Chciałbym, byśmy złożyli pierwszy wniosek o płatność z KPO w najbliższych kilku tygodniach; kwestie związane z wymiarem sprawiedliwości, od których UE uzależnia wypłaty, uznajemy za wystarczająco rozwiązane - powiedział w opublikowanym w piątek przez „DGP” wywiadzie premier Mateusz Morawiecki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Premier jednoznacznie: „Jeśli ktoś chce mnie namawiać na duszenie inflacji poprzez bardzo wysokie bezrobocie, to mu się to nie uda”
Co z KPO?
Pytany przez dziennikarzy „DGP”, czy nie czeka nas ostra konfrontacja z UE o dużo większe pieniądze niż z KPO, szef rządu powiedział, że „jeśli radykałowie z obu stron zabiorą się za ten temat, to nie wyklucza, że i ta kwestia może stanąć jako przedmiot sporu; ale dzisiaj jest spokojny”.
Premiera spytano, kiedy złożymy pierwszy wniosek o płatność z KPO.
Chciałbym to zrobić w najbliższych kilku tygodniach. Kwestie związane z wymiarem sprawiedliwości, od których UE uzależnia wypłaty, uznajemy za wystarczająco rozwiązane. Możliwość złożenia wniosku o płatność blokuje nam jeszcze tzw. fundusz mobilności, który jest właśnie w stadium powoływania. Konieczne jest też pójście dalej z procesem legislacyjnym ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Z tych względów sądzę, że w ciągu kilku tygodni będziemy w stanie taki wniosek złożyć
— odpowiedział.
Morawiecki został zapytany, czy nasz pierwszy wniosek nie jest z góry skazany na porażkę, jako że kamienie milowe dotyczące sądów warunkują wszelkie wypłaty z KPO, a KE cały czas utrzymuje w mocy kary 1 mln euro dziennie za kształt systemu dyscyplinującego sędziów.
Dajmy Komisji Europejskiej szansę na pozytywną reakcję
— odpowiedział szef rządu.
„Wcześniej wielokrotnie uspokajał pan, że wypłaty unijnych pieniędzy nie są zagrożone, ale przykład KPO pokazuje, że takie scenariusze mogą się posypać. Teraz uspokaja pan w sprawie funduszy z WRF, ale tu też pojawiają się niepokojące sygnały z Brukseli. Czy nie czeka nas ostra konfrontacja z UE o dużo większe pieniądze?” - pytali dziennikarze.
Jeśli radykałowie z obu stron zabiorą się za ten temat, to nie wykluczam, że i ta kwestia może stanąć jako przedmiot sporu. Ale dzisiaj jestem spokojny
— powiedział premier. Na pytanie, czy chodzi o „radykałów takich jak (szef MS) Zbigniew Ziobro”, Morawiecki powtórzył: „radykałowie z obu stron”.
Zostanę przy tym sformułowaniu
— zastrzegł.
Szefa rządu pytano także, dlaczego doszło do tak ostrej konfrontacji z Brukselą i czy na dłuższą metę to nie jest jednak fundamentalny błąd PiS.
KE od samego początku wzięła sobie na celownik reformy wymiaru sprawiedliwości jako element, który służy politycznym rozgrywkom z Polską. Chyba każdy obywatel zgodzi się z tym, że reformy wymiaru sprawiedliwości oczekiwały miliony Polaków, że to była jedna z najbardziej wyczekiwanych reform Rzeczypospolitej. W związku z tym zabraliśmy się za nią. Być może można było, podobnie jak premier (Węgier Viktor) Orban, realizować ją w taki sposób, by skutecznie wdrożyć 70 czy 80 proc. swoich pierwotnych założeń i jednocześnie nie doprowadzić do tego, by stała się ona podstawową kością niezgody. Ale dzisiaj to już jest czyste gdybanie
— powiedział Morawiecki.
Bilans sporów z Brukselą
Na pytanie, jaki jest jego zdaniem bilans tych sporów z Brukselą, premier stwierdził, że „może powiedzieć wprost, że bilans siedmiu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości jest fundamentalnie pozytywny”.
