Unijne szaleństwa nie mają końca. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen właśnie zapowiedziała wzmocnienie porządków, które doprowadziły do wielkiego kryzysu energetycznego w Europie. Pod szumnym, a w ustach brukselskich urzędników patetycznym, określeniem solidarności energetycznej czy jakiejkolwiek, kryje się chęć centralnego sterowania wszystkimi aspektami życia i kontrolowania ich. W tym przypadku chodzi o kluczowy dla całej gospodarki rynek energii.
Ursula von der Leyen obwieściła, że Komisja Europejska zmusi kraje członkowskie do dzielenia się gazem i zawarcia tzw. solidarnościowych umów gazowych.
Na naszym jednolitym rynku z wysoce zintegrowanymi łańcuchami dostaw zakłócenie w jednym państwie członkowskim ma ogromny wpływ na wszystkie państwa członkowskie. Dlatego dzielenie się gazem w sytuacji kryzysowej ma kluczowe znaczenie.
I dalej:
Państwa członkowskie już od pięciu lat mają na mocy prawa UE obowiązek zawierania umów solidarnościowych. Jednak do dziś uzgodniono tylko 6 z 40 możliwych umów. To po prostu za mało. Dlatego wprowadzimy domyślne zasady dla państw członkowskich. Będzie to wiążące, o ile nie zawrą indywidualnych umów solidarnościowych. Solidarność energetyczna jest podstawową zasadą w naszych traktatach, więc wcielmy ją w życie.
Te propozycje centralnego sterowania rynkiem gazu, odgórnego zmuszania do zawierania umów i kontrolowania ich, przychodzą w chwili, gdy Unia mierzy się z największym kryzysem energetycznym, a za chwilę w konsekwencji gospodarczym w swej krótkiej, pełnej niedołęstwa historii. Kryzysem, który sama sobie swą obłąkańczą polityka klimatyczną i wysługiwaniem się Berlinowi, całej Europie zafundowała. Kontynent od dawna mierzył się z bardzo wysokimi cenami energii i utratą konkurencyjności na światowych rynkach. Gigantyczne podatki nakładane na tradycyjne źródła energii, przymusowa rezygnacja z paliw kopalnych (zamykanie kopalń węgla, zakaz szczelinowania, zakaz finansowania projektów energetycznych opartych o paliwa, a na koniec spekulacja prawami do emisji CO2) wykańczały europejską gospodarkę. Jedynym beneficjentem były Niemcy, które dzięki współpracy z Rosją otrzymywały tani gaz. Robiąc biznes z kremlowskim reżimem rekompensowały sobie wysokie koszty osobowe w przemyśle i mogły utrzymywać swe socjalne, opiekuńcze państwo. (Część tego socjalu możliwa była też dzięki oszukiwaniu NATO - niedotrzymywanie zobowiązań wobec sojuszników z Paktu.).
Ten model dojrzewał do upadku, a napaść Rosji na Ukrainę dopełniły dzieła. Scena ze Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 2018 roku, kiedy przemawiający prezydent Donald Trump mówi o uzależnieniu się Niemiec od Rosji, od dostaw energii od niej, a niemiecka delegacja śmieje się z jego słów, całą postawą szydzi, jest jednym z najbardziej znanych politycznych obrazów poprzedniej dekady.
Mało kto pamięta, że w lipcu tego samego roku tuż przed brukselskim szczytem NATO sama Ursula von Der Leyen, jeszcze jako minister obrony Niemiec, wyśmiewała się z prezydenta Stanów Zjednoczonych i mówiła, że nie ma pojęcia o co mu chodzi, gdy mówi, że Niemcy uzależniły się od Rosji (energetycznie) i są jej zakładnikiem i wychwalała politykę Merkel za nieustające kontakty z Putinem. Układ Niemiec z Rosją miał ogromne konsekwencje dla samego Paktu i Europy, bo Berlin stał się wielkim płatnikiem Putina i finansował jego zbrojenia, sam nie dotrzymując sojuszniczych zobowiązań, na co wówczas wskazywał Trump.
To wszystko nadaje się na oddzielne opowieści, ale w największym skrócie chodzi teraz o to, że von der Leyen, polityk całkowicie niezdolna do racjonalnej oceny sytuacji, jedna tych osób, które doprowadziły do potężnego kryzysu i pomogła finansować wojnę, dziś występuje jako przełożona rządów europejskich i mówi im co mają robić. Aroganccy, pyszni i bezbrzeżnie głupi urzędnicy z Brukseli mniemają, że wiedzą jakie umowy energetyczne powinna zawrzeć Estonia z Finlandią, czy Łotwą, Polska ze Słowacją, Grecja z Bułgarią i ta z Rumunią. To oczywiście należy też widzieć w kontekście poprzednich pomysłów unijnych komisarzy, którzy chcieli narzucić państwom ile, kiedy i jakiej energii mają używać.
