadujemy się, że oni są prorodzinni, a my antyrodzinni [śmiech na sali - red]. Jak „piniendzy nie ma i nie będzie”, to o co chodziło? O rodzinę
— przypominał również Kaczyński.
Można mówić wszystko. łgarstwa, łgartstwa i jeszcze raz łgarstwa
— dodał.
Robią spis afer, które rzekomo nas obciążają, ale rzeczywiście w dwóch wypadkach można mówić, że się stało. Otóż te dwa wypadki doprowadziły do ukarania (…). Tak u nas jest, u nas się takich ludzi, którzy dopuścili się czegoś, karze się, wydaje się w ręce służb. Nie ma tutaj wyjątków. A oni nawet twardo bronią tych, którzy mieli rozprawy sądowe
— powiedział.
Nie twierdzimy, że jesteśmy partią aniołów, ale ostro reagujemy. Chociażby ostatnio, pewien młody poseł że tak powiem…. nie dał rady. To już można powiedzieć wisi. Został zwolniony, chociaż do domu było - zdaje się - niewiele. W polityce trzeba (…) się nie upijać i trzeba mieć też trochę szczęścia
— zażartował prezes PiS.
CZYTAJ TAKŻE: Przemysław Czarnecki zawieszony w prawach członka PiS! Jarosław Kaczyński skierował wniosek dot. postępowania dyscyplinarnego
Warunkiem zwycięstwa w wyborach jest dotarcie do ludzi
Musimy sobie uświadomić i musimy wiedzieć, że warunkiem zwycięstwa w tych wyborach jest dotarcie do ludzi, dotarcie do tych, którzy są pod wpływem tej propagandy. Nie da się dotrzeć do każdego, ale do wielu się da, często także w takich indywidualnych kontaktach. To jest w tej chwili zadanie nas wszystkich; wszystkich członków partii, wszystkich, którzy są czynnymi zwolennikami tej partii - rozmawiać z ludźmi, przekonywać ich, odwoływać się do oczywistych faktów, bo te fakty naprawdę przemawiają za nami
— powiedział Kaczyński.
Odnosząc się do kwestii polityki zrównoważonego rozwoju wskazał, że „mamy do czynienia z taką ogólnopolską akcją, której zadaniem jest doprowadzenie do tego, żeby poziom cywilizacyjny był taki sam w Śródmieściu Warszawy, jak i w najbardziej zagubionej wiosce”.
Trudne zadanie, ale możliwe do spełnienia. Nie w krótkim bardzo czasie, ale też nie w jakimś bardzo długim. Nie trzeba czekać pokolenia, żeby doprowadzić do tego
— ocenił prezes PiS.
Jak zaznaczył, PiS pokazuje, że „można to robić dużo szybciej”.
I my to czynimy. Czynimy to w interesie Polski, w interesie Polaków, bo dla nas interes Polski i interes Polaków, to jest to samo
— zaznaczył.
My chcemy, żeby Polska była rzeczywistą wspólnotą. To znaczy grupą ludzi, których łączy nie tylko język, nie tylko kultura, ale których łączy także i takie przeświadczenie, że tą wspólnotą właśnie są i że dbałość tej wspólnoty dotyczy wszystkich, także tych, którym się w życiu nie powiodło
— powiedział Kaczyński.
Ocenił, że państwo polskie musi działać w ramach większych wspólnot, większych organizacji międzypaństwowych. Wyjaśnił, że w tym wypadku chodzi głównie o NATO z jednej strony, z drugiej strony Unię Europejską. Zastrzegł, że po to, żeby móc tak działać państwo musi mieć możliwość podejmowania decyzji, swobodnych decyzji w sferze gospodarczej, społecznej i w sferze odnoszącej się do organizacji państwa.
Jeżeli coś działa źle, albo fatalnie źle, jak na przykład w tej chwili działają sądy w Polsce, to my musimy mieć prawo do tego, żeby to zmienić
— podkreślił.
Sądy reliktem tamtego ustroju
Zdaniem Kaczyńskiego, „sądy w Polsce to jest relikt tamtego ustroju i tego ustroju, który w Polsce istniał z małymi przerwami przez dobrych 20 lat, 20 kilka lat postkomunizmu”.
My musimy zlikwidować ten system, bo to był system przywilejów, nierówności sądów, które sądziły nie wedle prawa, nie wedle zasady równości wobec obywateli, tylko wedle reguł, które z jednej strony miały wymiar ogólnokrajowy tzn. ludzi z pewnej grupy nie wolno ruszać, nawet żeby na pasach przejechali starszą panią, to się mówi, że ona „sprintem wbiegła”
— powiedział prezes PiS.
Z drugiej strony działają różnego rodzaju układy o charakterze lokalnym, których efekt jest mniej więcej taki sam, że pewnych ludzi nie wolno ruszać. Można powiedzieć, że to jest taki piętrowy układ
— dodał.
Wskazał, że „sądy są po to, żeby zgodnie z ustawami, bo to jest wola społeczeństwa przekazana przez parlament i zgodnie oczywiście z Konstytucją, (…) wydawać wyroki w sprawach cywilnych, karnych, gospodarczych, rodzinnych, we wszystkich”.
To musi być podstawa działania sądownictwa. A dzisiaj nie wiem, czy ktokolwiek uczciwy w Polsce może powiedzieć, że tak jest. To nie oznacza, że w każdym wypadku tak jest. Oczywiście są dobrzy sędziowie i są sprawiedliwe wyroki, ale jest też bardzo często tak, że jest inaczej
— zaznaczył.
Jak dodał, tutaj działa jeszcze jeden czynnik, tzn. oddziaływanie lewackiej ideologii.
A lewacka ideologia ma za nic ofiarę, a koncentruje się na przestępcy i jego interesach. Stąd bardzo często te niezwykle łagodne wyroki, wobec nawet bardzo groźnych, okrutnych przestępców, dawanie im odszkodowań, bo nieodpowiednio wygodnie w celi było itd., a bywa też, że swego rodzaju okrucieństwo wobec ludzi słabych, którzy popełnili jakiś drobny czyn przestępczy czy nawet wykroczenie, a są traktowani tak, jakby właśnie oni byli tymi najgroźniejszymi dla społeczeństwa. Tak to w niejednym wypadku wygląda. Z tym trzeba skończyć
— ocenił lider PiS.
olnk/wPolityce.pl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/619216-prezes-pis-punktuje-klamstwa-tuska-wstyd-sloncu-swiecic