Platformiane marzenie o zemście nabiera konkretów. Donald Tusk zapowiada, że to nie będą „pieszczoty”, ale konkret: jego przeciwnicy polityczni mają pójść do więzienia. Na jakiej podstawie? Ano na podstawie raportów Najwyższej Izby Kontroli, które z kolei staną się podstawą do wytoczenia kilkudziesięciu procesów. Plan więcej niż słaby, bo po pierwsze logika raportów NIK jest inna niż procesów karnych, i przełożenie wyników na wiarygodny akt oskarżenia to sztuka w przyrodzie więcej niż rzadka, a po drugie, obecny szef Izby nie kryje, że jest na wojnie politycznej z obozem rządzącym, więc dorobek kierowanej przez niego instytucji nie może mieć waloru obiektywizmu.
Nawet bardzo „rozgrzani sędziowie” tego nie zrobią, nawet liderzy kasty tego nie udźwigną. Podobnie jak nie da się wyprowadzić za pomocą tłumu prezesów instytucji, które będą Tuskowi zawadzały w drodze do pełni władzy. Technicznie to oczywiście możliwe, opozycja ma przecież swoje bojówki, może pchnąć tłum do szturmu, może zdobyć budynki, ale cena, którą finalnie by zapłaciła, będzie straszna, i ona też to wie. Nawet przy milczeniu Europy, polski duch przekory sprawi, że szybko pożałuje. Tym bardziej, że to bardzo zakłamana opowieść. Niemal każda z „afer”, o której opowiada opozycja, to jedynie bardzo wykoślawiona, wręcz karykaturalna opowieść o normalnych działaniach politycznych i gospodarczych, podejmowanych w interesie państwa. Owszem, działaniach często niestandardowych, ale czasy są przecież bardzo niestandardowe (pandemia, wojna o granicę, wojna na Ukrainie itp.).
Tusk nie mówi więc swoim zwolennikom prawdy. Jeśli nie zdobędzie większości pozwalającej na obalanie weta prezydenta, zrobi jedynie krótkotrwałe show, które skończy się na niczym, i które dla niego samego będzie bardzo niebezpieczne. Uruchomi mechanizmy, które dla niego samego okażą się śmiertelne. A opowieść o 100 dniach, które odwrócą zmiany prawne dokonane w ciągu ośmiu lat, jest po prostu śmieszna. Panta rhei, wszystko płynie.
Pragnienie zemsty wypływa oczywiście ze stalinowskiego umiłowania pokoju.
„Jeśli musimy rozliczyć zło i przestępstwa, to po to, żeby uwolnić polską politykę od tego jadu, tej agresji. Mamy się różnić, mamy się spierać, w parlamencie trzeba się kłócić, można manifestować, taka jest demokracja, ale nienawiść i pogardę musimy wymazać” -
— przekonuje Tusk, zatroskany o przyszłość swoich wnucząt, które zamierzają żyć w Polsce. On, który po przegranych wyborach prezydenckich z powodu osobistej urazy rozpętał w naszym kraju piekło nienawiści, piekło przemysłu pogardy. On, który demokrację rozumie jako pełne panowanie jednego obozu politycznego na każdym poziomie rzeczywistości, także medialnym.
W sumie, zdaniem Tuska, „zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki”. Być może, ale wszyscy wiemy, że przy takim wyciąganiu ręki łatwo o kontuzję. Nic w Polsce jeszcze nie zostało rozstrzygnięte. Nic. Zima, na którą tak liczy III RP, może jej przynieść mocne rozczarowanie.
Warto pamiętać: w Polsce nigdy nie wiadomo do końca, kto, kiedy i kogo będzie rozliczał.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/617449-tuskowy-plan-zemsty-jest-i-pusty-i-nierealny-i-smieszny
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.