Nie ulega wątpliwości, że zarówno retoryka prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego jak i zachowania niektórych funkcjonariuszy tej partii, choćby w sprawie sędziego Piotra Gąciarka, oznacza prowokowanie i szykowanie nas do polexitu - ocenił w poniedziałek marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
CZYTAJ TAKŻE: Nie tylko KPO? KE postanowiła „zagłodzić” Polskę! Zamrozi także środki z Funduszy Regionalnych? „Niespełnienie warunków”
Pytany w rozmowie z dziennikarzami, czy obecnie grozi Polsce utrata unijnych pieniędzy już nie tylko z Krajowego Planu Odbudowy, Grodzki powiedział, że „nie ulega wątpliwości, że zarówno retoryka choćby prezesa partii PiS, jak i zachowania niektórych funkcjonariuszy tej partii, którzy wydają polecenia swoim posłusznym podwładnym, choćby myślę tu o panu sędzim (Piotrze) Gąciarku, który wygrał wszystkie należne postępowania sądowe, a i tak nie jest przywrócony do pracy, oznacza nic innego, jak prowokowanie i szykowanie nas do polexitu”.
Mówił o tym premier Tusk dawno, niektórzy się podśmiechiwali, ale najwyraźniej nie mieli racji. Bo to, co się w tej chwili dzieje w warstwie politycznej jest jednoznaczne, ale niestety w warstwie finansowej jest tragiczne dla Polski
— powiedział marszałek Senatu.
Według niego, wystarczy „porozmawiać z każdym jednym włodarzem miasta”, aby przekonać się, że „brak pieniędzy, tego tlenu finansowego z Unii Europejskiej oznacza katastrofę, oznacza zatrzymanie inwestycji, oznacza brak impulsu rozwojowego, oznacza cofanie nas w kierunku PRL-u”.
Do czego zresztą ta władza na różne sposoby próbuje zmierzać z kompletnie niezrozumiałych dla mnie powodów
— dodał Grodzki.
Gra Brukseli ws. KPO
Komisja Europejska na początku czerwca br. zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy. Był to krok w kierunku wypłaty przez UE 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy. KE zaznaczyła m.in., że polski KPO „zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa, które mają szczególne znaczenie dla poprawy klimatu inwestycyjnego i stworzenia warunków dla skutecznej realizacji” i że „Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy”.
15 lipca weszła w życie zainicjowana przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, zgodnie z którą przestała istnieć Izba Dyscyplinarna SN. W jej miejsce powstała Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Prezydent podkreślał, że jego celem jest naprawienie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju oraz „danie rządowi narzędzia” do zakończenia sporu z KE i odblokowania KPO.
Pod koniec lipca szefowa KE Ursula von der Leyen mówiła „DGP”, że aby otrzymać środki z KPO, Polska musi wywiązać się ze zobowiązań podjętych w celu zreformowania systemu środków dyscyplinarnych. Przyznała, że nowe prawo jest ważnym krokiem, jednak „nowa ustawa (nowelizacja ustawy o SN - PAP) nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej”. Von der Leyen podkreślała, że Polska musi również w pełni zastosować się do postanowienia TSUE, co jeszcze nie nastąpiło, a w szczególności „nie przywrócono do orzekania zawieszonych sędziów i nadal obowiązuje dzienna kara finansowa”.
KE zabierze Polsce należne środki z polityki spójności?
„Rzeczpospolita” napisała w poniedziałek, że oprócz wstrzymania środków na Krajowy Plan Odbudowy (24 mld euro dotacji i 12 mld euro pożyczek z unijnego funduszu na odbudowę gospodarczą po pandemii), „teraz pod znakiem zapytania stoi też ponad 75 mld euro z tzw normalnego budżetu w ramach polityki spójności”.
Polska może zacząć realizować projekty, bo cztery programy operacyjne zostały już przez KE zaakceptowane, ale nie może liczyć na to, że Komisja opłaci przysłane do Brukseli rachunki
— pisze „Rz”.
Cytowany przez gazetę Marc Lemaitre, dyrektor generalny ds polityki regionalnej w KE, powiedział w ubiegłym tygodniu na spotkaniu w Brukseli, że „polskie władze same zadeklarowały, że nie wypełniły jednego z podstawowych warunków umożliwiających zwrot pieniędzy, związanego z kartą praw podstawowych”.
To horyzontalny warunek, nie dotyczy poszczególnych sektorów, ale całości funduszy. I dopóki on nie będzie wypełniony przez Polskę, płatności nie będą zwracane przez KE. Te rachunki będą czekać
— powiedział Lemaitre.
