Egocentryzm brukselskich elit nie ma końca. Były już pomysły, by Polska przekazała Niemcom swój własny gaz, gdy po inwazji Rosji na Ukrainę okazało się, że niemieckie magazyny są niemal puste, a część z nich należy do Gazpromu. Teraz pomysłowość unijnych decydentów idzie jeszcze dalej. Komisja Europejska chce, by kraje UE wspólnie kupowały gaz w imię unijnego solidaryzmu. Szkoda, że pojęcie to występuje wyłącznie w sytuacji, gdy trzeba ratować Niemcy. Jakoś KE nie kwapiła się z przekazaniem Polsce funduszy, gdy to my ponosiliśmy największe nakłady na przyjmowanie uchodźców wojennych z Ukrainy i przyjęliśmy miliony zagrożonych sąsiadów pod polski dach.
Unijni politycy debatują nad kryzysem energetycznym w Europie. I choć rzeczą oczywistą - w obliczu walącego się bezpieczeństwa energetycznego – jest rezygnacja z chorej koncepcji „zielonego ładu” i jego pochodnych, najwyższe czynniki nie zmieniają swojego podejścia. Zamiast odejścia od pomysłów, które nawet w czasie stabilizacji rozregulowałyby takie rynki, jak Polska, Komisja Europejska proponuje wspólne zakupy gazowe dla całej Unii.
Europejczycy powinni wspólnie kupować gaz. Aby to osiągnąć, będziemy kupować gaz na poziomie Unii Europejskiej. Zaangażowane firmy mogą tworzyć „konsorcja zakupowe gazu”
– powiedziała w europarlamencie w Strasburgu szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, przypominając że choć „państwa członkowskie już od pięciu lat mają na mocy prawa UE obowiązek zawierania umów solidarnościowych”, to „do dziś uzgodniono tylko 6 z 40 możliwych umów”. Stan taki von der Leyen uznała za niewystarczający i nakazowym tonem dodała:
To po prostu za mało. Dlatego wprowadzimy domyślne zasady dla państw członkowskich. Będzie to wiążące, o ile nie zawrą indywidualnych umów solidarnościowych. Solidarność energetyczna jest podstawową zasadą w naszych traktatach, więc wcielmy ją w życie.
Póki co koncepcja jest ogólna i nie znamy jej szczegółowych zapisów, ale mając w pamięci stanowisko szefa Europejskiej Partii Ludowej, który proponował, by kraje członkowskie dzieliły się gazem z Niemcami, budzi się daleko posunięta ostrożność.
Czy Polska miałaby na tym solidaryzmie skorzystać? Na ten moment nasze bezpieczeństwo gazowe jest stabilne. Magazyny są pełne, a rząd zapewnia, że gazu nie zabraknie. To Niemcy popadły w tarapaty, po całkowitym uzależnieniu się od Rosji, inwestując w Nord Stream i nie zabezpieczając swoich zasobów. Próbują więc kosztem innych, ratować swoją beznadziejną sytuację. W propozycji KE jest punkt dotyczący limitów cen gazu, co niektórzy politycy interpretują pozytywnie. Warto jednak wziąć pod uwagę dysproporcje cenowe pomiędzy poszczególnymi krajami i dopilnować, by ta średnia nie była dla słabszych gospodarek zbyt wysoka. W całej sprawie narzuca się jednak sposób podejścia do kryzysu energetycznego.
Podstawowym krokiem w wychodzeniu z tej sytuacji powinna być gruntowna rewizja polityki klimatycznej UE. Wzywała do tego stanowczo w Parlamencie Europejskim premier Beata Szydło, apelując o odstąpienie od ETS i Fit for 55. Podczas wczorajszej sesji plenarnej na temat wytycznych dla polityki państw członkowskich w dziedzinie zatrudnienia. Podkreślała, że w obliczu narastającego kryzysu należy zrobić wszystko, realnie i racjonalnie wesprzeć Europejczyków.
A więc przede wszystkim należy zastanowić się, z czego wynikają te problemy, wyciągnąć wnioski i zweryfikować aktualnie realizowane w Unii Europejskiej projekty dotyczące m.in. polityki klimatycznej. ETS czy Fit for 55 to jest podrażanie kosztów europejskiej gospodarki i tworzenie rzeczywistości, w której Europa staje się niekonkurencyjna, a życie Europejczyków staje się bardzo drogie
— podkreśliła była premier, dodając że należy zmierzyć się z rzeczywistością w której rosnące ceny energii, paliw, inflacja, powodują strach o utratę miejsc pracy i obawę przedsiębiorców o zamknięcie firm. Apelowała do Rady Europejskiej o podjęcie odważnych decyzji, „bo tego potrzebują Europejczycy, tego potrzebujemy my wszyscy, żeby przetrwać, żeby pokonać Putina i rozwiązać wreszcie ten kryzys”.
Apel premier Beaty Szydło wybrzmiał w Parlamencie Europejskim równie mocno także dzisiaj.
Jest jedna rzecz, którą możemy zrobić bardzo szybko i to pomoże całej Europie: trzeba wreszcie zawiesić patologiczny system ETS. O tym mówi m.in. polski rząd i myślę, że na tyle odwagi wreszcie wystarczy przywódcom europejskim na najbliższym szczycie.
Czy brukselscy politycy są zdolni do podejmowania odważnych decyzji? Czy w obliczu rosnącego kryzysu energetycznego potrafią zrewidować forsowaną przez siebie politykę klimatyczną i dostrzec jej zatrważająco zgubne skutki? Czy potrafią pomyśleć o realnym dobry obywateli całej Europy? Po licznych wystąpieniach szefowej KE można w to szczerze zwątpić. Blokowanie należnych Polsce funduszy z KPO oraz wypłaty środków, które moglibyśmy przeznaczyć na pomoc uchodźcom z Ukrainy, mówią wystarczająco dużo o stosunku do Polski. Oby tym razem było inaczej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/618846-ke-przypomniala-sobie-o-solidarnosci-moze-z-uwagi-na-niemcy