Przed obozem rządzącym ciężka zima: inflacja, globalny kryzys energetyczny, światowe spowolnienie gospodarcze i coraz bardziej zakłamane, coraz brutalniejsze ataki opozycji. Na tę „putinowską kartę” postawili przecież wszystko. Chcą zdobyć władzę cynicznie żerując na kosztach wojny. Mówią o skutkach, nie mówią o przyczynach. Jeśli im się uda, będzie to oznaczało wzięcie władzy z nadania Putina, właściwie z jego ręki. Taki będzie funkcjonalny sens tej wielkiej operacji socjotechnicznej, którą przeprowadza dziś totalna opozycja. Teoretycznie popiera Ukrainę, ale faktycznie robi to, co robią proputinowskie partie w całej Europie: przekonują, że to rządy - a nie Putin - są winne kłopotom gospodarczym. A to kłamstwo.
Ale nic jeszcze nie jest przesądzone. Ma rację prezes PiS Jarosław Kaczyński, gdy mówi:
Mamy dzisiaj dwie oferty – tą, która prezentuje Zjednoczona Prawica i tą, która reprezentuje opozycja.
I te dwie oferty wybrzmią jasno jesienią przyszłego roku. Z jednej strony przemyślany i skuteczny program rozwoju Polski, z drugiej powrót do politycznej nędzy lokalnych namiestników, którzy o wielkości swojego kraju nie potrafią nawet marzyć. To wybrzmi mocno i wyraźnie. Bieżące sondaże - zróżnicowane, i nie tak złe dla Zjednoczonej Prawicy, jak na to liczyła opozycja - są w tym kontekście mało istotne. Są zdjęciem chwili, a nie pełnym obrazem.
Już dziś widać, że opozycja bitwę zimową przegrywa. Będzie węgiel, będzie tani prąd. Na tym froncie Putin i jego pomocnicy też przegrają, tak jak przegrywają na Ukrainie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/618343-tusk-chce-wziac-wladze-z-nadania-putina-to-sens-jego-linii