Emmanuel Macron odkąd został prezydentem, wykonał 60 telefonów do Putina. Nie ma wątpliwości, że te zabiegi o względy kremlowskiego władcy umacniają go w przeświadczeniu o słabości Zachodu.
CZYTAJ TAKŻE:
— Co się stało w lesie pod Iziumem? Płytko zakopane ciała, setki ofiar brutalnie zabitych…
Dziwić może upór z jakim Putin brnie w krwawą wojnę na Ukrainie, eskaluje konflikt, działa, nieraz w sposób groteskowy metodą faktów dokonanych, jak choćby poprzez niby referenda, ale ma to swoje fundamentalne przyczyny. Jedna sprawa to tłumaczenia czynów rosyjskiego samodzierżcy uwarunkowaniami psychologicznymi, czy imperialną antykulturą, jaka toczy Rosję w jej różnych wydaniach - carskim, bolszewickim, a teraz postbolszewickim. Profesor Feliks Koneczny sformułował teorię o „oddzielnej” cywilizacji rosyjskiej - turańskiej, stepowej, którą na Ruś przywiedli Mongołowie. Państwo jest kaprysem wodza, któremu, by zacytować powiedzenie przypisywane Czyngis-hanowi „największą radość sprawia przelewanie krwi swoich wrogów i łez ich kobiet”. Podbój, władztwo są celem samym w sobie, a pokój oznacza popadanie w marazm i gnuśność. Turańczycy to niewolnicy na łasce swych wodzów. Ruscy, kacapy, Moskale - jakkolwiek byśmy nie nazwali poddanych Putina, to raby Kremla, które dla imperium gotowe są przemielić siebie i bliskich jako mięso armatnie. O swoje miejsce w historii Putin obawiać się nie musi. Podobnie jak inni zbrodniarze i ludobójcy - Lenin, czy Stalin, trafi na kacapski Panteon
Rozważając przyczyny maniakalnego uporu zbrodniarza wspomnimy o wątkach psychologicznych, bo choć nadają się głównie na psychodramę, to wydają się ważne. Pominiemy cywilizacyjne, bo te wymagają wielkiego panoramicznego obrazu. Przyczyny obecnej, twardej, bezwzględnej postawy, którą można nazwać nawet zaślepieniem mogą być dość proste, łatwe do uchwycenia. Otóż dyktator trwa w krwawym dziele, bo ma dwóch potężnych sojuszników na kontynencie europejskim - Niemcy i Francję. To czwarta i siódma gospodarka świata, przy których wszyscy ruscy złodzieje i łapownicy, dworzanie Putina i jego generałowie od mięsa armatniego i on sam, wspaniale się wyżywią.
Rola Niemiec jest jasna i pewnie kiedyś zostanie przez historyków, znawców służb precyzyjnie opisana. Oto były kanclerz Schroeder idzie otwarcie na służbę do krwawego dyktatora i pełni ją nawet wtedy, gdy ten dokonuje zbrodni na Ukrainie. Jego partia - SPD nie ma nawet moralnej siły, by się go pozbyć. Po nim na kanclerski stolec wstępuje była młodzieżowa komunistyczna działaczka z dawnego NRD, która to pełza na wysokości kostek, to skacze na czterech łapkach, tak czy owak czyni z Niemcami i Unią wszystko co mógłby sobie Kreml wymarzyć. Wiemy, że gdyby nie zbudowała z ruskimi Nord Stream 1 i 2 i gaz do Europy wciąż musiałby płynąć przez Polskę i Ukrainę, to Putin nie ośmieliłby się napaść na tę ostatnią. Teraz Niemcami rządzi Scholz, wychowanek Schrodera. Jego działania w sprawie napaści na Ukrainę trudno określić inaczej niż kłamstwa, oszustwa, manipulacje, próby obrzydliwego zamaskowania tego, iż nadal liczy na jak najszybszą klęskę Ukrainy i powrót do interesów z Rosją. Tego żąda niemiecki przemysł.
Tymczasem cały czas w cieniu bezwstydnej polityki Berlina pozostaje Paryż, jeden z promotorów koncepcji Europy od Władywostoku po Lizbonę, ze swoim prezydentem, któremu marzy się by zostać pierwszym prezydentem Stanów Zjednoczonych Europy, przy czym termin „stany” z angielskiego równie dobrze można tłumaczyć jako „państwa”. To właśnie mniej, lub bardziej skryte sojusze z Niemcami i Francją sprawiają, że Putin nie rezygnuje i kontynuuje swój zbrodniczy plan. Emmanuel Macron od czasu kiedy w 2017 roku został prezydentem, aż 60 razy dzwonił do Putina. 14 telefonów wykonał już po napaści Rosji na Ukrainę. Dla porównania - brytyjscy premierzy. Theresa May odbyła jedną rozmowę telefoniczną z Putinem, a Boris Johnson 4, ale ani jednej od wybuchu wojny.
