„Ja uważam, że taka komisja (ds. afery podsłuchowej - red.) powinna zostać powołana i powinniśmy wyjaśnić wszystko – czy świadek jest wiarygodny, czy nie i jakie były okoliczności całej sprawy. Tu niektóre rzeczy rzeczywiście mogą podlegać tylko ocenie politycznej, a nie prawnej. Ale oczywiście traktuję to jako pewną ucieczkę do przodu ze strony PO” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS Kazimierz Smoliński.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Dlaczego Koalicja Obywatelska zdecydowała się teraz na złożenie wniosku o powołanie komisji śledczej ws. afery podsłuchowej? Samobój Tuska nie wystarczył?
Kazimierz Smoliński: To już takie rozpaczliwe działania. Pamiętamy, jak odmówili powołania komisji śledczej, gdy rządzili w 2014 roku, a my wnioskowaliśmy o jej powołanie. Wtedy mieliśmy do czynienia z rozpaczliwymi działaniami Platformy Obywatelskiej, która najpierw nie chciała komisji, a teraz nagle postulują o to po słowach Tuska, że mamy nową „aferę” węglową i ujawnieniu zeznań Marcina W. dotyczących jego syna Michała, że wziął ogromną łapówkę. Co prawda, jako prawnik pamiętam, że to są niepotwierdzone sądowym wyrokiem podejrzenia, ale one są. To nie ulega wątpliwości. Teraz Platforma próbując ratować, chyba bardziej Tuska niż siebie, zdecydowała się na złożenie tego wniosku.
PiS poprze wniosek KO o powołanie komisji? Jak należy traktować ten ruch partii Donalda Tuska?
Z pewnością zapadną decyzje polityczne, jak będziemy co do tego głosować. Ja uważam, że taka komisja powinna zostać powołana i powinniśmy wyjaśnić wszystko – czy świadek jest wiarygodny, czy nie i jakie były okoliczności całej sprawy. Tu niektóre rzeczy rzeczywiście mogą podlegać tylko ocenie politycznej, a nie prawnej. Ale oczywiście traktuję to jako pewną ucieczkę do przodu ze strony PO. Tak jak napisałem w jednym z twittów, Tusk sam wywołał wilka z lasu tą swoją konferencją i nagle wilk wyszedł, i go ugryzł. Teraz zobaczymy, czy Tusk przeżyje, bo chyba się nie spodziewał tych zeznań. Chociaż sam wcześniej mówił, że zeznania są znane, tak jakby on je znał. Można domniemywać, że wolał teraz tę bombę rozbroić niż miałoby to nastąpić na rok przed wyborami. Tutaj nie ma jednoznacznej oceny jego zachowania, ale myślę, że nie spodziewał się ujawnienia takich zeznań. A prokurator generalny ma takie prawo i uważam, że słusznie, że to zrobił.
Patrząc na kompromitację Donalda Tuska po ujawnieniu zeznań Marcina W. być może niektórzy myśleli, że PO będzie chciało wyciszać sprawę afery podsłuchowej. Stało się jednak odwrotnie. Dlaczego?
Tak jak powiedziałem, to jest ucieczka do przodu. Oni licząc na to, że prawda będzie trudna do udowodnienia, pewnie stoją na stanowisku, że skoro będziemy mieli tylko oceny polityczne – a polityka często jest oparta na emocjach – zakładają, że i tak utwierdzą swój elektorat, że to jest wina PiS-u, a elektorat PiS-u będzie uważał, że to wina Platformy. Zakładają, że oni wtedy na tym za dużo nie stracą. To ochrona swojego wizerunku, żeby były jak najmniejsze straty. Uważają, że pozostawienie tego w takiej formule, jak teraz, że są w większości negatywne komentarze, może im bardziej zaszkodzić niż komisja, gdzie będą mieli swoich przedstawicieli i będą cały czas snuć swoją narrację o tym wątku węglowy, który uważają za tak istotny. Moim zdaniem się zawiodą i to im się nie uda. Ale może i takie myślenie jest.
Od początku pełnoskalowej agresji na Ukrainę, gdy wszyscy przekonali się już co do prawdziwych zamiarów Putina, nagle okazuje się, że tak naprawdę wszyscy ostrzegali przed współpracą z rosyjskim dyktatorem. Jednak Platforma idzie o krok dalej i za wszelką cenę próbuje przekonywać opinię publiczną, że to PiS jest prorosyjską partią, która realizowała i realizuje interesy Kremla. Skąd taka taktyka?
To jest, jak zostało już określone, próba przefarbowania samego Tuska, ale także innych polityków Platformy. Nie mam wątpliwości, że większość osób, które chociaż trochę orientują się w sprawach międzynarodowych, polityce, dokładnie wiedziało, że to Prawo i Sprawiedliwość i nasi politycy ostrzegali Europę, i tak to zostało ocenione. Unia Europejska jednoznacznie poprzez swoich przedstawicieli powiedziała, że to Polska miała rację ostrzegając przed Rosją. Ale nie ostrzegając za czasów Platformy, tylko później. To nasi politycy ostrzegali Unię Europejską przed taką polityką. PO wiedząc, że będziemy to wykorzystywać, chce teraz pokazać, że było odwrotnie. Próbuje wyciągnąć jakiekolwiek jedno zdjęcie naszego polityka z jakimś przedstawicielem Rosji. Te kontakty bardzo ograniczone, ale jednak były, to już robi się z tego ogromne medialne wydarzenie. Natomiast takich zdjęć i sytuacji po drugiej stronie były setki, to oczywiście o tym nie mówią. W prostym przekazie medialnych jest: zdjęcie, zdjęcie. I ktoś może uznać: rzeczywiście, jedna i druga strona jest tak samo winna. To jest ewidentna gra z takim założeniem, że coś z tego zostanie. Przynajmniej elektorat PO od nich nie odpłynie i zostanie utwierdzony w anty-PiSowskim nastawieniu. Widać wyraźnie, że tak następuje. Walczą też, by nie stracić swojego elektoratu na rzecz Hołowni czy SLD. Skręcają bardzo mocno w lewo, więc część elektoratu (ta anty-PiSowska) zostanie z nimi, a część, która lewicowa lub w centrum (tak, jak próbuje usadowić się Hołownia), to chcą ich pozyskać.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Mateusz Majewski
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/619132-nasz-wywiad-smolinski-o-wniosku-ko-rozpaczliwe-dzialania