Wmawia się społeczeństwu, że w Polsce jest dyktatura, ale ci, którzy mówią o dyktaturze, mówią o swoim rychłym zwycięstwie wyborczym. PiS, który jest partią umiarkowanej prawicy, mówi jednoznacznie nie – chcemy demokracji i tego, aby Polacy byli wspólnotą – zapewnił w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński w Kołobrzegu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jarosław Kaczyński punktuje opozycję: „My jesteśmy demokratami, a nasi przeciwnicy mają z tą demokracją ogromne kłopoty”
CZYTAJ TAKŻE: Czy Tusk to słyszy? Prezes PiS: To nie my wysyłamy bojówki na spotkania naszych przeciwników, to nie my atakujemy ludzi
Dyktatura?
Jak to bywa podczas takich spotkań, witał mnie niewielki tłumek, a właściwie grupka, jak rozumiem naszych politycznych przeciwników, i bardzo łagodni, bo często przeklinają i jakieś obrzydliwości wygadują, a tu tylko proste było „precz z Kaczorem dyktatorem”. Niby nic, ale warto się zastanowić nad kłamstwem w życiu publicznym
— przekonywał lider PiS po dotarciu na spotkanie z mieszkańcami Kołobrzegu w Marine Hotelu.
Jego zdaniem „wmawia się społeczeństwu, że w Polsce jest dyktatura, jeszcze do tego dyktatura jednostki”.
Ale ci sami, którzy mówią o dyktaturze, mówią o swoim rychłym zwycięstwie wyborczym, no i każdy, kto wie, co się dzieje w naszym kraju, wie, że działa opozycja i mają przewagę media opozycyjne, bardzo ostre opozycyjne, wie, że samorządy w wielkiej części są innej opcji niż władza i bardzo często, a wydaje mi się, że tak jest właśnie w tym mieście, niekiedy bardzo źle nastawione do tej władzy
— opisywał.
Polemizując z takimi podglądami, Kaczyński pytał zebranych, „co to za dyktatura i w jakiej dyktaturze w dziejach świata coś takiego byłoby możliwe, bo gdyby tacy ludzie znaleźli się w prawdziwej dyktaturze, to natychmiast by ich zamknięto i gdyby tylko trochę czasu spędzili w więzieniach, to byśmy byli szczęśliwi, bo być może z takich więzień nigdy by nie wyszli”.
Kontynuując rozważania, Kaczyński zastanawiał się, „skąd to kłamstwo się bierze i w jaki sposób działa”. Gdy zebrani podpowiadali mu, że bierze się to „z TVN”, odparł:
TVN to jest oczywiście środek rozpowszechniana tego kłamstwa, ale to jest sprawa nieco głębsza, bo mająca swoją tradycję. A tutaj trzeba spojrzeć na lewo, trzeba spojrzeć na lewo, to znaczy w stronę lewicy
— oświadczył.
Wtedy, jak przypomniał, Józef Stalin bądź jeden z jego doradców wymyślił w latach ‘30, że „jeżeli ktoś nie jest komunistą albo przynajmniej nie wspiera komunistów, to jest wtedy faszystą, a jak jest faszystą, to oczywiście dąży do dyktatury albo już tym dyktatorem jest”.
I tak zaczęto głosić, i niemała część grup wykształconych w Europie, to w Polsce także miało miejsce, tego rodzaju tezę przyjęło po wojnie. Natomiast partie, które wprowadzały tu jedną z najokrutniejszych w dziejach dyktaturę komunistyczną nazywały się demokratycznymi
— przypominał.
Jego zdaniem, taki sposób myślenia wykorzystywany jest przeciwko niemu, gdyż „skoro tylko wygrywa ktoś, kogo oni nie akceptuje, a wygrywa w procesie demokratycznym poprzez wybory, to okazuje się, że to dyktatura, że to faszyzm, że to złamanie reguł demokracji”.
A można to dzisiaj słyszeć we Włoszech, w europarlamencie po zwycięstwie prawicy w Szwecji. Czyli próbuje się ludziom wmówić, że demokracja jest, i ona polega na wyborze, a tak naprawdę wyboru nie ma, bo to jest albo lewica, albo tak zwana demokracja liberalna, czyli liberałowie o mocno lewicowym, a często skrajnie lewicowym nastawieniu
— diagnozował.
Lider Prawa i Sprawiedliwości oświadczył, że „tu należy powiedzieć bardzo zdecydowane nie!”.
Demokracja musi być demokracją, demokracja musi być wyborem, musi być wyborem między różnymi opcjami, między różnymi poglądami, różnymi programami dla Polski. I ten wybór jest istotą demokracji – prawo do głoszenia poglądów odmiennych, nawet bardzo mocno odmiennych, prawo do ich starcia, dyskusji. Oby to się odbywało w ramach jakiejś politycznej kultury, to jest fundament demokracji. A ten, kto temu przeczy, kto ogłasza – jak to kiedyś zrobił (Donald) Tusk, że ci, co wybrali Prawo i Sprawiedliwość, a to jeszcze lata 2005-2007, to było tak zwane +moherowe berety+, i ci nie mają prawa wybierać, tzn. mogą głosować, ale wybrać nie mają prawa, że to są ci gorsi
— przypomniał.