To co wyczynia prezydent Francji wygląda na obsesję, na zachowanie psychofana prześladującego wręcz obiekt swych westchnień. Być może włoski profesor psychiatrii Adriano Segatori, który jeszcze w 2017 roku diagnozował Macrona jako psychopatę, miałby w tej sprawie coś do powiedzenia. Liczą się obecne konsekwencje zachowania Macrona, tych telefonów, które wciąż utwierdzają Putina w przekonaniu, iż Zachód jest słaby i wystarczy tylko mocniej nacisnąć to złamie się, pęknie ustąpi.
Wątpliwości co do tego, że zabiegi o Putina, szkodzą Ukrainie nie ma były premier Danii, były sekretarz generalny NATO Anders Rasmussen. Polityk w rozmowie z francuskim tygodnikiem „Le Point” wskazuje, że Macron, umizgując się do Putina, szkodzi Ukrainie. Już na początku kryzysu (wojny) Macron zadziwił nas swym poważnym oświadczeniem, że Putinowi należny zaproponować jakieś wyjście z sytuacji, by nie został poniżony. Takie oświadczenia były katastrofalne, bardzo szkodliwe.
Już wtedy było widać jak ważne dla Macrona są aspekty psychologiczne. Jak dba o psychiczne samopoczucie dyktatora. Prezydent Francji próbuje złagodzić fatalną wymowę swych poczynań i przybrać twardszą postawę, jak choćby ta, którą zaprezentował w czasie Zgromadzenia Ogólnego ONZ kiedy to mówił, że Rosja nie może narzucać swej woli środkami wojskowymi (tu właściwie należałoby zauważyć, że to puste słowa, bo Rosja nie jest w stanie tego zrobić). Rasmussen nie wierzy jednak w szczerość, czy skuteczność ostatnich wystąpień Macrona. - Osłabił międzynarodową jedność, a teraz żałuje tego i próbuje odzyskać inicjatywę - mówi szef fundacji Alliances of Democracies.
Być może Macronowi marzy się rola jakiegoś kreatora światowego pokoju. Prezydent Stanów Zjednoczonych jako światowy żandarm, a obok on wielki prezydent Stanów Zjednoczonych Europy Emmanuel Macron jako światowy negocjator. Na razie nic z tego mu nie wychodzi i daje się tylko poniżać, czego dowodzą opublikowane fragmenty jednej z rozmów z Putinem, w czasie której dyktator oświadcza prezydentowi Francji, że właściwie to nie ma czasu na rozmowę z nim, bo akurat jest na siłowni, a potem idzie grać w hokeja. Nasuwa się nieodparte wrażenie, że Macronowi bardziej zależy na własnej pozycji, niż na tym, by wojna się zakończyła, a zbrodniczy najeźdźca został pokonany.
Ta upadlająca postawa francuskiego prezydenta ma tez niestety wymiar praktyczny. Wielkie francuskie firmy znad Sekwany, jak sieć sklepów budowlanych Leroy Merlin, nadal, jak gdyby nigdy nic, działa w Rosji. Dorobiła się nawet miana Leroy Kremlin. Podobnie sieć Auchan. Obydwie należą do rodziny Mulliez. Niedawno francuskie media ujawniły, że koncern Total dostarcza paliwo lotnicze do ruskich samolotów wojskowych, tych które bombardują Ukrainę. Ta sam firma pomagała eksploatować pola gazowe i budowała Moskalom instalacje do skraplania gazu.
Francja, obok Niemiec to nadal największy sojusznik Putina. Pomoc Paryża dla Ukrainy jest jeszcze nędzniejsza niż, ta którą przekazuje Berlin. Ustawmy to sobie we właściwych proporcjach. Francja, dysponująca zbliżonym potencjałem gospodarczym i militarnym co Wielka Brytania, udzieliła Ukrainie pomocy wojskowej za zaledwie 160 milionów dolarów. To 11 razy mniej niż Polska i 15 razy mniej niż Wielka Brytania. Wyobraźmy sobie jak Ukraina mogłaby się bronić, gdyby Francja i Niemcy zachowywały resztki przyzwoitości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/616617-psychoumizgi-do-putina-czyli-dyplomacja-po-francusku