Kolejne show w wykonaniu lidera PO! Chciał brutalnie zaatakować PiS, a gdy dostał rykoszetem, postanowił… wykreować się na ofiarę. „Pierwszy zadzwonił do mnie mój syn i powiedział: ‘Tata, nie przejmuj się, nie damy się złamać, nie damy się zastraszyć’” - opowiadał Donald Tusk na konwencji stowarzyszenia Barbary Nowackiej Inicjatywa Polska, wchodzącego w skład Koalicji Obywatelskiej. „Umieć kochać, to znaczy także umieć robić dobrą politykę” - opowiadał niczym pastor.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ziobro odpowiada na ataki Tuska. „Chciał zastawić sidła, a sam w nie wpadł”; „Cynizm w polityce nie popłaca, Panie Donaldzie”
CZYTAJ TAKŻE: Jacek Karnowski: Tusk sięgając po zeznania Marcina W. zaatakował bardzo brutalnie. Teraz chce uciekać przed własnymi słowami
Chce być jak Martin Luther King? Tusk… o miłości
Dlaczego my dzisiaj, przez te ostatnie i na przyszłe lata, jesteśmy razem? Dlaczego Zieloni? Dlaczego Inicjatywa Polska? Dlaczego Nowocześni? Dlaczego PO? Dlaczego potrafimy ze sobą współpracować?
— pytał na konwencji IP Donald Tusk, bawiąc się w pastora niczym Martin Luther King i opowiadając… o miłości.
Może zabrzmię trochę patetycznie (…), ale my jesteśmy razem dlatego, że naprawdę jesteśmy ludźmi, którzy wierzą i całe życie nam to pokazuje, że miłość jest silniejsza od nienawiści, że w polityce takie pozytywne uczucie, umiejętność przełożenia na życie publiczne miłości, którą przeżywamy w naszym życiu rodzinnym, że to jest coś, o czym wiemy, łączy wszystkich przyzwoitych ludzi; że umieć kochać, to znaczy także umieć robić dobrą politykę
— opowiadał w swoich wywodach.
Jeśli ktoś nie potrafi kochać, to będzie gotował dużo nieszczęścia ludziom, szczególnie gdy ma tak dużo władzy
— dodał.
My to praktykujemy w KO, że szacunek jest silniejszy od pogardy. Nawet jeśli dziś w Polsce rządzi partia polityczna, która z nienawiści do oponentów i z pogardy do zwykłych ludzi uczynili dość skuteczne narzędzie rządu, to dzisiaj w Polsce miliony Polek i Polaków ma uzasadnioną nadzieję, że dzięki takim ludziom jak wy (…) ten czas szybko minie, że nienawiść i pogarda nie będą ciążyły nad życiem publicznym
— mówił dalej.
Lider PO robi z siebie męczennika?!
Tusk poszedł jeszcze dalej, ponieważ postanowił (kolejny raz) wykreować się… na męczennika.
Ja gorąco w to wierzę, niezależnie od tego, ile przyjdzie nam jeszcze zapłacić, także osobistej ceny. Chciałbym wam podziękować za wsparcie, kiedy po raz kolejny zaatakowano moja rodzinę, mojego syna
— mówił lider PO, nie wspominając jednak o tym, że nazwisko Michała Tuska pojawiło się ponownie w debacie publicznej… niejako na życzenie jego ojca.
To oczywiście boli (…). Pierwszy zadzwonił do mnie mój syn i powiedział: „Tata, nie przejmuj się, nie damy się złamać, nie damy się zastraszyć”
— dodał Tusk, prezentując swój znany chwyt z przytaczaniem rozmów z bliskimi. Tym razem był to syn, a nie teściowa.
Chcę wam powiedzieć, że oni - PiS, Kaczyński, Ziobro - oni nieprzypadkowo tak często sięgają po takie narzędzia. Bo oni w tym swoim przekonaniu politycznym uważają, że jak ktoś kocha, to jest słabszy, że jak ktoś ma kochającą się rodzinę, to to jest słaby punkt, w który można uderzyć
— mówił dalej lider PO w swoim miłosnym wywodzie.
A ja wiem i wy, my wiemy, że jak ktoś kocha, to siła, a nie słabość, że jak ktoś ma kochającą się rodzinę, to jest w stanie sprostać każdemu atakowi, każdemu łajdactwu
— kontynuował.
Dramatyczne tony Tuska
Dramatyczności miały dodać bajki o rzekomej pierwszej ofierze „skromnego kierowcy seicento” i „dramacie kobiet” po „werdykcie” TK.
To w ich imieniu chcemy dzisiaj mówić (…). Mówimy w imieniu nie pokrzywdzonej rodziny Tuska, ale tysięcy, dziesiątek tysięcy ludzi, którzy tracili pracę, bo PiS musiał awansować swoich aparatczyków (…). Mówimy w imieniu rodzin, które powinny w normalnym państwie cieszyć się swoim szczęściem, że udało im się mieć dzieci dzięki procedurze in vitro, a dzisiaj żyją w państwie, które piętnuje rodziców i dzieci, którzy powinni być symbolem tego, do czego może służyć dobra polityka i dobra nauka. Mówimy dzisiaj w imieniu tych, którzy tracą dzisiaj swoje firmy, boją się o swoje miejsca pracy, a drożyna to nie jest abstrakcja
— mówił Tusk na konwencji IP, manipulując, strasząc i przesadnie dramatyzując.
Mówimy w imieniu tych, którzy boją się zimy i ciemności (…). Gdzie jest węgiel, którego miało starczyć na 200 lat? Kto wydał polecenie, by wydać miliardy złotych na kamienie i glinę, którymi każe się polskim rodzin palić w piecach?
— pytał.
Głównym celem PiS-u jest dzisiaj podzielić Polskę i Polaków, zastraszyć Polskę i Polaków
— zawyrokował ten, który sam ma obsesję na punkcie antyPiS-u i dokonuje wyjątkowo paskudnych ataków na partię rządzącą.
Jesteśmy zdeterminowani, żeby wygrać właśnie dla tych ludzi. Nie dla satysfakcji, że pokonaliśmy przeciwnika, nie dla odwetu. Chciałbym z tego miejsca powiedzieć: kogokolwiek zaatakują, tak brutalnie jak dzisiaj atakują mnie (…), Koalicja Obywatelska nie da się podzielić, KO nie da się zastraszyć, opozycja w Polsce nie da się stłamsić, tak jak Polacy nie dadzą się podzielić. Będziemy szli do zwycięstwa właśnie dla nich
— zakończył Donald Tusk.
olnk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/619209-tusk-juz-kreuje-sie-na-ofiare-pierwszy-zadzwonil-moj-syn