Jeśli ktoś chce mnie namawiać na duszenie inflacji poprzez bardzo wysokie bezrobocie, to mu się to nie uda; rząd PiS poradził sobie z tym problemem i nie chcemy dopuścić do tego, aby on znów zajrzał do polskich domów - powiedział w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” premier Mateusz Morawiecki.
Inflacja? „Gramy na wielu fortepianach”
W rozmowie z premierem Morawieckim dziennikarze „DGP” wskazali, że inflacja, nawet importowana, zamienia się w inflację bazową, a ta jest dziś w Polsce bardzo wysoka. Podkreślili, że rząd powinien wspomagać Radę Polityki Pieniężnej (RPP) swoją polityką fiskalną, bo RPP do tej pozy podnosiła stopy procentowe, natomiast polityka fiskalna rządu była jeśli nie luźna, to co najmniej bez zacieśnienia.
Inflację jest bardzo łatwo zdusić, tak jak ją dwa razy dusił Balcerowicz w latach 90. i 2000., a potem Donald Tusk. Otóż za każdym razem prowadziło to do kilkunasto- albo nawet ok. 20-proc. bezrobocia. Jeśli ktoś chce mnie namawiać na duszenie inflacji poprzez bardzo wysokie bezrobocie, to mu się to nie uda. Rząd PiS poradził sobie z tym problemem i nie chcemy dopuścić do tego, aby on znów zajrzał do polskich domów. Dlatego gramy na wielu fortepianach. Z jednej strony będziemy zacieśniać politykę fiskalną, a z drugiej przekazujemy dodatki dla najbardziej potrzebujących grup społecznych i dalej zamierzamy tak działać
— odpowiedział szef rządu.
Walka z inflacją musi się odbywać poprzez odpowiedni miks polityki fiskalnej, monetarnej i regulacyjnej. Jeśli regulacyjna się zaostrza (a w wielu miejscach jest zaostrzona, chociażby na rynkach finansowych), jeśli polityka pieniężna jest restrykcyjna, to polityka fiskalna nie może być skrajnie zacieśniona, bo doprowadzi się do gwałtownego zdławienia wzrostu gospodarczego i bardzo szybkiego przyrostu bezrobocia
— dodał.
Pytany, czy inflacja nie jest o wiele większym zagrożeniem niż bezrobocie, jako że mamy dziś inną sytuację demograficzną i gospodarkę niż 30 lat temu, premier powiedział:
Niekoniecznie tylko 30 lat temu, jeszcze w 2013 r. za Donalda Tuska bez pracy było ponad 2,3 mln osób, a bezrobocie zmierzało w kierunku 15 proc. Więc to jest całkiem niedawna historia.
Powiem tak: poza dodatkami, które do tej pory zrealizowaliśmy, zamierzamy walczyć z inflacją poprzez ograniczanie cen energii elektrycznej, ograniczanie cen paliw, zmniejszenie presji inflacyjnej w wielu sektorach gospodarki zależnych od różnych surowców. Weźmy przykład cen żywności — ich głównym składnikiem są nawozy pochodzące z energochłonnego przemysłu. Poza tym proszę popatrzeć na planowany deficyt budżetowy. Mamy do czynienia z odpowiedzialną polityką fiskalną
— dodał.
Wydatki a inflacja?
Na uwagę, że są wysokie transfery: 14. emerytura, dodatki węglowe i wydatki na uzbrojenie nawet w wysokości 5 proc. PKB, co obciąża cały sektor finansów publicznych, Morawiecki powiedział, że „mamy kilka elementów pomieszanych ze sobą”.
Jeżeli (np. wydatki na zbrojenie) są w ogromnym stopniu przeznaczane na zakup najnowocześniejszej broni za granicą, to mamy do czynienia z zadłużeniem finansów publicznych, ale nie impulsem inflacyjnym. Jeżeli mówimy o polityce fiskalnej, to najlepszą jej miarą są deficyt, dług publiczny i stabilność polityki, jaką widać w tych parametrach. Zakładając konserwatywnie, że w przyszłym, bardzo kryzysowym roku nasz deficyt nie będzie o wiele większy niż w tym, to oznacza, że będzie mniejszy niż w roku 2020, gdy wyniósł 6,9 proc. PKB. Jeśli zestawimy te wartości ze sobą, to widać, że ten konserwatywny deficyt w przyszłym roku utrzymany jest całkiem przyzwoicie w ryzach
— przekonywał szef rządu.
Dziennikarze przytoczyli zarzuty ekonomistów, że w ostatnich latach coraz większa część wydatków państwa znalazła się poza budżetem i kontrolą parlamentu, „za to w siłę rośnie Polska funduszowa”.
