Annalena Baerbock odcina się od wojennych reparacji dla Polski, twierdząc że sprawa została już zamknięta, a niemiecki senator w jej obecności dziękuje Rosji za pomoc w zjednoczeniu Niemiec. Wszystko to podczas jednej wizyty niemieckiej szefowej MSZ w Polsce. Ot, kwintesencja pogardy i znak, że na walkę o reparacje należy rzucić wszystkie siły.
Rachunek za wojnę na kwotę 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów zł został już oficjalnie wysłany do Niemiec. Podpisana wczoraj nota dyplomatyczna otworzyła nowy etap historii, ujawniający drastyczną prawdę o niemieckim ludobójstwie, zbrodniczej okupacji Polski, zadanego Polakom bestialstwa i nieprawdopodobnych zniszczeń. Stworzyła też realną możliwość odkupienia win. Bo przecież II wojna światowa nie tylko zrujnowała nasz kraj, odbierając nam wszystko, co z wielkim wysiłkiem zbudowała II Rzeczpospolita, ale poczyniła coś znacznie gorszego: odebrała nam szansę długofalowego rozwoju, który został dodatkowo zablokowany przez sowiecką Rosję.
Niemcy włożyły mnóstwo wysiłku w opętanie świata własną narracją historyczną. Wydały też mnóstwo pieniędzy na kupienie sobie świętego spokoju i glejtu rozgrzeszającego zbrodnię. Płaciły za to słono Izraelowi. W swoich rachunkach nigdy nie uwzględniły jednak Polski, która poniosła największe straty na wszelkich możliwych polach. Z tych ruin, także demograficznych, podnosi się do dziś. Mamy więc wszelkie prawo, a wręcz obowiązek, żądania reparacji wojennych od Niemiec.
Przepracowywanie i upamiętnianie niezmierzonych cierpień, jakie Niemcy sprowadzili na ludzi w Polsce, pozostają ważnymi zadaniami również dla naszego i dla kolejnych pokoleń – nie da się tego przekreślić i nigdy się od tego nie odetniemy
— powiedziała wczoraj minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock, tuż przed wylotem do Warszawy. Wydawać by się mogło, że przy takim nastawieniu rozmowy o reparacjach zaczną nabierać sensownego kształtu. Bardzo szybko okazało się jednak, że to jedynie słowa.
Baerbock dała temu wyraz już wczoraj, podczas spotkania w niemieckiej ambasadzie w Warszawie z okazji „Dnia Jedności Niemiec”. Obecna na nim nasza redakcyjna koleżanka Aleksandra Rybińska ujawniła szokujący przebieg tego wydarzenia:
Pani minister wygłosiła przemówienie, w którym ani słowem nie wspomniała o reparacjach. Mówiła dużo o wojnie na Ukrainie i o wsparciu dla Ukraińców, uznając, że tak „wypada”. Ten temat tez mnie nieco zdziwił, gdyż pani Annalena Baerbock nie wymieniła w tym kontekście rządu polskiego. Mówiła za to o tym, jak Niemcy są wdzięczni za pomoc, ale w kontekście „Polek i Polaków”, dla „społeczeństwa obywatelskiego”. Stwierdzenie „polski rząd” nie przeszło jej przez usta. To było bardzo osobliwe. Tuż po pani minister przemawiał senator ds. wewnętrznych z Hamburga, który dziękował Rosjanom „za zjednoczenie Niemiec”, co w kontekście agresji Putina na Ukrainę było jeszcze bardziej osobliwe.
Na spotkanie nie zaproszono Arkadiusza Mularczyka, szefa zespołu, który stworzył raport o stratach wojennych zadanych Polsce przez Niemcy. Dzisiejszy dzień pokazał dobitnie, że to nie przypadek. Annalena Baerbock, podczas wspólnej konferencji prasowej z szefem polskiej dyplomacji Zbigniewem Rauem, jednoznacznie odcięła się od reparacji.
Kwestia reparacji wojennych z punktu widzenia rządu federalnego jest kwestią zamkniętą
— oświadczyła. Nie pierwszy już raz. Wcześniej takim samym, krótkim stwierdzeniem skwitował sprawę kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Najwyraźniej Niemcy twardo obstają przy dotychczasowym stanowisku, że mamy usatysfakcjonować się ich ubolewaniami.
Na szczęście polski rząd nie ulega tym manipulacjom. Stawia kolejne kroki w walce o prawdę i żąda zadośćuczynienia. „Reparacje podlegają waloryzacji i na dzisiaj jest to już grubo ponad 7 bln zł. Biorąc pod uwagę inflację, ta kwota będzie dramatycznie rosła” - powiedział dziś Arkadiusz Mularczyk. I świetnie. Konsekwencja najważniejsza. Pamiętajmy, że zaledwie dekadę temu, Niemcy zakończyły spłatę reparacji Francji i Wielkiej Brytanii za I wojnę światową. Ostatnia rata w wysokości 70 mln euro została przekazana w 2010 roku – 92 lata po zakończeniu wojny. Wysłanie noty dyplomatycznej to dopiero początek. Dokument ma teraz uruchomić szerokie działania na arenie międzynarodowej, także w ONZ. Ważnym partnerem są dla nas w tej kwestii Stany Zjednoczone, jako strona konferencji w Poczdamie. Raport trafił już w ręce wielu kongresmenów. To sprawa, w której należy uruchomić wszelkie możliwe siły. Niemcy, kreujące się na lidera moralnego Europy, muszą wreszcie zderzyć się z rzeczywistością.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/616900-dosc-tych-falszywych-ubolewan-czas-zaplacic-za-zbrodnie