Osobą, która zakłóciła spotkanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w Szczecinie okazał się… Maksym Arłukowicz – syn europosła PO Bartosza Arłukowicza. Dziennikarz Radia Szczecin Tomasz Duklanowski zwrócił uwagę na przeszłość ojca prominentnego polityka Platformy, który był w ORMO. W rozmowie z portalem wPolityce.pl Duklanowski przedstawia życiorys Zygmunta Arłukowicza oraz opowiada o kulisach zajścia, do którego doszło w minioną niedzielę w Szczecinie.
CZYTAJ TAKŻE: Szarpanina i okrzyki „hańba” na spotkaniu z prezesem PiS w Szczecinie. Jak zareagował Kaczyński? „Mogę odpowiedzieć…”
Jarosław Kaczyński w niedzielę gościł w Szczecinie, gdzie spotkał się z sympatykami i działaczami Prawa i Sprawiedliwości. Podczas wystąpienia prezesa PiS jeden z uczestników zaczął wykrzykiwać „hańba”, w związku z czym został wyprowadzony z sali.
Oczywiście, każdy może mieć swoje zdanie i ja bym nie miał nic przeciwko temu, żeby ten młodzieniec tutaj wrócił, żeby tylko nie zakłócał spotkania, żeby pozwolił normalnie przemawiać, a później może wyrazić swoje zdanie
— stwierdził.
Jak wskazał Kaczyński, „każdy ma prawo do swojego zdania”, ale jeżeli „tamci bardzo często pod moimi spotkaniami – można to tak określić – wołają ‘złodzieje, złodzieje’, to ja mogę odpowiedzieć, oczywiście nie temu młodzianowi, tylko całej tej formacji, która inspiruje tego rodzaju wystąpienia ‘spójrzcie w lustro’”.
Syn prominentnego polityka PO zakłócającym spotkanie z prezesem PiS
Okazało się, że zakłócającym spotkanie prezesa PiS w Szczecinie był Maksym Arłukowicz, który jest synem Bartosza Arłukowicza – byłego ministra zdrowia, a obecnie europosła Platformy Obywatelskiej. Zostało to oczywiście chętnie podchwycone przez lewicowo-liberalne media. Onet porozmawiał nawet z młodzieńcem, który opowiedział, jak udało mu się wejść na spotkanie. Portal bez zażenowania opisuje, że syn europosła PO dostał się na spotkanie dzięki oszustwie.
Jak relacjonuje, przy wejściu czekały dwie bramki kontrolne. Pierwszą przeszedł wraz z grupą, którą spotkał. Przy drugiej poproszono go o okazanie plakietki. Wtedy wyciągnął tę, którą miał z odbywającego się dzień wcześniej w Szczecinie koncertu. Jest całkowicie inna niż te rozdawane gościom przed wizytą Jarosława Kaczyńskiego w Szczecinie. Plakietka młodego mężczyzny była zielona z granatowymi i białymi akcentami. Te rozdawane sympatykom PiS były grantowe, z jasnoczerwonymi i białymi elementami
— czytamy.
Powiedziałem, że dostałem coś takiego i jestem po to, żeby pomóc. Jak zobaczyli, że przyszła młoda osoba, to postanowili mi dać plakietkę PiS-u i posadzili mnie w pierwszym rzędzie, naprzeciwko prezesa Kaczyńskiego
— relacjonował, wyraźnie dumny z oszustwa, Maksym Arłukowicz.
„Byłeś w ZOMO, byłeś w ORMO teraz jesteś za Platformą”
Artykuł Onetu skomentował dziennikarz Radia Szczecin Tomasz Duklanowski.
Dziadek w ORMO, wnuczek za Platformą. Syn Bartosza Arłukowicza chwali się zakłóceniem spotkania z Kaczyńskim w Szczecinie. Jego dziadek w okresie stanu wojennego był funkcjonariuszem ORMO, formacji pałującej działaczy „S”
— podkreślił we wpisie na Twitterze.
Zapytaliśmy Tomasza Duklanowskiego o przeszłość Bartosza Arłukowicza i jego ojca Zygmunta.
