„Jaka to jest kompromitacja państwa, prokuratury pod Ziobro, która wyciąga zeznania jakiegoś gościa ze śledztwa i wkleja 1:1 i to jest jak prawda objawiona? Czy ja mogę pójść do prokuratury i zeznać, że 3 miesiące temu królowa angielska mówiła mi, że Napoleon dał mi 100 euro w torbie z Lidla?” - pyta Szymon Hołownia na nagraniu opublikowanym na swoim facebookowym profilu.
CZYTAJ TAKŻE:
Czy w polskiej polityce „wszystko gnije”?
Lider Polski 2050 postanowił odnieść się do ujawnienia przez prokuraturę zeznań Marcina W. o rzekomym korumpowaniu Donalda Tuska poprzez wręczenie jego synowi Michałowi 600 tys. euro w reklamówce z Biedronki. Zrobił to w typowym dla siebie stylu, niestety, pomijając przy tym cały kontekst sprawy. Najpierw jednak pokusił się o ocenę kondycji polskiej polityki.
Mam wrażenie, że to wszystko jakoś wprost, żeby nie używać wulgaryzmów, to wszystko gnije. Jeśli zbiorę, nomen omen, do kupy, wszystko, co obserwuję w tej politycznej sferze - mówię o tych przepychankach, o tym napięciu ciągłym - to, to się coraz bardziej odkleja od ludzi
— wskazał Hołownia.
A jeżeli już jakoś traktuje się ludzi, to w sposób wyłącznie instrumentalny: tu wam rzucimy hajsu, tu wam rzucimy kiełbasę, tu suchą krakowską, tu kawałek tego, zamknijcie tu tamtego, zamknijcie się w ogóle, nie interesuje mnie, jedziemy, macie hajs, żyjcie i dajcie mi święty spokój
— dodawał.
A jak już jest jakaś rozmowa, to wyłącznie sekciarski rechot, choćby prezesa do swojego elektoratu i zero jakiejś wspólnej rozmowy o problemach, które nas wspólnie dzisiaj dotyczą
— żalił się polityk.
Hołownia ujmuje się za synem Tuska
Były kandydat na prezydenta przeszedł następnie do zeznań Marcina W.
Z jednej strony to, z drugiej sięganie już po najbrudniejsze chwyty. Bo my dzisiaj wszyscy będziemy się mierzyć z tym, że nie wiem, co tydzień albo dwa, będą robili jakieś haki i haczyki na każdego, kto w tej polityce jest
— żalił się Hołownia, zapominając, że nie jest jednak politykiem tego formatu co Donald Tusk, a co więcej - że jeżeli dla kogoś może stanowić zagrożenie czy konkurencję, to właśnie dla Koalicji Obywatelskiej.
Widać to choćby po fali hejtu, jaka wylewa się na lidera Polski 2050 ze strony tzw. „Silnych Razem” i innych przedstawicieli najtwardszego elektoratu PO, za każdym razem, gdy Hołownia mówi o Tusku bez nabożnej czci lub odmawia utworzenia wspólnej listy.
Mimo to Hołownia postanowił okazać wspomnianemu już Tuskowi trochę serca. Oto bowiem wzruszył się „atakiem” na dziecko lidera PO. Dodajmy, że mówimy o dziecku, które ma 40 lat, własne życie, pracę, rodzinę i dzieci.
Czasami, jak w przypadku Tuska, będzie to tak jak z tym atakiem na jego syna, kolejnym, żeby w niego uderzyć. Ja mogę się z Tuskiem zgadzać, mogę się nie zgadzać, być zdania, że jest wybitnym przywódcą albo takim sobie. Ale atakowanie dzieci kogokolwiek w polityce, i to jeszcze przy pomocy takich chwytów, jak oni to zrobili. Ok, dobra, Tusk wyciągnął taśmówkę, to oni też wyciągnęli taśmówkę
— stwierdził były kandydat na prezydenta.
Napoleon, królowa brytyjska i torba z Carrefoura
A później już… Kompletnie „popłynął”!
Tylko… Jaka to jest kompromitacja państwa, prokuratury pod Ziobro, która wyciąga zeznania jakiegoś gościa ze śledztwa i wkleja 1:1 i to jest jak prawda objawiona? Czy ja mogę pójść do prokuratury i zeznać, że 3 miesiące temu królowa angielska mówiła mi, że Napoleon dał mi 100 euro w torbie z Lidla. No, jeżeli to francuski cesarz, to prędzej w torbie z Carrefoura
— mówił Hołownia.
