Roger Waters uważa, że sprawa pokoju na Ukrainie jest do pewnego stopnia rozstrzygnięta ponieważ Putin przeprowadził tam referendum pytając „Czy chcecie być częścią Rosji?”, a oni powiedzieli „Tak, chcemy”. I to by właściwie wystarczyło za cały komentarz.
Trasa koncertowa „This is Not A Drill” już trwa ale Roger Waters do Polski nie przyjedzie. Koncerty w krakowskiej Tauron Arenie zostały odwołane. I chyba dobrze. O pewnym fragmencie jego działalności muzyczno-politycznej pisałem w jednym z ostatnich numerów tygodnika „Sieci” do którego kupowania serdecznie zachęcam.
Roger Waters, niegdyś basista rockowego giganta Pink Floyd od lat 70. ciągle zapuszcza się w tematykę polityczną. Pochodzi z rodziny o lewicowych tradycjach, ojciec związany z brytyjskim ruchem komunistycznym poległ podczas ostatniej wojny światowej we Włoszech. I niestety znany muzyk, którego największym osiągnięciem zdaje się pozostawać słynna płyta „The Wall” nagrana pod koniec lat 70., niewiele tworzy, ale częściej zajmuje się polityczną publicystyką wpadającą w ton kaznodziejski. Waters chce ratować świat od nuklearnej zagłady.
Powodem ostatniego skandalu jest fakt, że najpierw zaatakował żonę prezydenta Ukrainy Ołenę Zełeńską powtarzając niczym rezonansowe pudło tezy rosyjskiej propagandy o ukraińskiej i amerykańskiej winie za rozpętanie wojny. Były basista Pink Floyd twierdzi, że w ciągu kilku miesięcy od inwazji Rosji na Ukrainę jedynie „próbował wykorzystać [swoje] niewielkie wpływy, aby zachęcić do zawieszenia broni i ugody dyplomatycznej, która odpowiada potrzebom bezpieczeństwa zarówno Ukrainy, jak i Federacji Rosyjskiej”. Po fali krytyki jaka na niego spadła, napisał więc list do Władimira Putina. W wywiadzie udzielonym dla prowadzącego podcast Joe Rogan Experience oświadczył, że nie wie jednak czy Putin przeczytał jego list. Namawiał jednak obie strony do pokoju, rozejmu i przekonywał, że Putin chce pokoju. Zdaniem Watersa sprawa Ukrainy jest do pewnego stopnia rozstrzygnięta ponieważ Putin „zrobił referendum pytając w nim „Czy chcecie być częścią Rosji?”, a oni powiedzieli: „Tak, chcemy”. I to by właściwie wystarczyło za cały komentarz. Władze na Kremlu mają na Zachodzie takich samych pożytecznych idiotów jakich mieli Lenin, Stalin i Chruszczow. Oczywiście pośród literatów, artystów, muzyków, dziennikarzy. Nawet im chyba za to nie płacą. Nie wiem.
Może sprawę tłumaczy inny fragment rozmowy podczas której Waters mówi o narkotykach, wspominając historię Syda Barreta autora muzyki do pierwszych psychodelicznych płyt Floydów. Barret opuścił zespół cierpiąc na zaburzenia psychiczne prawdopodobnie wywołane popularnym w tym czasie LSD.
„Jestem wystarczającym paranoikiem bez palenia” – powiedział Waters nawiązując do palenia marihuany i deklarując, że stroni od używek. Może to choroba zawodowa? Reinhard Gehlen były oficer Abwehry i twórca BND niemieckich powojennych służb specjalnych też pod koniec życia cierpiał na paranoję – oficjalnie stwierdzoną chorobą zawodową.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/617248-waters-i-paranoja-bez-palenia-marihuany
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.