Rozumiem, że chodzi o ekonomistów szkoły Balcerowicza, zaangażowanych politycznie turboliberałów. Uczciwiej byłoby powiedzieć, że zarzucają mi to politycy PO. Chciałbym zapytać tych ekonomistów, co zrobiliby na miejscu rządu w pierwszych miesiącach pandemii, kiedy firmy potrzebowały tlenu w postaci tarczy antykryzysowej. Właśnie do interwencji w takich sytuacjach zostały powołane PFR, Bank Gospodarstwa Krajowego. Te pieniądze są wydawane jednocześnie szybko, zgodnie z wyzwaniami chwili, jak i transparentnie. W przeciwieństwie do tego, co robił rząd PO-PSL, który po kryzysie w 2008 r. stosował kreatywną księgowość łącznie z umorzeniem obligacji należących do OFE
— mówił premier.
Koszt obsługi długu
Premierowi wskazano, że koszty obsługi długu w przyszłym roku wzrosną dwukrotnie - do 66 mld zł - i dotyczy to obligacji skarbowych, a nie długu zaciąganego np. za pośrednictwem BGK. Podkreślono, że niektórzy ekonomiści biją na alarm.
Owszem, bardzo mnie to niepokoi i dlatego będę się starał nie tylko trzymać finanse publiczne w ryzach, lecz także w taki sposób komunikować się z rynkami finansowymi, aby widziały, że w średniej perspektywie będzie dochodziło do ograniczenia deficytu budżetowego i do zmniejszenia długu publicznego w proporcji do PKB. Zresztą nawet w przyszłym roku, przy założonym deficycie, dług do PKB ma zmaleć
— powiedział premier.
Nadzwyczajna sytuacja ogranicza wolny rynek
Pracujemy nad mechanizmami zamrażającymi ceny gazu na poziomie możliwym do zaakceptowania dla gospodarstw domowych; maksymalny pułap określimy pod koniec roku - powiedział w wywiadzie dla piątkowej „Dziennika Gazety Prawnej” premier Mateusz Morawiecki.
Dla nas najważniejsza jest teraz kwestia ciepła. Z jednej strony ograniczamy koszty ciepła systemowego, co jest już w przyjętej ustawie, z drugiej musimy zadbać o ciepło dla odbiorców indywidualnych. Ta kwestia będzie aktualna także w przyszłym roku, bo nie zamierzamy znosić embarga na rosyjski węgiel. Dlatego zaproponowaliśmy współpracę samorządom. Jestem po serii spotkań ze stowarzyszeniami miast, dużych i małych gmin, a także z Komisją Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego i reakcja jest pozytywna. W ciągu kilku dni powątpiewanie i ironia, z którymi mieliśmy do czynienia jeszcze dwa tygodnie temu, zamieniły się w konstruktywną współpracę. Poza tym obniżyliśmy VAT na nawozy, energię elektryczną, cieplną i tak dalej. Zrobiliśmy wakacje kredytowe. Tych działań było sporo
— powiedział szef rządu.
Pytany, które z rozwiązań takich jak tarcza antyinflacyjna, dodatki na ogrzewanie czy sprzedaż węgla przez samorządy będą działały też w przyszłym roku, wymienił „działania dotyczące węgla, wakacje kredytowe”.
Dopytywany, czy tarcza antyinflacyjna zostanie przedłużona, premier powiedział: „Decyzje podejmiemy na przełomie roku”.
Do końca grudnia zostają obecne stawki, natomiast ograniczyliśmy wzrosty cen energii poprzez inne mechanizmy. Działania, które wdrożyliśmy i wdrażamy, są nawet ważniejsze od zmiany stawek VAT, bo bez nich mielibyśmy do czynienia ze wzrostami cen energii o 500, 600, 700 proc. czy więcej
— powiedział Morawiecki.
Gdybyśmy jeszcze nie byli poddani zbyt radykalnej polityce unijnej dotyczącej uprawnień do handlu CO2, to maksymalna podwyżka cen energii dla gospodarstw domowych byłaby naprawdę niewielka
— ocenił szef rządu.
Morawiecki był też pytany, co z taryfami na gaz dla odbiorców indywidualnych i dla firm.
Zadbamy i o to. Najistotniejsza jest jego pełna dostępność, z czym potężny problem mają Niemcy, Austria i inne kraje zachodniej Europy. My byliśmy wystarczająco przewidujący i zbudowaliśmy Baltic Pipe. To pomysł, który rząd naszych poprzedników zarzucił. Dziś musimy sobie poradzić z problemami, które nam zostawiono. Będziemy również starali się ograniczać wzrost cen gazu dla gospodarstw domowych i rekompensować go dla dostawców strategicznych towarów, takich jak chociażby nawozy
— powiedział.
Maksymalna cena gazu
Dopytywany, czy będzie ustalona cena maksymalna gazu, premier powiedział: „Pracujemy nad mechanizmami zamrażającymi ceny na poziomie możliwym do zaakceptowania dla gospodarstw domowych”.