Eurokraci chcą mieć nowe władztwo, nowe narzędzie do karania nieposłusznych państw, na których czele stoją nieprawidłowe rządy. Nie poślecie potrzebującym Niemcom gazu, to wam wstrzymamy pieniądze z funduszu takiego, czy siakiego. Oczywiście to brukselscy urzędnicy ostatecznie decydowaliby czy jakieś państwa zawarły właściwe umowy pomiędzy sobą i czy je praworządnie wypełniają.
Oczywiście centralizacja jaka proponuje Komisja jest skrajnie niebezpiecznym pomysłem. Niby do czego innego dążyły Niemcy gdy zaplanowały sobie zostać wielkim, na całą Europę dystrybutorem ruskiego gazu. Ursula von de Leyen i Komisja nie maja o niczym pojęcia. Szefowa brukselskich komisarzy mówi, że „na naszym jednolitym rynku z wysoce zintegrowanymi łańcuchami dostaw zakłócenie w jednym państwie członkowskim ma ogromny wpływ na wszystkie państwa członkowskie” i chce tym jednolitym rynkiem centralnie sterować nie rozumie, że to dywersyfikacja jest jedynym rozwiązaniem problemu, w które wpędziły Unia i Niemcy. Osobną kwestią jest potrzeba natychmiastowego porzucenia obłędnej polityki klimatycznej.
Unia, Komisja w czas kryzysu zachowują się jak każda autorytarna, skostniała, niezdolna do reformy władza. Władza chce jeszcze więcej władzy, robić jeszcze więcej tego samego co do kryzysu doprowadziło. To amok nie tylko na poziomie politycznym, niezdolność do trzeźwej oceny sytuacji, ale też całkowity brak kompetencji w zarządzaniu zespołami i instytucjami. Przy centralizacji, skupieniu władzy jak tego chce Bruksela, konsekwencje błędu unijnych władców ponoszą wszyscy członkowie Unii. Dokładnie tak jak teraz, gdy płacą za klimatyczne szaleństwo i rusofilską naiwność. Gdy błąd popełniony zostanie na peryferiach, w jakiejś Rumunii, czy Portugalii, to łatwo go z sąsiedzką pomocą naprawić. Kolejnym wątkiem jest oczywiste nieustające już pozbawianie państw ich suwerenności, demokratycznie wybranych rządów władzy nad tym, którzy je wybrali.
Obecna Komisja Europejska jest najgorszą w krótkim, pełnym cierpienia i bezsensownego wysiłku dotychczasowym życiu Unii. Polska jest 18 lat członkiem Wspólnoty, a ta od 14 lat walczy z kolejnymi kryzysami, z których większość sama kreuje. To historia nieustannego mierzenia się z chorobami jakie ją toczą. Przypomnijmy sobie jak z ostatnią, czyli z covidem radzili sobie unijni komisarze. Nawet Niemcy określili unijną strategię dystrybucji szczepionek jako katastrofę. Ówczesny wicekanclerz Scholz walił na posiedzeniach niemieckiego rządu pięścią w stół i krzyczał, że to „Scheisse (dosłownie) rozlewa się na cała Europę”. Ówczesne działania Komisji określano jako najlepszą reklamę Brexitu. W całej Europie panował kompletny chaos, bo Unia nie potrafiła niczego skoordynować. Miliony ludzi utknęły na lotniskach, w portach, w korkach przed szlabanami na granicach. Niemal wszyscy wszystkim jak zbóje na drogach zajmowali transporty masek, środków dezynfekujących etc. Królowa Europy von der Leyen wystąpiła wtedy i powiadomiła poddanych, że Komisja załatwiła 50 respiratorów. Co za moc, niecałe 2 na kraj.
Historie z przeszłości trzeba przypominać, trzeba o nich pamiętać bo historia magistra vitae. Jeśli przychodzi do nas oszust, gamoń, człek nieudolny, a bezczelny, arogant, który czego się nie tknie to zmienia w to, o czym Scholz mówił, że z Komisji Europejskiej się rozlewa, to nawet nie tracimy czasu i energii na analizowanie kolejnego wspaniałego pomysłu. Obecna Komisja Europejska to byt całkowicie pozbawiony zdolności zarządczych, autorytetu niezbędnego do sprawowania władzy, ale też domniemania dobrej woli. Kiedy Ursula von der Leyen otwiera usta i coś proponuje to mamy pewność, że to kolejny pomysł Berlina,, bo już nawet nie Paryża. Kolejne próby układania się z nią i Komisją, jakiegoś spolegliwego traktowania w nadziei, że grosik skapnie, nie mają już żadnego sensu. Trzeba wejść w otwartą konfrontację, dążyć do całkowitej zmiany układu licząc na przebudzenie się kolejnych państw Europy, albo też czekać w lichym stanie przetrwalnikowym, aż ta cała Komisja z von der Leyen, Jourovą, Timmermansem i kim tam jeszcze, przeminie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/618816-znow-szalone-pomysly-brukseli-ue-chce-narzucac-umowy-gazowe
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.