Żeby poznać losy Bartosza Arłukowicza i jego karierę, to trzeba cofnąć się do przeszłości, kiedy jego ojciec był naczelnikiem miasta i gminy w Darłowie oraz członkiem PZPR-u i funkcjonariuszem ORMO
— mówi portalowi wPolityce.pl.
Nasz rozmówca przypomina, że ORMO była paramilitarną bojówką Milicji Obywatelskiej, a Zygmunt Arłukowicz był jej członkiem w okresie stanu wojennego.
ORMO była wyjątkowo podłą formacją, która była pełna takich gorliwców zajmujących się niszczeniem działaczy „Solidarności” w fizyczny sposób – dostawali pałki i pałowali ówczesną opozycję
— podkreśla dziennikarz Radia Szczecin.
Jak wyjaśnia Duklanowski, ojciec Bartosza Arłukowicza piastował fotel naczelnika miasta i gminy Darłowo nie bez przyczyny.
Taką funkcję można było pełnić, kiedy było się członkiem PZPR-u
— zaznacza.
„Cynizm i cwaniactwo”
Nasz rozmówca odnosząc się do zachowania Maksyma Arłukowicza, który zakłócił spotkanie z prezesem PiS, zwraca uwagę, że przeszłość jego dziadka miała z pewnością wpływ na to, jak został wychowany.
Za czasów PRL pacyfikowano działaczy „Solidarności”. Teraz wnuczek Zygmunta Arłukowicza wszedł na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim i starał się zakłócić legalne zgromadzenie, krzycząc i wrzeszcząc
– mówi dziennikarz Radia Szczecin zaznaczając, że charakterystyczne jest, że chłopak chwali się, iż wszedł na spotkanie dzięki kłamstwie.
Tomasz Duklanowski, który uczestniczył w spotkaniu z prezesem PiS, relacjonuje, jak doszło do sytuacji z Maksymem Arłukowiczem.
Nagle podczas przemówienia prezesa Kaczyńskiego było słychać jakieś wrzaski i krzyki. Prezes zareagował na to spokojnie
— przekazuje.
(W zachowaniu syna Bartosza Arłukowicza – red.) widać taki cynizm i cwaniactwo, które cechowało ludzi robiących kariery jeszcze w PZPR – zrobienie wszystkiego, żeby zakłócić spotkanie, postawić na swoim, osiągnąć efekt wszelkimi możliwymi metodami
— dodaje.
„Ciekawa” przeszłość Bartosza Arłukowicza
W kontekście zachowania Maksyma Arłukowicza, nasz rozmówca przypomina również działania jego ojca, który w rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz był ministrem zdrowia.
To była osoba, która zrobi wszystko, żeby utrzymać się w polityce. Na taśmach chwalił się, że chciał zamykać szpitale, zamiast je ratować. Ale pamiętam, jak Arłukowicz wypłynął. Stało się to w 2001 roku, kiedy brał udział w TVN-owskim programie „Agent”. On wtedy też zachowywał się tam wyjątkowo cynicznie i cwaniacko. To świadczy o jego charakterze
— zauważa Tomasz Duklanowski.
Na uwagę, że zmieniają się czasy i barwy partyjne, ale pewne wzorce i zachowania pozostają takie same, dziennikarz odpowiada:
Są podobne i można powiedzieć, że są jakby wyssane z mlekiem matki, wyciągnięte z tradycji rodzinnych. Pamiętamy książkę „Resortowe dzieci”. W niej bardzo dobrze pokazano, jak robili kariery dzieci byłych prominentów partyjnych.
Jak podkreśla nasz rozmówca, „w tym wypadku mechanizm jest ten sam”.
Światopogląd został jeszcze wyniesiony z domu rodzinnego zarówno u ojca, jak i syna. Warto dodać, że Zygmunt Arłukowicz był szefem „Bartosz team”, czyli sztabu wyborczego Bartosza Arłukowicza. Kilka razy robił mu kampanie wyborcze, więc to nie jest przypadek. Wszystko łączy się w jedną całość
— kończy Tomasz Duklanowski.
mm/wPolityce.pl/Twitter/onet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/616835-tylko-u-nas-syn-arlukowicza-zaklocil-spotkanie-z-kaczynskim