Wiele zależy od tego, po ile będziemy mogli w najbliższych tygodniach kontraktować surowiec. Jestem już po rozmowie z premierem Norwegii i dostrzegam tu pozytywne sygnały. Bliżej końca roku będziemy wiedzieli, jak kształtują się ceny na giełdzie gazowej. Określimy wówczas maksymalny pułap dla osób indywidualnych
— zapewnił.
Dziennikarze przypomnieli, że w UE szczególnie Niemcy wyrażają sceptycyzm wobec tzw. capu cenowego, powołując się m.in. na zasady wolnego rynku. Premiera dopytywano, czy Polska wprowadzi takie rozwiązanie, nie oglądając się na UE.
Tego na dziś nie mogę obiecać, ponieważ może się okazać, że dostawcy nie będą chcieli nam sprzedawać gazu w cenach, które umożliwią takie działanie. Jak mówią niektórzy, Unia Europejska to gospodarczy kolos i polityczny karzeł. I tutaj się to objawia. Od kilku miesięcy namawiamy Komisję Europejską do sztywnych maksymalnych cen gazu. Jestem przekonany, że gdyby nas wtedy słuchano, to kryzys na tym rynku byłby o wiele mniejszy. Kilkanaście dni temu byłem na szczycie w Pradze, podniosłem nasze argumenty po raz kolejny i widzę, że trafiają na coraz bardziej podatny grunt
— stwierdził Morawiecki.
Nie wykluczałbym, że cała Unia zgodzi się na maksymalne ceny gazu, zwłaszcza w obliczu ostatnich zapowiedzi Ursuli von der Leyen o wspólnych zakupach. To może się udać, ponieważ Unia jest głównym odbiorcą gazu z Norwegii i jednym z najważniejszych odbiorców z Ameryki, Bliskiego Wschodu czy Afryki Płn. Zawierając umowy długoterminowe jako Wspólnota, możemy określać ceny maksymalne. Jednocześnie mamy absolutnie nadzwyczajną sytuację i w takiej sytuacji prawa wolnego rynku powinny zostać znacząco ograniczone poprzez interwencję regulacyjną
— dodał.
Co z węglem?
Mówiąc o sprawie węgla, premier stwierdził, że „kanał sprzedaży przez samorządy jest kompatybilny z dodatkiem węglowym i oba są spójną odpowiedzią na problem”.
Po drugie proponowana pierwotnie dopłata dla firm zakładała pełną współpracę po stronie składów węglowych. I tu kłania się wolny rynek. My go szanujemy, ale on nie podjął współpracy na tamtych warunkach. Dlatego musieliśmy zaproponować kolejny pomysł i jest nim wspólne działanie całej władzy publicznej — rządu i samorządów. Wśród zadań własnych wymienionych w ustawie o samorządzie jest dostarczenie ciepła. Mogę uspokoić, że w ustawie ułatwiającej samorządom handel węglem zawarte są wszystkie możliwe bezpieczniki, tak aby dystrybucja odbywała się w sposób bezpieczny z punktu widzenia samorządów i ich urzędników
— powiedział.
Pytany, kiedy możemy się spodziewać decyzji w sprawie budowy bloków jądrowych w Polsce i czy ta decyzja nie powinna zostać podjęta w dialogu z opozycją, premier powiedział, że „problem polega na tym, że opozycji nie interesuje prowadzenie dialogu, ale torpedowanie podejmowanych przez nas działań”.
Negocjacje dotyczące budowy elektrowni jądrowych wymagają bardzo precyzyjnych ustaleń, również w kontekście budowania długofalowych relacji z naszymi partnerami. A w tym przypadku opozycja miałaby prawdopodobnie jedną radę, aby wzorem Niemiec zrezygnować z energii atomowej. Niemniej, jeśli opozycja zaoferowałaby konstruktywną współpracę, to przyjmę ją z otwartymi ramionami
— zapowiedział.
Premiera pytano też, czy nie żałuje przyblokowania rozwoju naziemnej energetyki wiatrowej.
W ocenie wielu ludzi wiatraki wystawiane niedaleko domów przeszkadzają w normalnym życiu, ingerują w ład przestrzenny, a to są ogromne wartości. Równocześnie rozwinęliśmy bardzo szybko fotowoltaikę
— powiedział. Dodał, że jeśli chodzi o obecny projekt liberalizujący te zasady, to chce, by był procedowany tak, „by wilk był syty i owca cała”, czyli by nie naruszać prawa własności. Zaznaczył, że cały czas prowadzone są tu rozmowy, a on jest zwolennikiem wypracowania „rozsądnego kompromisu”, aby zmniejszyć odległość wiatraków od domostw i jednocześnie nie naruszać miru domowego.
olnk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/619037-premier-nie-bede-dusil-inflacji-poprzez-wysokie-bezrobocie