Gdy Jerzy Urban snuł swoje opowieści, w trakcie słynnych konferencji stanu wojennego, byłem kilkuletnim chłopcem. Słuchałem rodziców, którzy kpili z kłamstw głównego propagandysty ostatniej dekady komunizmu. W tzw. „wolnej Polsce”, po 1989 roku Urban radził sobie doskonale. Armia komuchów i członków aparatu partyjnego namiętnie czytała jego brukowiec „Nie”. Dziś Urban został pochowany, ale jego polityczny i dziennikarski sznyt przejęły media oraz opozycja.
CZYTAJ TAKŻE:Jaja z pogrzebu, czyli ciszej nad tą trumną magistrze Kwaśniewski
Media, które miały walczyć z kłamstwami, które po 1989 roku miały stać się antidotum dla komunistycznego kłamstwa, szybko weszły w układ ze znienawidzonym przez wszystkich porządnych ludzi w Polsce aparatczykiem. Urban utrzymywał więc zażyłe kontakty z Adamem Michnikiem i wierchuszką „Gazety Wyborczej”, dbał o kontakty z Moniką Olejnik. To wszystko widzieliśmy w materiałach Jacka Kurskiego oraz Piotra Semki. Była jednak jeszcze jedna nić, niewidzialna, ale mocna niczym stal. Michnika z „nowymi” mediami III RP łączył wściekły antyklerykalizm oraz nienawiść do wszystkiego co konserwatywne. Z czasem język tygodnika „Nie” niemal przestał różnić się od języka używanego w „Gazecie Wyborczej”, czy innych periodykach, które miały utrzymać w mocy deal rodem z Magdalenki.
Te media przejęły od Urbana krucjatę walki z Kościołem, z prawicą i z tym co stanowi naszą narodową spuściznę. To Jerzy Urban nauczył manipulacji, graniem kłamstwem, blagą. To on zohydził takie słowa jak ojczyzna, czy patriotyzm. Nowe media szybko przejęły od Urbana tę narrację. Szczególnie „Gazeta Wyborcza” grała i gra tutaj pierwsze skrzypce. To tam wyolbrzymia się każdy błąd polskiej prawicy. Tam też nakręcana jest nagonka na Kościół i księży. To duch Urbana unosił się nad bojówkami „Strajku Kobiet”, które atakowały kościoły w polskich miastach, a jego sympatycy napadali na księży, by niedawno wycinać przydrożne krzyże. To Urban formował swoich uczniów i media, które z sukcesem walczą teraz z konserwatystami.
Jerzy Urban to także nauczyciel politycznych elit dzisiejszej opozycji. Wykreował kłamstwo, jako podręczne narzędzie dla Tusków, Sikorskich i innych „Silnych Razem”. Palikot tylko to kłamstwo unowocześnił, odświeżył w swojej koncepcji, która jest dziś wiodąca dla opozycji. Urna z prochami Urbana mogłaby ozdobić gabinety wielu polityków i redaktorów naczelnych.
W dniu pogrzebu Jerzego Urbana bacznie przypatrujmy się jego uczniom. Ich metody działania są niezmienne od lat. Dziś, gdy ważą się losy Polski, jako kraju suwerennego, taka obserwacja jest niezbędna. Dla nas wszystkich. Duch Jerzego Urbana nie spoczął w ziemi. On z nami pozostanie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/617788-urbana-pochowali-ale-jego-model-klamstwa-zyje-nadal