„Z dzisiejszej perspektywy widać, że nie wyciągnięto wniosków, również wtedy (po śmierci Marka Rosiaka – red.). 2010 rok był dla nas tragiczny – w kwietniu katastrofa smoleńska, w październiku zamach na nasze biuro i zabójstwo pana Rosiaka” – mówi portalowi wPolityce.pl były szef MSZ, europoseł PiS, kandydat na prezydenta Łodzi w 2010 roku Witold Waszczykowski. „Niestety ten rok może być równie tragiczny, jak 2010, jeśli nie przerwie się tej napastliwej, wojennej retoryki w kampanii wyborczej” - podkreśla nasz rozmówca.
19 października mija 12 lat od śmierci łódzkiego działacza PiS Marka Rosiaka, który został zamordowany przez byłego działacza PO Ryszarda Cybę w biurze Prawa i Sprawiedliwości, w Łodzi.
Sprawę politycznego morderstwa wspomina w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Waszczykowski, który w 2010 roku kandydował z ramienia PiS na prezydenta Łodzi oraz poznał Marka Rosiaka.
To są przykre wspomnienia, bo mogłem być jedną z ofiar. Od września 2010 roku byłem zaangażowany w kampanię wyborczą. Z ramienia PiS kandydowałem na prezydenta Łodzi. Korzystałem z tego biura Prawa i Sprawiedliwości (gdzie doszło do zabójstwa – red.). Korzystałem nawet z pokoju, gdzie został zabity pan Marek Rosiak – nawet z tego biurka i krzesła. Z jakichś powodów, dzisiaj już nieistotnych, tamtego ranka nie pojechałem do Łodzi, bo kampanię prowadziłem dojeżdżając z Warszawy
— mówi Waszczykowski.
„To był bardzo porządny, przyjacielski człowiek”
Opisując przebieg wydarzenia, który zna z opowieści swoich współpracowników, nasz rozmówca przekazuje, że większość osób znajdujących się w biurze PiS, gdy usłyszało strzały, zabarykadowało się w innych pomieszczeniach. Cudem przeżył jeden z pracowników, który nie zdołał się schować i został rażony przez Cybę paralizatorem oraz ugodzony nożem.
Szczęściem w nieszczęściu było, że Cyba nie potrafił szybko przeładować broni. Dodatkowo w sąsiednim budynku znajdowała się siedziba Straży Miejskiej, więc strażnicy pojawili się szybko i dokonali zatrzymania napastnika
— podkreśla Witold Waszczykowski.
Europoseł PiS mówi, że Marka Rosiaka poznał we wrześniu, gdy rozpoczął kampanię w ramach startu na prezydenta Łodzi.
Był społecznym działaczem PiS, ale pomagał także mi. Kilka razy mnie podwiózł, użyczył samochodu, odbierał z dworca itd. Trochę przez te kilkanaście dni znajomości porozmawialiśmy o sytuacji w Łodzi, sytuacji politycznej. To był bardzo porządny, przyjacielski człowiek
— zaznacza.
Czy z zabójstwa Rosiaka wyciągnięto wnioski?
Z dzisiejszej perspektywy widać, że nie wyciągnięto wniosków, również wtedy. 2010 rok był dla nas tragiczny – w kwietniu katastrofa smoleńska, w październiku zamach na nasze biuro i zabójstwo pana Rosiaka. Próbowano bronić się, wybielać, zamieść sprawę pod dywan, twierdząc, że Cyba jest niepoczytalny
— mówi Witold Waszczykowski.
Przez miesiąc był wożony po różnych szpitalach. Szukano lekarza, który podpisze mu jakieś papiery szaleńca, aby nie zrobić z tego politycznego zamachu. Mimo, że on sam do tego się przyznawał. Zeznawał, że przygotowywał ten zamach od lat i próbował to również zrobić w Warszawie
— dodaje.
Nasz rozmówca uważa, że marginalizowano zabójstwo Marka Rosiaka.
Następnie atak poszedł na nas, że jak zwykle gramy tą sprawą. Czyli to jest takie klasyczne odwracanie kota ogonem. Po latach taka nagonka na polityków wróciła. Słyszeliśmy o dożynaniu watahy, „wyginiecie jak dinozaury” itd.
— podkreśla Waszczykowski.
Teraz kampania prowadzona przez Platformę Obywatelską ma także zohydzić, wręcz odczłowieczyć polityków PiS, pokazywać, że są nienormalni, oderwani od rzeczywistości. Ma wywołać taką sytuację, że jak coś się im, to nie żal, bo przecież zasłużyli, sami są sobie tego winni
— dodaje.
„Ten rok może być równie tragiczny”
Jak podkreśla europoseł PiS, „nie wyciągnięto wniosków, że tak drastyczna nagonka na polityków może doprowadzić do problemów”.
Mamy przykład, jak zachowują się KODziarze na miesięcznicach smoleńskich. Gdyby ich nie odseparowano od tych, którzy składają wieńce, to poleciałyby nie tylko wyzwiska, plucie, ale kamienie, bo już leciały w samochodu
— mówi.
Ostatnio doszło też do napaści na polityka Solidarnej Polski Patryka Jakiego. Doszło do przepychanek i tylko chwila była od tego, żeby Patryk Jaki i inni zostali pobici. Więc niestety ten rok może być równie tragiczny, jak 2010, jeśli nie przerwie się tej napastliwej, wojennej retoryki w kampanii wyborczej
— kończy Witold Waszczykowski.
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/618851-zabojstwo-rosiaka-waszczykowski-moglem-byc-jedna-z-ofiar