Wobec doniosłości „Raportu o stratach wojennych” opozycja uzyskała od doradców PR przekaz, by wszystko zamknąć w bajeczce, że temat reparacji ma służyć jedynie wyborczym potrzebom Prawa i Sprawiedliwości. Może gdyby poprzestać jedynie na wrześniowej publikacji i prezentacji dokumentu, to może dałoby się tę tezę obronić, ale po dzisiejszej konferencji szefów polskiej i niemieckiej dyplomacji, opozycyjny spin będzie coraz trudniej utrzymać. Oczywiście droga do wymarzonego celu uzyskania zadośćuczynienia od Niemiec za krzywdy II wojny światowej jest nadal długa i pełna zakrętów, ale co najważniejsze – rozpoczęta. Miałkość odpowiedzi „drogiej Annaleny”, pełnej skłodkich frazesów o konieczności bycia razem, wobec precyzyjnych apeli ministra Raua była dla polskiego widza mocnym dysonansem. Jak to? Polski dyplomata rozmachem swojego intelektualnego przygotowania rozbraja taktem i klasą niemiecką urzędniczką o rozmachu małomiasteczkowej pensjonarki – czy to tak wypada? Czy Polsce wypada z Berlinem rozmawiać nie na kolanach a z twardymi oczekiwaniami? Tyle lat, tyle kadencji Mazowieckich, Geremków i Sikorskich, pielgrzymek do stolicy Niemiec z prośbami o oświecenie ludu nadwiślańskiego swoją mądrością a tu nagle polski profesor – minister przywołuje niemiecką uczennicę – minister i tłumaczy jej co wypada a co nie wypada.
„Bez wątpienia mamy także wspólną odpowiedzialność wobec pokoleń przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tym samym jestem przekonany, że stanowisko rządu niemieckiego w tej kwestii będzie, w wyniku dialogu, ewoluować. Będzie ewoluować chociażby dlatego, że nikt w Niemczech, ani nikt w Polsce, łącznie z tobą Annaleno czy ze mną, nie może wskazać systemu moralnego czy porządku prawnego w którym sprawca, sprawca zbrodni, był władny samodzielnie i wyłącznie określać zakres swojej winy, ale także zakres i czas swojej odpowiedzialności. Sądzę że to przekonanie łączy nas razem i w tym przekonaniu podjęliśmy w naszych rozmowach tę problematykę”.
A przecież to nie koniec działań, przecież „Raport” i cała kampania dopiero się rozkręca. Kwestie prawne, sądowe, kolejne publikacje i kampanie informacyjne na świecie, prostowanie prawnych ścieżek w organizacjach międzynarodowych, wreszcie konkretne rozmowy – jak ta dzisiejsza – ze stroną niemiecką, będą procentowały na całe lata i coraz trudniej będzie wmawiać PRowcom opozycji, że historyczna sprawiedliwość „to tylko na wybory”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/616919-polskie-msz-twardo-do-berlina-jak-nigdy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.