Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk, autor słów „chcemy dialogu z Rosją - taką, jaka ona jest” postanowił zabrać głos na temat rewelacji „Newsweeka” dotyczących domniemanej sprzedaży taśm Rosjanom. Polityk nawiązał do swojej dawnej wypowiedzi z momentu ukazania się nagrań i zasugerował, że jest to „scenariusz napisany dla Kaczyńskiego obcym alfabetem”.
CZYTAJ TAKŻE:
Tusk: Scenariusz napisany dla Kaczyńskiego obcym alfabetem
Platforma Obywatelska po latach uległej postawy wobec Niemiec i złudzeń wobec Federacji Rosyjskiej zmieniła narrację dotyczącą tej ostatniej. Sami kreują się na „rusofobów”, a z Prawa i Sprawiedliwości próbują zrobić niemalże rosyjskich agentów. Taka też była reakcja Donalda Tuska na najnowszą publikację „Newsweeka”.
Czy „rusofobi” (tak bowiem jeszcze niedawno postrzegane było Prawo i Sprawiedliwość) mogli dojść do władzy na skutek nagrań przygotowanych we współpracy z… rosyjskimi służbami? Taką narrację snuje część polskiej opozycji po publikacji „Newsweeka” na temat taśm z restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Ponad rok po ujawnieniu nagrań Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne, które odbyły się w normalnym, konstytucyjnym terminie. Donald Tusk podał się do dymisji dopiero wówczas, gdy objął stanowisko w Brukseli. Choć kilku ministrów zostało zdymisjonowanych, to nie przestali być aktywni w polityce, a jeden z nich niewiele później został nawet marszałkiem Sejmu. Mimo to politycy Platformy forsują narrację, jakoby to PiS do spółki z Rosją obaliło wówczas rząd.
Przykra sprawa. Nie lekceważę jej. We wtorek o 13 odniosę się do niej publicznie. Tak, to o aferze podsłuchowej. Pisowskiej aferze. I o scenariuszu napisanym dla Kaczyńskiego obcym alfabetem
— napisał na Twitterze, nawiązując do swojego komentarza po wybuchu afery podsłuchowej.
Dlaczego lider PO jest ostatnią osobą, która ma prawo do takich insynuacji?
Jeżeli przypomnimy sobie politykę Donalda Tuska i jego rządu wobec Rosji - zwłaszcza w pierwszej kadencji - wydaje się, że jest to ostatni polityk, który ma prawo insynuować Prawo i Sprawiedliwości jakiekolwiek prorosyjskie sympatie lub sugerować, że sam zawsze był antyrosyjski. A jednak. Tusk przekracza kolejną granicę i najwyraźniej liczy na to, że większość jego zwolenników przeleżała pod lodem rządy P0-PSL, pierwsze zbrodnie Putina i relacje ówczesnych polskich władz z Rosją.
Dzisiejsza opozycja, która jeszcze kilka lat temu zwykła straszyć swoich zwolenników, że gdy Prawo i Sprawiedliwość dojdzie do władzy, to wywoła wojnę z Federacją Rosyjską (gazetki o takiej treści PSL rozdawało na wsiach w 2014 r., Platforma z kolei opublikowała na oficjalnym koncie na Facebooku grafikę z „wizualizacją” przyszłego rządu PiS i oprócz tego, że znalazły się w nim takie osoby jak Janusz Korwin-Mikke czy prof. Bogdan Chazan, Antoniego Macierewicza podpisano jako „ministra ds. Smoleńska i wojny z Rosją”).
Co oprócz tego? Artykuły o Donaldzie Tusku w prokremlowskiej, rosyjskiej prasie: „Nasz człowiek w Warszawie”, który „eliminuje przeszkody po rusofobie Kaczyńskim”. Expose i słowa lidera Platformy Obywatelskiej, który obejmował wówczas urząd premiera: „Chcemy dialogu z Rosją. Taką, jaka ona jest”. Szkolenia PKW w Moskwie. Umowa między SKW a FSB. Ławrow na naradach polskich ambasadorów. Błogosławiący dziś brutalną agresję Rosji na Ukrainę „patriarcha” Cyryl witany z wielką pompą na Zamku Królewskim w Warszawie. Choć wizyta została zorganizowana przez episkopat, swoim patronatem objął ją ówczesny prezydent Bronisław Komorowski, a w spotkaniu z Cyrylem uczestniczyli ważni politycy PO. Krytyczni wobec wizyty byli politycy PiS, a kremlowska prasa pisała wówczas, że… można obawiać się, iż środowiska związane z partią Jarosława Kaczyńskiego doprowadzą do jakiejś prowokacji.
Wcześniej - przemówienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi i złośliwe komentarze polityków PO. Putin na Westerplatte. Reakcja ówczesnego szefa polskiej dyplomacji na list Jarosława Kaczyńskiego do ambasadorów i europosłów. Również orędzie prezesa PiS „Do przyjaciół Rosjan” z 2010 r., dziś tak chętnie wyciągane przez polityków i sympatyków opozycji (oczywiście bez szczegółów, np. takich jak ten, że Kaczyński porusza tam m.in. temat Zbrodni Katyńskiej, czyli tematu raczej drażliwego dla Putina i jego zwolenników) było wówczas przez nich krytykowane. Roman Imielski z „GW” mówił o „wyrachowanej, zimnej kampanii wyborczej”, Andrzej Halicki, dzisiejszy europoseł PO, mówił o „nieszczerym, fałszywym przekazie” oraz przypomniał dość ostrą reakcję lidera PiS na obecność Władimira Putina na obchodach rocznicy wybuchu II wojny światowej. Halicki miał pretensje, że Kaczyński kwestionował sens obecności w tym miejscu rosyjskiego satrapy, któremu zarzucił reprezentowanie nacjonalizmu rosyjskiego.
Jeśli dziś mówi o przyjaciołach, to brzmi to nieszczerze. Chyba że zmienił o 180 stopni poglądy - to wtedy trzeba mieć satysfakcję
— podkreślił dzisiejszy europoseł PO.
Tego typu przykłady można mnożyć. A polityków Platformy nie da się wybronić słowami o tym, że czasy były inne. Czasy może i tak, ale Putin zawsze ten sam i dopiero 24 lutego najsilniej się rozzuchwalił. Prawo i Sprawiedliwość, Jarosław i Lech Kaczyńscy dostrzegali zagrożenie związane z przywódcą Federacji Rosyjskiej, dzisiejsza opozycja - chyba niekoniecznie.
Tylko czekać, aż Donald Tusk stwierdzi, że to on przemawiał w 2008 r. przed parlamentem w Tbilisi, a bracia Kaczyńscy krytykowali go, wyśmiewali i chcieli „dialogu z Rosją taką, jaka ona jest”. Niestety, część jego zwolenników może w to uwierzyć. Tak samo jak wcześniej wierzyła, że PiS u władzy to wojna z Rosją.
aja/Twitter, Tok Fm, Facebook, dziennik.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/618529-nie-ma-wstydutusk-o-publikacji-newsweeka-wstasm-z-sowy