Jednak to nie Radosław Sikorski zdobył główny medal rosyjskiej prasy propagandowej. Złoto trafia do Bronisława Komorowskiego, który – bez cienia głębszego namysłu – wprowadził do debaty publicznej kremlowską narrację, jakiej w ostatnich tygodniach nie śmie podnosić wprost nawet Macron. Nie trzeba było długo czekać na przechwycenie tego przez Moskwę. Już po kilku godzinach pojawiły się nagłówki: „Były prezydent Polski wezwał Kijów do rozmów pokojowych z Rosją i został skrytykowany w kraju”.
Czy można założyć, że Bronisław Komorowski nie śledzi przebiegu wojny, nie słucha wystąpień prezydenta Zełenskiego i nie rozumie obecnej sytuacji politycznej? Raczej wątpliwe. Skoro więc występuje w roli eksperta, komentuje sprawę wojny z taką pewnością sądów, uznać należy, że świadomie wyraża własne przekonania. Tym bardziej szokuje jego ostatnie wystąpienie na antenie RMF FM, gdzie radził prezydentowi Ukrainy, by nie „prężył mięśni” i nie dzielił skóry na niedźwiedziu, a przygotował się do negocjacji z Putinem:
Prezydent Zełenski wcześniej parę miesięcy temu mówił o gotowości do rozmowy z Putinem. Ja rozumiem, że się zmieniły okoliczności, to znaczy Rosji źle się wiedzie, Ukraina sobie dobrze radzi na tej wojnie, ma poparcie świata zachodniego, ale wydaje mi się, że wcześniejsze deklaracje tego samego prezydenta Zełenskiego należy brać pod uwagę z całą powagą, że jest gotów do rozmowy także i z Putinem. (…) Ja rozumiem, że prezydent Zełenski tu pręży mięśnie i już się dostosowuje do tego, że Putin prawdopodobnie tę wojnę przegra, ale jeszcze powiedziałbym, nie należy dzielić skóry na niedźwiedziu, niedźwiedź jeszcze żyw i hasa w lesie.
A przecież stanowisko Wołodymyra Zełenskiego jest jasne. Po tym, co wydarzyło się w Buczy nie dopuszcza żadnych negocjacji ze zbrodniarzem. Nie chce też słyszeć o polubownym oddaniu części terytorium, bo – jak podkreśla – jest prezydentem całej Ukrainy! Wypowiedź Bronisława Komorowskiego natychmiast przejęła rosyjska prasa propagandowa: „Były prezydent Polski skrytykowany za wezwanie do negocjacji między Rosją a Ukrainą” — pisze RIA Novosti, a rosyjska agencja TASS podała: „Były prezydent Polski wezwał Kijów do rozmów pokojowych z Rosją i został skrytykowany w kraju”.
Jak dotąd Komorowski nie wycofał się ze swoich słów. Jest to jednak już kolejny, kompromitujący głos polityków Platformy Obywatelskiej, których opinie żywo rezonują w rosyjskich mediach i negatywnie wpływają na wizerunek Polski. Jasne staje się więc pytanie, czy to możliwe, że te skandaliczne gafy popełniane są bezwiednie? Wątpliwe! Można by przytaczać wiele wypowiedzi świadczących o jego prorosyjskości, wskazywać wiele sytuacji, w których budował mosty ze wschodem i poddawał się narzuconym przez Moskwę rozwiązaniom, ale przypomnijmy jeden moment. Katastrofa smoleńska. Błyskawicznie przejął dowodzenie, zanim jeszcze pojawiły się oficjalne informacje o śmierci śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Błyskawicznie wprowadził także własne porządki w Pałacu, a jego pierwszą decyzją było usunięcie krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, by przestali tam przychodzić modlący się ludzie, trwający w żałobie narodowej. Niedawno na jaw wyszły także jego stosunki z Moskwą w czasie, gdy ludzie Putina przejęli śledztwo smoleńskie, kolportowali własną wersję zdarzeń, obrzucając najbardziej obrzydliwymi zarzutami śp. Prezydenta i gen. Błasika. Opowiedział o nich sam Januszowi Palikotowi w jego programie. Temu samemu, za którym stały antyklerykalne bojówki wyprowadzone na Krakowskie Przedmieście. Były prezydent RP opowiedział Palikotowi o tym, jak w 2010 roku przełamywał lody w relacjach polsko-rosyjskich.
Toast został wzniesiony winem, ale atmosfera była taka nie najlepsza. To było jeszcze przed Putinem. Mówię do prezydenta Miedwiediewa: wie pan co? „Zrobiłby mi pan dużą przyjemność, gdyby dał się zaprosić do Belwederu. Proszę przyjechać do nas”. Pyta, co za okazja, więc mówię: „Wie pan. Idzie Boże Narodzenie, w Polsce się pije wódkę i je śledzia. I w tym momencie z prezydenta Miedwiediewa wyszła prawdziwa dusza rosyjska, odwrócił się do swojej żony i mówi: „Swieta, wódkę dadzą!”. I oczywiście była wódka, był śledź i było bardzo przyjemnie
— opowiadał Komorowski.
Ciekawe, że według informacji opublikowanej na stronie Kancelarii Prezydenta RP, Komorowski i Miedwiediew rozmawiali w Belwederze m.in. o katastrofie smoleńskiej. Przy śledziu i wódce. W tym samym czasie rodziny ofiar i wdowy po polskich oficerach były publicznie szkalowane, okłamywane i poniżane. Polskie państwo nie zrobiło w tamtym czasie nic, by to zmienić, by stanąć po ich stronie, by wywalczyć prawdziwe śledztwo, by oprzeć się Rosjanom. Komorowski nawet w tamtym czasie zachwycał się „rosyjską duszą”. Nie dziwi więc, że i dziś – w obliczu oczywistego bestialstwa – każe układać się z wrogiem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/617316-dlaczego-komorowski-kaze-zelenskiemu-ukladac-sie-z-wrogiem