Powołanie komisji śledczej do zbadania afery podsłuchowej – jestem o tym bardziej niż przeświadczony - zakończy się wielkim fiaskiem. I jest szkodliwe dla Polski. Z kilku powodów.
Po pierwsze czysto – mogę powiedzieć „czysto fizycznego”, któremu podlegamy – czyli upływowi czasu. Ledwo jej działalność rozpocznie się na dobre i zacznie dotykać spraw istotnych nadejdzie czas wyborów, a po nich komisja przestanie istnieć. Po drugie, niezależnie od tego, ile uda się przeprowadzić posiedzeń do końca jej prac w tej kadencji, zamieni się w żenujący spektakl wzajemnej walki politycznej obydwu obozów. Atakującej brutalnie i skrajnie cynicznej opozycji. I nie pozostający jej dłużni członkowie komisji związani z obozem rządzącym. Taki zapewne będzie obraz tych prac od pierwszych do ostatnich godzin jej działalności. Może i atrakcyjny jako teatr, ale nie wnoszący wiele do celu jaki formalnie i oficjalnie stawiają pomysłodawcy.
Wreszcie jest rzeczą oczywistą, że inicjatywie Platformy Obywatelskiej – która legła u podstaw idącej ślepo za swoim liderem partii - przyświeca naiwne przekonanie, że nie odkryte dotychczas tajemnice afery podsłuchowej są kluczem do zwycięstwa w najbliższych wyborach. Myślą tą został olśniony Donald Tusk po lekturze tekstu w tygodniku „Newsweek”. I nie myśląc wiele, natychmiast zaproponował skorzystać z tej niespodziewanej i jakże atrakcyjnej broni politycznej, która skompromituje obóz obecnej władzy. Jak dziś wiemy po ujawnieniu przez ministra Zbigniewa Ziobro zeznań jednego ze świadków, Marcina W., jak wątpliwej szansy chwycił się Donald Tusk. Można nawet powiedzieć, że był to jeden z najbardziej niefortunnych pomysłów rozpaczliwie walczącego o władzę Donalda Tuska. Wycofanie się byłoby przyznaniem się do poważnego błędu, potwierdzającego znane powiedzenie – „Co nagle, to po diable”. Nie mogę, jako sympatyk konserwatywnej prawicy z powodów, których nie muszę tłumaczyć, użyć jego odpowiednika - „Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy”.
Otóż, nie cieszę się , bo choć to z tego krótkiego zwarcia, do jakiego dojdzie – pod warunkiem, że komisja zostanie powołana – o wiele bardziej niżeli PiS wyjdzie pokiereszowana Platforma Obywatelska. Włącznie z jej liderem oraz jego ekipą w czasach kiedy był premierem. Najważniejsze jednak jest to, że ostateczny rezultat będzie nie tylko niekorzystny, ale wręcz szkodliwy dla Polski.
Każdy rozsądnie myślący polityk winien zdawać sobie sprawę, że każde napięcie, każda inicjatywa, budujące nowe obszary walki politycznej, pochłaniające energię i wcale nie banalne koszty materialne, odrywające państwo i polityków wszystkich formacji od dostatecznie trudnych powinności w sytuacji kryzysu dotykającego kraj i Europę – jest zastępowaniem wysiłków służb specjalnych Rosji, których celem jest destabilizacji Polski i innych państw europejskich najbardziej zaangażowanych we wsparcie Ukrainy.
Czy to za mało, aby darować sobie komisję?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/619166-podwojne-znaczenie-powiedzenia-co-nagle-to-po-diable