„Szczerze mówiąc z punktu widzenia wojskowego byłoby korzystne dla Ukrainy, gdyby Rosjanie próbowali uderzyć na Kijów. W tej chwili i tak pewne siły ukraińskie tam są, by zabezpieczać ten teren, a Rosja przy braku wystarczającej ilości sprzętu, sił, nie ma zasobów, by prowadzić działania zaczepne, podczas których potrzebna jest przewaga nawet 3-5 krotna. Rosjanie pewnie szybko ponieśli na tym kierunku bardzo duże straty. Dla Ukrainy byłoby to z pewnością korzystniejsze niż bezkarne niszczenie infrastruktury krytycznej Ukrainy rakietami” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Roman Polko, były dowódca GROM.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Pojawiają się kolejne informacje o nowych rosyjskich wojskach rozmieszczanych na Białorusi. Jednocześnie słychać też o ciężkim białoruskim sprzęcie, m.in. czołgach, przekazywanych Rosjanom przez Białoruś. Czy to oznacza, że Rosja przy wsparciu Mińska znów może dokonać ataku na Ukrainę z terytorium Białorusi?
Gen. Roman Polko: Doświadczenia ostatnich miesięcy pokazują, że rosyjskie kontrofensywy się nie udają. Najpierw była pierwsza klęska pod Kijowem, później na 9 maja Rosjanie mieli postąpić naprzód w Donbasie. To Ukraińcy przejęli inicjatywę i ją utrzymują. Putin zarządził mobilizację, pewnie też m.in. dlatego samozwańcze republiki nazwał Rosją, by łamać rosyjskie przepisy prawne, które mówią, że poborowi mogą służyć tylko w Rosji. Traktuje tych żołnierzy jako mięso armatnie. Natomiast jakość żołnierzy białoruskich jest taka, że sam Łukaszenka boi się ich wysłać gdziekolwiek, ponieważ wówczas mogliby się zbuntować przeciwko niemu. W związku z tym woli pozwolić, by Putin kanibalizował jego armię, oddaje to, co armia białoruska ma w swoich zasobach. Buńczuczne zapowiedzi Kadyrowa, Wagnerowców czy innych prywatnych armii bandytów nic nie zmieniają. Spokojnie bym patrzył na rozwój wypadków, bo jedyne, w czym Putin teraz jest mocny, to w warstwie werbalnej, czyli straszenia, szantażowania, a na polu walki widzimy, co się dzieje.
Czy dostrzega Pan jednak, że realnym jest, by w najbliższym czasie znów doszło do rosyjskiego natarcia z Białorusi na Kijów, czy raczej te siły będą przerzucane na front w Donbasie?
Szczerze mówiąc z punktu widzenia wojskowego byłoby korzystne dla Ukrainy, gdyby Rosjanie próbowali uderzyć na Kijów. W tej chwili i tak pewne siły ukraińskie tam są, by zabezpieczać ten teren, a Rosja przy braku wystarczającej ilości sprzętu, sił, nie ma zasobów, by prowadzić działania zaczepne, podczas których potrzebna jest przewaga nawet 5-krotna. Rosjanie pewnie szybko ponieśliby na tym kierunku bardzo duże straty. Dla Ukrainy byłoby to z pewnością korzystniejsze niż bezkarne niszczenie infrastruktury krytycznej Ukrainy rakietami. Ukraina teraz pewnie bardzo szybko rozprawiłaby się z taką ofensywą. Z tego powodu Łukaszenka się nie pali do udziału w niej, ponieważ konsekwencje udziału w takiej operacji, ofiary śmiertelne, przewożone później na Białoruś, pewnie zmiotłyby go ze stanowiska, które teraz zajmuje.
Rosjanie mają jeszcze jakieś szanse, by przy użyciu broni konwencjonalnej odwrócić obecnie niekorzystną dla siebie sytuację na Ukrainie? Czy też to będzie stale wyglądało tak, jak ma to miejsce od dłuższego czasu – czyli że Ukraińcy będą parli do przodu wyzwalając kolejne miejscowości, co prawda ostatnio nieco wolniej, ale jednak konsekwentnie?
