Giorgia Meloni jeszcze nie objęła teki premier a już postępowe i tolerancyjne media na pełną skalę prowadzą na nią nagonkę. Konserwatystka ośmieliła się wygrać wybory, a to jest niewybaczalny grzech.
Do tej pory celem ataków było głównie jej ugrupowanie - Bracia Włosi, które ma być jakoby neo, czy postfaszystowskie, czy jakie tam, w każdym razie nieprawidłowe, nie takie, które może podobać się jaśnie oświeconemu państwu. To było oczywiste, że prędzej czy później nagonka zacznie ujadać i za przyszłą panią premier. W TVN 24 były korespondent stacji we Włoszech Jacek Pałasiński oznajmił, że wygrało ugrupowanie, któremu lideruje Meloni, bo włoscy wyborcy chcieli mieć kogoś, kto się wydziera na wiecach. Na to prowadzący program Andrzej Morozowski błyskotliwie zauważył, że „mieliśmy takiego lidera, który krzyczał i nazywał się Hitler” (bardzo możliwe, że w TVN 24 kogoś jak Hitler mieli), a Jędrzej Bielecki z „Rzeczpospolitej” dorzucił, że Mussolini też się darł. Jak więc widać, według światłych i postępowych komentatorów Meloni jest nieprawidłowa i krzyczy zupełnie jak Hitler, albo Mussolini.
Panowie Morozowski, Pałasiński, Bielecki, podpowiem wam jeszcze jeden greps, do wykorzystania w waszych upławach myślowych: Meloni ma melony, ha, ha, ha, ale jaja, rozumiecie melony. To bardzo dobry, importowany z Wielkiej Brytanii greps od bardzo postępowej i oświeconej gazety „Guardian”, niezłomnego strażnika płciowych i jakichś tam parytetów, oraz równej równości. W niedzielę wyborczą Giorgia Meloni, żartując ze swojego nazwiska, pokazała dwa prawdziwe melony (Meloni po włosku to właśnie melony), ale postępująco postępowy organ brytyjskiej Partii Pracy dopatrzył się w tym czegoś więcej. Sami Państwo rozumiecie czego - melony, no nie. Korespondentka gazety Angela Giuffrida w lot pojęła o co chodzi z tymi melonami i napisała, że Meloni chce osiągać sukcesy polityczne, nie dzięki swym umiejętnościom, kompetencjom, ale dzięki atrybutom swej płci (nie będziemy brnęli w brednie i snuli postępowych rozważań na temat tego, że teraz to i np. mężczyźni mogą mieć biust, więc nie jest on żadnym atrybutem żadnej z 67 płci, bo nigdy byśmy z tych odmętów nie wypłynęli).
Według brytyjskiej gazety, kilkusekundowe nagranie pokazujące Meloni trzymającą w rękach melony było pełne seksu, odpychające i oznacza, że przyszła premier „nie będzie niosła pochodni feminizmu”, a więc zachwalać aborcji na życzenie, ani zaprowadzać parytetów LGBTPSL, co skwapliwie włoska korespondentka „Guardiana” wytknęła. Giuffrida w sprawie melonów skontaktowała się nawet ze sztabem wyborczym partii Bracia Włosi, by uzyskać potwierdzenie swej tezy, że Meloni, choć jest kobietą, to występuję przeciwko kobietom, ale powiedziano jej, że chyba ma kłopoty z rozumieniem rzeczywistości.
Tak czy owak Meloni jest nieprawidłowa, co zaświadcza też amerykańska, bardzo postępowa telewizyjna stacja informacyjna (MSNBC ( to w niej program „Morning Joe” współprowadzi Mika Brzeziński - siostra ambasadora Marka). Otóż przyszła premier to
wilczyca w feministycznej owczej skórze
Wszystko dokładnie co i jak z Meloni jest źle, na portalu wyłożyła Natasha Norman. Włoska polityk reprezentuje sobą „biały feminizm” i jeśli nawet przebija ów niewidoczny szklany sufit, który ogranicza kobiety, to i tak „brutalnie realizuje antyfeministyczny program”.„Meloni jest przykładem na to jak niektóre białe kobiety wykorzystują swoją płeć by prześladować inne kobiety i mniejszości etniczne” - pisze Norman.
Biały feminizm stał się integralną częścią kryptofaszystowskich i białych nacjonalistycznych ruchów także w Stanach Zjednoczonych”.
Ależ to trzeba mieć wizje i intelekt, by takie frazy i koncepty formułować. „Kryptofaszystowski biały feminizm” - nauczę się chyba tego na pamięć i zaimponuję na przyjęciu w ambasadzie.
Według amerykańskiej dziennikarki Giorgia Meloni ma cały repertuar sztuczek, które mają pozwolić jej prezentować się jako „pracująca kobieta” „praktyczna, aktywna matka” „ale Meloni tylko gra, by zredukować kobiety do ich reprodukcyjnej roli”, o czym świadczyć mają m.in jej „przerażające słowa”*.
„„Tak” dla naturalnych rodzin, „nie” dla lobby LGBT… „tak” dla kultury życia, nie dla otchłani śmierci, „nie” dla przemocy islamu, „tak” dla bezpieczniejszych granic, „nie” dla masowej imigracji, „tak” dla pracy dla naszego ludu”*.
Takie słowa to „kolejna próba wzbudzenia antyimigracyjnego strachu”.
Szczególne oburzenie amerykańskiej dziennikarki wywołało to, iż w czasie kampanii wyborczej, na swym profilu w mediach społecznościowych Meloni udostępniła nagranie z monitoringu miejskiego Piacenzy, pokazujące jak imigrant z Gwinei gwałci na ulicy 55-letnią Ukrainkę. Zwyrodnialec został aresztowany, ale postępowe media zatrzęsły się z oburzenia, iż nagłaśnianie takich zdarzeń wywołuje nienawiść do imigrantów.
Amerykańska dziennikarka nie była oburzona napaścią na kobietę w biały dzień, na ulicy, tylko tym, że włoska polityk o tym wspomina. Norman napisała, że „większość aktów przemocy na tle seksualnym we Włoszech jest albo popełniana, albo tolerowana przez Włochów, a nie przez imigrantów lub obcokrajowców” . W sumie kobieta ma rację. Z policyjnych statystyk wynika, że imigranci dopuścili się tylko 42% gwałtów. Reszta to sprawka samych Włochów.
Należy spodziewać się coraz straszniejszych wieści na temat kryptofaszystowskiej antyfeministycznej wilczycy Meloni. Nie chodzi o to, że od dnia wyborów stała się jakaś gorsza, bardziej podstępna, wyrodna, bardziej faszystowska i antyfeministyczna. Chodzi o to, że jako konserwatystka ośmieliła się wygrać wybory, a to jest niewybaczalny grzech.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/616863-postepowe-media-juz-prowadza-nagonke-na-giorgie-meloni