Zmieniliśmy całkowicie politykę społeczną. Udało się uszczelnić system finansów publicznych i praktycznie zlikwidować bezrobocie. Zbudowaliśmy Polskę w taki sposób, że gdyby ktoś się nagle znalazł w roku 2014, to nie mógłby uwierzyć, że żyjemy w takiej rzeczywistości. W ramach tych głębokich przemian dokonaliśmy także zmiany podejścia do Unii Europejskiej. Rządy naszych poprzedników charakteryzowały się tym, że w ogóle nie wchodziły w żaden spór, nie wymagały od Komisji Europejskiej sprawiedliwości i uczciwego podejścia. My podeszliśmy do tego zupełnie inaczej i w 90 proc. mamy bardzo duże uzyski z tego powodu. Zresztą w systemie finansów publicznych pojawiły się o wiele większe pieniądze niż ze środków unijnych, a to dzięki naprawie systemu VAT, CIT i PIT
— powiedział.
Niestety politycznie motywowane decyzje urzędników brukselskich podpuszczanych przez naszych oponentów politycznych doprowadziły do pewnego rodzaju klinczu w relacjach z Brukselą
— dodał premier. Jak zaznaczył, „wojną by tego nie nazwał”, ale uważa, że to „poważny spór” z Komisją Europejską.
Polexit?
Pytany, czy w tym wszystkim nie ma groźby tzw. polexitu, premier powiedział, że „gotuje się w nim, kiedy słyszy takie bzdury”.
Polexit to bujda na resorach. Nie ma takiego ryzyka. Nie można obrażać się na rzeczywistość, tylko realizować twardą politykę na bardzo wielu płaszczyznach jednocześnie. I to dzięki temu, że ten sielankowy okres we współpracy z Unią Europejską, w czasie którego byliśmy na różne sposoby okradani przez mafie gospodarcze, nie tylko VAT-owskie, minął, mamy dzisiaj dużo lepszą sytuację w finansach publicznych i politykę społeczną z prawdziwego zdarzenia. Tak więc coś za coś
— powiedział.
Faktycznie mamy spór z UE, choć jednak w wąskim obszarze. Proszę zobaczyć, że już odszedł w niepamięć wcześniejszy spór o politykę klimatyczną. Komisja Europejska widzi, jak koszmarnym błędem była niemiecko-rosyjska polityka gazowa i energetyczna. Ja obserwuję to na posiedzeniach Rady Europejskiej. Niemniej rzeczywiście kwestia naszego wymiaru sprawiedliwości jest czymś, co nas cały czas dzieli i pewnie przez jakiś czas jeszcze będzie dzieliło
— ocenił.
„Idziemy po trzecie zwycięstwo”
Premier był pytany przez „Dziennik Gazetę Prawną”, czy wewnętrzny konflikt w PiS o to, kto zawinił w kwestii węgla i napięcia w partii i rządzie nie spowodują, że PiS za rok odda władzę.
Jestem przekonany, że idziemy po trzecie zwycięstwo. W sondażach mamy z reguły ponad 36 proc. poparcia, a według niektórych nawet trochę więcej
— powiedział premier.
Biorę pod uwagę zdecydowanych wyborców. Zmierzam do tego, że przy tylu kryzysach, które się zwaliły nam na głowę — energetycznym, klimatycznym, a przede wszystkim wojną za naszą granicą, inflacją i COVID-em — utrzymanie ponad 36 proc. poparcia jest niezłym wynikiem. Będziemy robili wszystko, aby w tym ostatnim roku kadencji odzyskać zaufanie tych wyborców, którzy od nas odeszli. Zresztą odeszli w większości do pokoju oczekiwania. Wszyscy chcielibyśmy powrotu do sytuacji sprzed wojny i od jej przebiegu wiele będzie zależeć. Wierzę też, że część wyborców opozycji doceni to, w jaki sposób radzimy sobie z pojawiającymi się problemami, i kiedy przyjdzie czas wrzucenia kartki do urny wyborczej, wynik będzie dla nas pozytywny
— dodał.
