Pyta mnie pani Joanna ze wsi Głucha Dolna, na czym trzeba się znać: na sporcie czy finansach, jeśli chce się zostać ministrem sportu. Pani Joasiu, prawda jest taka, że najlepiej nie znać się na niczym. Wystarczy parcie na szkło, skórę, furę i komórę oraz reprezentacyjna prezencja przy prezentowaniu reprezentacji. Warto zaopatrzyć w sexy-dresy (dostaniemy jej w każdym sexy-sklepie) oraz obuwie samobiegające. Jeśli myśli pani o tym zajęciu poważnie, należałoby także odróżniać piosenkarkę Madonnę od fundacji zajmującej się dożywianiem dzieci z ubogich rodzin. Warto, bo płacąc 5,8 mln złotych za koncert tej pierwszej możemy sobie zrobić krzywdę jak małpa brzytwą, natomiast przeznaczając kwotę tę na głodne dzieci zyskujemy: primo - dobry uczynek, secundo - dobry pijar. Proszę mi wierzyć, że są w Polsce ludzie, którzy tego nie wiedzą.
Pan Tomasz z Nałęczowa chciałby wiedzieć, czy w cyrku można pokazać dwa razy tę samą sztuczkę, ale tak, by widownia się nie połapała. To się da zrobić. Krok pierwszy: trzeba, aby przed każdym pokazem konferansjer, dajmy mu na imię Donek, nawoływał publiczność do wielkiego optymizmu. Źródłem tegoż musi być nadzieja widzów, że już za chwilę, lada moment zobaczą niesamowity cyrkowy numer... Po kilku latach, gdy zorientują się już, że numer, owszem, był niesamowity, tyle że było nim namawianie do optymizmu ludzi przyklejonych do krzesełek na butapren, czas na krok drugi. Na scenę wchodzi dyrektor cyrku, dajmy mu na imię Bronek, i zapowiada... jeszcze lepszy numer! Znowu brawa, znowu optymizm, znowu butapren przestanie uwierać, a stanie się czynnikiem cudownie łączącym publiczność z cyrkiem.
Co do pana drugiego, bardziej intymnego pytania – jeśli nie ma pan alergii na lwy, proszę nie ustawać w ćwiczeniach z batem. Roberto Palikotowicz Grodzki w swojej książce „Czy cyrk musi być okrągły?” dowodzi wielokrotnie, że lepszy zabawny treser niż nieśmieszny klaun.
Wzruszający list nadszedł od pana Olka, pani Jolki i pani Olki z filipińskiego kurortu Kak Eto Kak Eto. Przepis pana Olka na ruskie pierogi jest znakomity, przy okazji odpowiadam na pytanie pani Jolki: czy ruskie się robi czy lepi oraz czy można bez buraków. Otóż robi się jaja, pani Jolu, a ruskie się lepi. Co do bez buraków, najlepszą instrukcję spożywania bez widelcem daje legenda o świetnym Oleksym, a zwłaszcza ta jej scena, gdy świetny Oleksy opisuje żonę swego konkurenta o rząd dusz na lewo.
I śpieszę już z odpowiedzią dla pani Oli. Następnym razem, gdy będzie pani chciała zachować swój ślub w dyskrecji, radziłbym nie tańczyć w stroju Małej Syrenki na linie rozpiętej między Wytwórnią Wód Sodowych a Polską Agencją Fotograficzną. Oczywiście, bardzo pani współczuję, że nie na wszystkie wymarzone buty dziś panią stać, ale proszę pamiętać, że taki np. szewc w ogóle bez butów chodzi i żyje. Mało tego, nikt mu z butami w życie nie wchodzi. Takie buty, pani Olu.
Na koniec pani Hania z Warszawy. Chciałaby wiedzieć, gdzie wyrzucać śmieci, jeśli nie ma w okolicy ani jednego śmietnika. Odpowiedź, jaką udało mi się uzyskać podczas ulicznej sondy, brzmi zaskakująco banalnie: po prostu nie wyrzucać. I tak już, pani Haniu, wystarczająco pani w tej stolicy naśmieciła.
Krzysztof Feussette
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/61688-jakiego-sortu-jest-resort-sportu