Rosja wykorzystała już zasoby konwencjonalnej broni. Jeżeli rakietami S-300, przeznaczonymi do zwalczania środków w przestrzeni powietrznej, uderza się w cele naziemne, to miliardy dolarów idą w – z punktu widzenia wojskowego – bezwartościowe cele. Widać, że Rosja pręży muskuły, morduje cywili, straszy bronią nuklearną i w tym upatruje zwycięstwa, a nie w ofensywie realizowanej w wymiarze wojskowym.
Dopytam o masowe wystrzeliwaniu przez Rosjan rakiet i irańskich dronów kamikadze w cele cywilne – czy sens tego był wyłącznie taki, by dokonać zemsty za uszkodzenie Mostu Krymskiego, czy też dostrzega Pan w tych działaniach walkę o osiągnięcie jakiegoś ważnego celu z punktu widzenia militarnego?
Tu jest tylko jeden powód – nowy rosyjski dowódca wojsk inwazyjnych, Siergiej Surowikin, nie wie, czy będzie dowodził miesiąc czy dwa, bo pewnie w końcu zostanie wymieniony na kogoś innego, w związku z tym nie waha się wykorzystać nawet najgłębszych rezerw strategicznych, by się wykazać przed Putinem. Nie ma to żadnego uzasadnienia wojskowego, to czysta głupota i marnotrawstwo potencjału. Woli Ukraińców to z pewnością nie zmieni.
BBC potwierdziła do tej pory śmierć 7500 rosyjskich żołnierzy na Ukrainie. Jednak co ciekawe, ponad 2200 z nich to wojskowi z oddziałów doborowych, m.in. ze specnazu. BBC ocenia, że wysokie straty wśród tych jednostek wynikają z tego, że są one używane do niewłaściwych zadań. Szokuje Pana ta liczba poległych elitarnych rosyjskich żołnierzy?
Podchodzę z dystansem do tych różnych wyliczanek odnośnie strat rosyjskich, natomiast sam doświadczyłem, że politycy mają ciągoty do wykorzystywania jednostek specjalnych nie do tego celu, do którego są przeznaczone. Jednostki specjalne nie są przeznaczone do prowadzenia regularnych działań, tylko specjalnych. Pewnie dowódcy tych jednostek otrzymywali zadania, do których kompletnie nie są przygotowywani. Kapitał, umiejętności, którymi dysponują, był marnotrawiony. Jednostkom specjalnym określa się cele, a już one dochodzą do tego, jak je zrealizować. Podejrzewam, że w podobny sposób była prowadzona operacja na Most Kerczeński – i to jest operacja dla jednostki specjalnej. To zatem nie jest tak, że rosyjskie jednostki specjalne są tak źle wyszkolone, tylko na szczęście są źle dowodzone.
Tysiące ukraińskich żołnierzy szkoli się w krajach zachodnich, na przykład w Wielkiej Brytanii. Jakie to może mieć wpływ na przebieg wojny?
Brzydko to brzmi, ale cały czas trzeba odtwarzać kapitał ludzki. W tej chwili zagraniczne szkolenia są potrzebne przede wszystkim po to, by ukraińscy żołnierze zapoznali się z nową technologią, która jest wykorzystywana na Ukrainie, by ona nie była w głupi sposób tracona na polu walk i by jej możliwości były w pełni wykorzystywane. To jest tak, jak przypadku gdy ktoś kupi sobie np. świetnego smartfona, ale potrafi jedynie dzwonić, a z wielu innych jego funkcji nie potrafi korzystać. Podobnie jest w przypadku inteligentnych broni, które dostają Ukraińcy - można po prostu z nich strzelać, ale one mają też wiele elementów, które powinny być opanowane do perfekcji, by po pierwsze nie dopuścić do ich zniszczenia, a po drugie by uderzać przy ich pomocy precyzyjnie.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/618320-atak-rosjan-na-kijowgen-polko-to-byloby-dobre-dla-ukrainy