Zmiany wyborcze?
Pytany o doniesienia medialne np. o wprowadzeniu 100 okręgów sejmowych w miejsce dzisiejszych 41 i projekt zmiany zasad liczenia głosów w komisjach wyborczych, premier podkreślił, że „jest gorącym zwolennikiem zainstalowania w każdym lokalu wyborczym kamer, przezroczystych urn i liczenia głosów w sposób maksymalnie transparentny i jasny”.
Na uwagę, że są obawy, że zmiana sposobu liczenia głosów — przez całą komisję, a nie w podziale na podzespoły — spowoduje, że będziemy czekać dłużej na wyniki i kwestię możliwego naruszenia tajności głosowania, jeśli kamery będą nakierowane na przezroczyste urny, premier ocenił, że „jest to wydumany problem”.
Dzisiaj w wielu miejscach urny już są przezroczyste. Kartkę można złożyć na cztery. A jeśli trzeba byłoby uwzględnić konieczność schowania głosu do koperty przed wrzuceniem do urny, to i tak warto to zrobić, ponieważ uczciwość przeprowadzenia wyborów jest kwintesencją demokracji
— powiedział.
Morawiecki był też pytany, czy PiS już nie myśli o nowym podziale okręgów wyborczych lub innych zmianach, które dotyczą systemu przeliczania głosów.
Tutaj są mądrzejsi ode mnie, ja sam nie specjalizuję się w tej tematyce. Przypomnę tylko, że Platforma Obywatelska jeszcze w styczniu 2011 r. zmieniała ordynację do Senatu. Mamy jeszcze czas na ewentualne zmiany, które usprawnią proces wyborów. To normalna praktyka we wszystkich demokracjach. W Stanach Zjednoczonych odbywa się to również bardzo często, włącznie ze zmianą okręgów wyborczych. W naszym przypadku jest zespół, który nad tym pracuje, ale ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły
— poinformował szef rządu.
Czy będzie premierem za rok?
Premier był też pytany, czy za rok będzie jeszcze premierem i w jakiej kondycji jego zdaniem będzie wtedy PiS.
Czy ja będę premierem dzisiaj, jutro, za rok czy trzy lata, to przede wszystkim decyzja kierownictwa politycznego PiS. Czy mamy szansę na rządzenie po wyborach? To decyzja Polaków, ale wierzę, że odpowiedź na to pytanie brzmi „tak”. Proszę się nie martwić o naszą kondycję, my ciągle jesteśmy w ruchu, stawiamy czoła bezprecedensowym problemom, pracujemy nad udoskonaleniem programu, nowymi propozycjami. Do wyborów pójdziemy silniejsi i bardziej zdeterminowani niż kiedykolwiek
— powiedział.
Pytany, czy widzi pole do kolejnych zmian w rządzie do kozica tej kadencji, premier stwierdził, że zmiany w rządzie „to normalna, częsta praktyka”.
Premiera spytano, czy do rządu wejdzie Jacek Kurski.
To, czy pan Jacek Kurski wejdzie do rządu, czy nie, to decyzja kierownictwa politycznego
— powiedział. Jak zaznaczył, „Jacek Kurski ma bardzo różne, szerokie kompetencje”.
Na uwagę, że ostatnie rezygnacje szefa KPRM Michała Dworczyka i ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego wyglądają na osłabienie pańskiej pozycji, premier odparł, że „nie zajmuje się dywagacjami na temat tego, czy moja pozycja jest słaba, czy mocna, bo tak naprawdę interesuje mnie tylko silna pozycja Polski”.
Cieszę się, że mamy dobry zespół rządowy, że działam jako część dobrego zespołu politycznego i że koncentrujemy się na sprawach, które są najważniejsze dla ludzi
— powiedział.
olnk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/619038-kpo-premier-mowi-o-pierwszym-wniosku-i-brukseli