Platforma Obywatelska zapowiedziała wniosek o powołanie komisji śledczej w sprawie tzw. afery podsłuchowej i powinna go złożyć; my poprzemy taki wniosek - oświadczył w czwartek szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, choć jednocześnie stwierdził, że wiarygodność zeznań Marka W. jest „zerowa”. Szef ludowców przekonywał również: „Nigdy nie spotkałem się z panem Falentą”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wspólnik Falenty sypie Nowaka i syna Tuska. Mamy protokoły! Twierdzi, że wręczył Michałowi Tuskowi 600 tys. euro
PSL za komisją śledczą, choć wiarygodność zeznań „zerowa”?
Zapytany w czwartek w TVN24 o zapowiadany przez szefa PO Donalda Tuska wniosek o powołanie komisji śledczej do zbadania tzw afery podsłuchowej, Kosiniak-Kamysz powiedział, że Platforma Obywatelska zapowiedziała ten wniosek i powinna go złożyć.
My będziemy głosować za tym wnioskiem
— dodał.
Na pytanie, czy wniosek powinien zostać złożony w obliczu tego wszystkiego, co wynika z ujawnionych zeznań Marcina W. - wspólnika biznesowego skazanego za organizację podsłuchów najważniejszych osób w państwie Marka Falenty - szef PSL stwierdził, że skoro na początku tygodnia przedstawiciele PO „mówili o tym wniosku, to teraz jakby go nie złożyli, to też by to słabo wyglądało”. Choć oczywiście - jak dodał - „po pokazaniu tych zeznań wiarygodność (świadka, Marcina W.) na którą się powoływali jest zerowa”.
Jeżeli się składa taki wniosek, to trzeba mieć to dobrze zweryfikowane. I chyba tutaj tego etapu takiej całości weryfikacji wiarygodności zabrakło. Stąd teraz taka, a nie inna sytuacja, w której ten wniosek, moim zdaniem, i tak powinien być przedstawiony, bo nieprzedstawienie go, to już będzie zupełnie dla mnie niezrozumiałe
— powiedział Kosiniak-Kamysz.
Nie ma (wiarygodności). Prokuratura miała tę wiedzę, gdyby wiedziała, że jest coś na rzeczy, w tej drugiej sprawie, czyli w sprawie łapówki, to od kilku lat mielibyśmy serial, proces, jeśli jeszcze byłyby nagrania, to po prostu byłoby to od dawna opublikowane. Wiarygodności nie ma żadnej
— mówił dalej prezes PSL.
Dodał, że „abstrahując od tych zeznań i od podstawy, na której był składany ten wniosek, to w tej sprawie wiele niejasności wciąż jest”.
Sprawa węgla, wzrostu importu węgla do Polski, ograniczenia OZE w Polsce - to wszystko źle wygląda niezależnie od afery podsłuchowej
— powiedział szef PSL.
CZYTAJ TAKŻE: Teatrzyk PO w Sejmie. Budka chce komisji śledczej ws. podsłuchów: Ujawnienie protokołów to putinowskie metody walki z opozycją
W poniedziałek tygodnik „Newsweek” napisał, że Marcin W. zeznał w śledztwie dotyczącym spółki zajmującej się sprowadzaniem do Polski węgla z Rosji, której współwłaścicielem był Falenta, że zanim taśmy nagrane w restauracji „Sowa i Przyjaciele” wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a „prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa” w tej sprawie.
We wtorek szef PO Donald Tusk, odnosząc się do publikacji „Newsweeka” dotyczącej zeznań Marcina W. stwierdził, że tylko komisja śledcza, niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u.
W reakcji na słowa szefa PO minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział upublicznienie protokołów dotyczących zeznań Marcina W. Zostały one opublikowane na stronie Prokuratury Krajowej w środę wieczorem. Wynika z nich m.in. że Marcin W. zeznawał (w 2017 i 2018 r.) iż wręczył łapówkę w wysokości 600 tys. euro M.T., „synowi byłego premiera”. Miało to mieć miejsce w 2014 r. i jak zeznawał Marcin W. miała to być „prowizja za zgodę” ówczesnych władz na transakcję dotyczącą sprowadzania węgla z Rosji. Michał Tusk oświadczył w środę, że to „totalne bzdury”, że nie poznał Marka Falenty ani Marcina W. i nigdy też nie był przesłuchiwany w tej sprawie. Wskazał też, że prokuratura protokoły z tymi zeznaniami ma „od lat”.
„Nigdy nie spotkałem się z panem Falentą”
Jak przypomniała stacja TVN24, w opublikowanych protokołach pojawiły się też inicjały W. K. K. Według zeznań Marcina K., Falenta twierdził, że „bardzo pomógł” tej osobie. Kosiniak-Kamysz przyznał, że przypisuje te inicjały do siebie.
Ale to pełna konfabulacja. Nigdy nie spotkałem się z panem Falentą. Jak nigdy go nie spotkałem, to trudno, żeby mógł mi w czymś pomóc. Raczej ta cała akcja zaszkodziła, a nie pomogła rządowi, w którym byłem
— stwierdził.
Konstruktywne wotum nieufności?
W rozmowie na antenie TVN24 pojawił się także wątek ewentualnego wniosku o konstruktywne wotum nieufności dla rządu Mateusza Morawieckiego.
Opozycja zawsze musi być gotowa na konstruktywne wotum nieufności. Taki wniosek był składany w ubiegłej kadencji, kiedyś też taki składał PiS. Do tej pory one nigdy nie zakończyły się sukcesem
— odpowiedział Kosiniak-Kamysz.
Dyskusja, decyzja, działanie. Ja lubię taką triadę. Jesteśmy wciąż na etapie dyskusji. Nie ma decyzji, bo żeby zapadła decyzja w tej sprawie, potrzebna jest matematyka sali sejmowej. A ona jest na korzyść PiS-u
— dodał.
Uszczypliwości Leszczyny
Red. Konrad Piasecki zapytał swojego gościa również o uszczypliwa słowa poseł PO Izabeli Leszczyny pod adresem PSL…
Wydaję mi się, że pani poseł miała po prostu gorszy dzień, bo później jej koledzy, koleżanki z klubu dzwonili i mówili, że się z tym zdaniem nie utożsamiają. Mówienie dzisiaj, że jakaś partia opozycyjna, jest w Sejmie od lat, może się do niego nie dostać, takie uszczypliwości. My mówimy tylko dobrze o naszych kolegach z opozycji
— stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kosiniak-Kamysz premierem technicznym? Leszczyna wbija szpile ludowcom! „Partia, która nie wiadomo czy wejdzie do Sejmu…”
olnk/PAP/TVN24/300polityka
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/618926-kosiniak-kamysz-nigdy-nie-spotkalem-sie-z-panem-falenta