Sprawa ujawnionych przez prokuraturę - w reakcji na oskarżenia Tuska - protokołów z zeznań Marcina W., wspólnika skazanego w aferze podsłuchowej Marka Falenty, bez wątpienia jest rozwojowa. Już dziś można jednak postawić tezę, że będzie miała poważne konsekwencje polityczne.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wspólnik Falenty sypie Nowaka i syna Tuska. Mamy protokoły! Twierdzi, że wręczył Michałowi Tuskowi 600 tys. euro
Oto w mojej ocenie pięć najważniejszych wniosków.
Po pierwsze, mamy do czynienia z bardzo poważną kompromitację lidera Platformy Obywatelskiej, który na podstawie innego wątku zeznań Marcina W. (w sprawie afery podsłuchowej) rzucił wobec obozu Prawa i Sprawiedliwości straszliwe oskarżenia i zażądał powołania sejmowej Komisji Śledczej. Dziś na tym przykładzie cała Polska może zobaczyć jak niewielki związek słowa Tuska mają z rzeczywistością, jak lekko powiela każdą plotkę i bzdurę. Jak można postawić tak radykalne postulaty nie weryfikując, choćby pobieżnie, wiarygodności oskarżenia? Wplątując w sprawę własnego syna?
Kto wie, czy cała ta żenująca kompromitacja lidera PO nie będzie momentem przełomowym w jego próbach ponownego przejęcia władzy. Polityk, który popełnia tak poważne błędy, nie jest zdolny do poprowadzenia swojego obozu do zwycięstwa. I koleżanki i koledzy z partii i opozycji też to już widzą.
Po drugie, skoro już przedstawiono zeznania Marcina W. jako coś wartego zainteresowania, to i wątek rzekomej gigantycznej łapówki musi być prześwietlony. Także dlatego, że na środowiska opozycyjne, wskutek akcji Tuska, padł cień podejrzenia iż krąży tam brudna, mafijna kasa. Przypomnijmy, że wątek pieniędzy w reklamówkach dla Kongresu Liberalno-Demokratycznego, dawnej partii Tuska, nie jest nowy. Mówił o tym w 2014 roku Paweł Piskorski. Także pojawiające się u Marcina W. nazwisko Sławomira Nowaka skłania do stawiania pytań. Ten polityk z najbliższego kiedyś kręgu Tuska pokazał przecież Polsce, że korupcyjne mechanizmy były w tym środowisku opanowane do perfekcji.
CZYTAJ: Piskorski dorzuca nowy wątek: pieniądze w reklamówkach od szemranych polskich biznesmenów.
Po trzecie, obóz propolski nie powinien ulec pokusie pójścia na skróty. Nie należy, jak czynił to Tusk, zbyt pochopnie wyciągać wniosków. Każdy człowiek ma prawo do domniemania niewinności. Wszystkie wątki muszą być wyjaśnione solidnie, spokojnie, profesjonalnie.
Po czwarte, możemy w tych dniach zobaczyć jak potężna jest ochrona medialna Tuska. Większość mediów mu służących dała pełną moc przy sprawie zeznań Marcina W. na temat afery podsłuchowej. Międlono sprawę na okrągło. Teraz informacja o nowych zeznaniach nie pojawia się w ogóle lub jako drobny akapit daleko w tekstach. Dla porównania: media propolskie obie sprawy relacjonują z równą uwagą. Oczywiście, każdy ma prawo do komentarza, ale komentować informację można, jak się ją poda.
Po piąte, obnażona została także żenująca jakość pisaniny obecnego „Newsweeka”. Pismo to od lat zasypuje opinię publiczną rzekomymi sensacjami o obozie propolskim. Zwykle szybko prują się szwy tych bajeczek. Tym razem opublikowano wąski wycinek zeznań, powielono wyssane z palca i niespójne oskarżenia w sprawie źródła afery podsłuchowej, nie zadając sobie trudu elementarnej weryfikacji. To nie dziennikarstwo, to polowanie. Na dodatek strzelba jest w rękach amatorów.
CZYTAJ TEŻ: Publikacja „Newsweeka” o aferze taśmowej to dom wariatów. Wewnętrznie sprzeczna, pełna gwałtów na logice
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/618894-piec-wnioskow-z-ujawnionych-zeznan-marcina-w