Rafał Woś nie jest zaskoczony oburzeniem Roberta Biedronia decyzją Kongresu Kobiet, który uhonorował Donalda Tuska. Publicysta przyznaje jednak, że podobne zarzuty ze strony przedstawicieli Lewicy już słyszał.
To żale o tym, że świat jest taki niewdzięczny. Że nie rozumie. Nie docenia. Bo przecież Lewica wszystko co trzeba już dawno wymyśliła i zaproponowała. No cóż - faktycznie jeszcze nie wprowadziła. No, ale to dlatego, że ciągle ktoś kradnie im pomysły i sprzedaje jako swoje. Jak nie PiS, to Tusk. Jak nie Tusk, to PiS
— pisze Woś dla portalu Interia.pl.
Rywalizacja z Tuskiem?
Widać tu jak na dłoni podstawowy problem naszej Lewicy. Partii świetnych pomysłów i zerowego przełożenie na rzeczywistość. Partii (określenie Antoniego Dudka), która uparła się, że choć ma poparcie w przedziale 4-8 proc. będzie się zachowywać jak ugrupowanie, które - najpóźniej po najbliższych wyborach - stworzy rząd większościowy. Bez oglądania się na kogokolwiek
— zauważa.
Rafał Woś zwraca na koncepcję, według której Lewica miałaby rywalizować z Platformą Obywatelską.
Kilka lat temu Lewica uroiła sobie, że będzie rywalizować z Tuskiem o rząd dusz w obozie antyPiSowskim. I twardo się tego urojenia trzyma. Choć przecież wszyscy - no może poza nimi - wiedzą, że to się nie stanie. Nie wydarzyło się w wyborach roku 2019 ani 2020. I nie przytrafi się w 2023 ani w 2025
— pisze autor.
Języczek u wagi?
Zdaniem Wosia Lewica od kilku lat marnuje szansę na bycie języczkiem u wagi i zyskanie realnego wpływu na polską politykę.
Mogłaby to osiągnąć bez trudu. Ot nawet dziś - zapowiadając, że może rządzić z każdym. Tak samo z Tuskiem. Jak i z Kaczyńskim. I teraz - proszę bardzo - uprzejmie czeka na oferty. Niczego do dnia wyborów nie wykluczając. Wielu już im to proponowało. Tłumaczyli im cierpliwie, że mogliby bez trudu stać się „Polską Partią Koalicyjną”. Takimi następcami kanapy Jarosława Gowina - który przez ładnych parę lat trzymał w szachu najpierw Tuska potem Kaczyńskiego. Fakt, że w końcu przegrał. Ale przynajmniej miał na coś wpływ. W przeciwieństwie do Lewicy. Wiecznie najmądrzejszej. Wiecznie niesłuchanej. I wiecznie obrażonej
— pisze Woś.
Bo co robi Lewica od ładnych paru lat? Ona z jednej strony ogłasza, że jest w antyPiSie. Jednoznacznie i bezapelacyjnie. A z Kaczorem-dyktatorem nic, nigdy, przenigdy. A po takiej deklaracji chce się układać z Tuskiem. Stawiać mu warunki. Z czym do gościa? Przecież Tusk doskonale wie, że taka Lewica nie ma wyboru. Wejdzie do jego rządu tak czy inaczej. Nieważne czy zaproponuje im złote góry. Czy potraktuje ich tak… jak zawsze. To znaczy jako pewną zdobycz. O którą nawet nie trzeba zabiegać
— dodaje.
Woś wskazuje przykład wyborów prezydenckich w 2020 roku, kiedy Rafał Trzaskowski nawet nie musiał zabiegać o głosy Roberta Biedronia w II turze wyborów prezydenckich, ponieważ to sam kandydat Lewicy poparł go tuż po ogłoszeniu wyników wyborów.
Teraz też tak będzie
— kwituje publicysta Interii.
gah/Interia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/618159-wos-krytykuje-taktyke-lewicy-wskazuje-na-przyklad-gowina