Albo że cesarz Napoleon przyszedł i powiedział mi, że powinienem te 800 tysięcy ojro pójść i zanieść na przykład Kosiniakowi. Albo Czarzastemu. Albo właśnie Tuskowi lub komuś innemu. Tej klasy rzeczy mogę zeznać
— wyliczał.
A później Ziobro to wyciąga i mówi:” proszę bardzo, zobaczcie, oni są zamoczeni. Napoleon mu dał te pieniądze, on miał przekazać i dać wnuczkowi Kosiniaka, jakby miał wnuczka, albo kogoś tam jeszcze
— dodał.
Wali mu w dziecko, no już nie dziecko, dorosłego faceta, ale dalej jest to syn polityka, destabilizuje go
— zreflektował się w końcu Hołownia.
Państwo w ogóle nie dba o swoją powagę. Prokurator wyciąga z akt sprawy bełkot jakiegoś kryminalisty i wrzuca to po prostu saute do internetu, jako atak na przeciwnika politycznego. To już pokazuje, że naprawdę bardzo trudno znaleźć słowo inne niż to, którego użyłem: to po prostu gnije
— podsumował tę część „wywodu”.
Choć sam wspominał, że to Donald Tusk jako pierwszy „wyciągnął taśmówkę”, pominął już kontekst, w jakim były premier przypomniał o aferze podsłuchowej, jak również - że opierał się przy tym na publikacji „Newsweeka”.
Co pominął Hołownia?
W artykule „Newsweeka” postawiono tezę, że rosyjskie służby pomogły Prawu i Sprawiedliwości - przy pomocy podsłuchów - odsunąć Platformę Obywatelską od władzy. Co ciekawe, publikacja oparta jest właśnie na… zeznaniach wspomnianego Marcina W., o którego sam Hołownia nazywa „jakimś kryminalistą”. W., wspólnik Falenty, twierdził, że Falenta, zanim w Polsce wybuchła afera podsłuchowa, sprzedał nagrania z restauracji „Sowa i Przyjaciele” oraz innych miejsc, w których rejestrowano rozmowy polskich polityków i biznesmenów, rosyjskim służbom. Do tych informacji odnosił się na konferencji prasowej lider Platformy Obywatelskiej i ówczesny premier Donald Tusk, w żaden sposób nie kwestionując wiarygodności słów wspólnika Falenty. Mało tego, domagał się komisji śledczej ws. rzekomych rosyjskich wpływów w przejęciu władzy przez PiS.
Z kolei zarówno prokuratura, jak i przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy, nie przyjmowali zeznań dotyczących Donalda Tuska, jego syna czy Sławomira Nowaka jako „prawdy objawionej”. Pytali jedynie, czy i te zeznania są dla lidera PO tak samo wiarygodne, jak te dotyczące sprzedaży taśm Rosjanom. Co więcej, były premier bezkrytycznie przyjął informacje „Newsweeka”, a prokuratura raczej z dystansem wypowiada się na temat wiarygodności zeznań Marcina W., ponieważ wciąż dokładnie je bada.
Szymon Hołownia pokazuje, że niewiele wie o polityce, skoro nie zrozumiał prostego mechanizmu, a także pominął całkowicie kontekst. Dodajmy, że królowa angielska i cesarz Napoleon to postacie historyczne, już nieżyjące, a Donald Tusk jest postacią nadal aktywną politycznie, która w dodatku sama użyła brudnych, kłamliwych metod - w sytuacji, gdy jesteśmy krajem frontowym, który najmocniej wspiera Ukrainę i gdy w Polsce przebywa ponad milion uchodźców szukających schronienia przed rosyjską agresją, posądził rządzące Prawo i Sprawiedliwość o współpracę z brutalnym reżimem. Pomińmy już fakt, że sam prowadził przynajmniej w I kadencji rządów jawnie prorosyjską politykę, a jego partia oskarżała PiS o „rusofobię” i „niepotrzebne drażnienie” Putina.
Zamiast zajmować się snuciem opowieści o Napoleonie z reklamówką, może Hołownia przynajmniej zapoznałby się ze sprawą, do której się odnosi?
aja/Facebook: @szymonholowniaoficjalny
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/619107-holownia-w-oparach-absurdu-mowi-o-napoleonie-i-100-euro