Chodzi przede wszystkim - pisze „Rz” - „o wykonanie wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczącego likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sadu Najwyższego i związanej z tym konieczności przywrócenia do pracy sędziów odsuniętych przez ID oraz zagwarantowania sędziom prawa do zadawania pytań prejudycjalnych do TSUE, czyli w praktyce wniosków o interpretację prawa UE”.
W środę, 12 października, zawieszony przez dawną Izbę Dyscyplinarną SN sędzia Piotr Gąciarek stawił się w warszawskim sądzie okręgowym, gdzie złożył pismo z żądaniem przywrócenia go do pracy powołując się na wydane przez sąd pracy postanowienie zabezpieczające z czerwca br. o dopuszczeniu go do orzekania. Na początku października Sąd Okręgowy Warszawa-Praga oddalił zażalenie na to postanowienie. Tym samym decyzja o dopuszczeniu sędziego do orzekania stała się prawomocna.
We wrześniu ub.r. Gąciarek na ręce prezesa sądu złożył oświadczenie, w którym odmówił orzekania w jednym składzie z sędzią Stanisławem Zdunem. Odmowę uzasadniał wadliwym - jego zdaniem - powołaniem tego sędziego przy udziale Krajowej Rady Sądownictwa w obecnym składzie. W konsekwencji Gąciarek został odsunięty od orzekania przez prezesa sądu okręgowego, a następnie w listopadzie ub.r. zawieszony przez Izbę Dyscyplinarną SN w czynnościach służbowych. Izba ta zdecydowała też wtedy o obniżeniu sędziemu uposażenia o 40 proc.
Grodzki jak zdarta płyta lamentuje o łamaniu konstytucji
W Senacie sprzeciwiamy się w ramach konstytucyjnych uprawnień wszelkim próbom łamania konstytucji, zwłaszcza, że mamy nieodparte wrażenie, że są one podejmowane nie z przysłowiowej głupoty, tylko z intencji - powiedział w poniedziałek marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
Dodał, że refleksja nad stanem konstytucji jest szczególnie istotna na rok przed wyborami.
Grodzki otworzył w poniedziałek w Senacie konferencję „Konstytucjonalizm III Rzeczypospolitej. 25-lecie Konstytucji RP i 30-lecie Polskiego Towarzystwa Prawa Konstytucyjnego” z udziałem prawników, ekspertów i polityków. Marszałek powiedział, że Senat bywa nazywany „ostatnią wyspą demokracji w Polsce” w sytuacji, gdy widoczne jest „jawne łamanie konstytucji i traktowanie jej w sposób co najmniej instrumentalny, żeby nie powiedzieć gorzej”. Podkreślał, że temat konferencji jest obecnie niezwykle ważny.
Grodzki stwierdził, że konstytucja z 1997 r. „dość jednoznacznie” określiła ustrój Polski jako demokratycznego państwa opartego o rządy prawa, urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej. Jak wskazywał, jest to ujęcie w syntetycznej formie trzech podstaw funkcjonowania Polski, w którym po pierwsze przedstawiciele władzy publicznej uzyskują mandat do jej sprawowania w wyniku demokratycznych wyborów, a po drugie reprezentowane przez przedstawicieli narodu władze publiczne działają na podstawie i w granicach prawa.
Po trzecie - zaznaczył Grodzki - konstytucja zakłada, że demokratyczne władze dążą do zachowania równowagi w stosunkach społecznych i przeciwdziałają kreowaniu nieusprawiedliwionych, niepopartych obiektywnymi wymogami i kryteriami przywilejów dla wybranych grup obywateli.
Chciałoby się skomentować, co się dzieje z tymi trzema fundamentami, ale to, jak mniemam, będzie między innymi przedmiotem debat na tej konferencji. Chciałem państwa zapewnić, że w Senacie RP X kadencji traktujemy konstytucję tak, jak należy ją traktować: z należytym szacunkiem, poważnie i sprzeciwiamy się w ramach konstytucyjnych uprawnień Senatu wszelkim próbom jej łamania, zwłaszcza że mamy nieodparte wrażenie, że te próby są podejmowane nie z przysłowiowej głupoty, tylko z intencji, co jest niezwykle szkodliwe dla Polski, dla polskiej racji stanu
— powiedział marszałek Senatu.
Dodał, że „nie powinniśmy ustawać w refleksji nad prawem i stanem naszej konstytucji”.
Chociaż wydaje się, że dzisiaj ta refleksja - na rok przed wyborami - jest szczególnie istotna i ważniejsza, i potrzebniejsza niż kiedykolwiek wcześniej
— powiedział Grodzki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
mm/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/618510-grodzki-straszy-polexitem-i-mowi-o-cofaniu-nas-do-prl-u