Jak oświadczył, „nie chcę dzielić Polaków na gorszych i lepszych. Ale jak już mnie do tego Tusk zmusza, to ja powiem tak, że to są ci lepsi”. Wyjaśnił w tym kontekście, że ma na myśli to, że „to jest przede wszystkim obóz patriotyczny, obóz wartości, który chce, żeby Polacy byli wspólnotą”. Dodał, że chodzi tu także o taką „praktykę społeczną, która tworzy wspólnotę na różnych płaszczyznach – wspólnotę praw, bo wszyscy mamy równe prawa polityczne, równe prawa przed sądami, równe prawa przed różnego rodzaju organami państwa oraz równe prawa wyborcze”.
Ponadto wskazywał na potrzebę zapewniania równego prawa do awansu społecznego, do powodzenia, w tym powodzenia materialnego, co nie może być zdeterminowane na przykład przez miejsce zamieszkania.
Inflacja
Podczas wystąpienia prezes PiS odniósł się także do kwestii spadków na giełdach.
Jeżeli słyszycie o tym, że tutaj ktoś coś ukradł, bo coś spadło na giełdzie po jakimś wystąpieniu, to mogę powiedzieć, że takich spadków na giełdzie, jak ten, o którym była mowa po wystąpieniu wicepremiera Jacka Sasina, to było w ciągu ostatnich lat 92 - tyle razy giełda się tak wahała. I to wahnięcie szybko zostało nadrobione, natomiast w tej chwili mamy nowe wahnięcie w dół, ale to już jest element kryzysu światowego. Tu nikt niczego nikomu nie kradnie, mamy po prostu do czynienia z kryzysem, i trzeba to wiedzieć
— powiedział.
Czy to znaczy, że w tej chwili ogłosiłem, że pieniędzy nie ma i nie będzie, nic nie można? Nie, proszę państwa, nie ogłosiłem tego, w najmniejszym stopniu. Z pieniędzmi dzisiaj jest trudniej, niż było jeszcze nie tak dawno temu
— powiedział Kaczyński zaznaczając, że wzrost płac pozostaje „mniej więcej równy poziomowi inflacji”, co, jak zauważył, powodowało, że społeczeństwo, jako całość nie traciło siły nabywczej.
My chcemy ten stan utrzymać - bo najłatwiej inflację zwalczać metodą Leszka Balcerowicza, schładzania gospodarki. Tylko, że później jest wielkie bezrobocie i naprawdę ciężki upadek, z którego przez lata trzeba wychodzić
— dodał.
Jak ocenił, gdyby zdecydować się na tę metodę schładzania gospodarki, to inflacja stosunkowo szybko zaczęłaby spadać.
Tylko mielibyśmy nie cztery z kawałkiem procent bezrobocia - przy czym to jest w istocie zawyżone, liczone według specjalnej metody europejskiej niedawno nam narzuconej, tylko mielibyśmy 5, 10, potem może kilkanaście procent bezrobotnych. Oczywiście - rynek pracodawcy, więc nacisk na płace, ale nie w górę, tylko w dół - i wszystkie tego konsekwencje: mniejszy popyt… Potem by to się jakoś przełamywało, ale byłby to kolejny wstrząs
— ocenił Kaczyński.
My walczymy, żeby tego nie było, łagodzimy skutki dla wielu grup społecznych - poprzez obniżki podatków, różnego rodzaju dodatki - i będziemy to robić dalej. Będą kolejne propozycje
— zapowiedział.
Kaczyński dodał, że należy jednocześnie rozwiązać problem ogrzewania i cen energii elektrycznych.
Jeżeli chodzi o ceny energii elektrycznej, to do 2000 KWh ma być to zamrożone na dzisiejszym poziomie dla wszystkich - oczywiście ten, kto zużyje więcej, to te 2000 będzie miał w tej cenie zamrożone. Jeżeli chodzi o rodziny z większą liczbą dzieci, to 2600, jeżeli mają kartę dużej rodziny to już 3000, to samo gospodarstwa rolne… Krótko mówiąc, staramy się, żeby ten kryzys, jeżeli chodzi o elektryczność, był łatwiejszy do przeżycia; są także przygotowane już propozycje dla przedsiębiorczości i w ogóle dla gospodarki
— powiedział.
Uczynimy wszystko, żeby ceny energii elektrycznej, które w ogromnej części są tworzone sztucznie - wcale to nie wynika z jakichś prawdziwych konieczności gospodarczych, to są różne przepisy UE, a także różne rzeczy, które wprowadzono w Polsce i z których się w tej chwili wycofujemy - krótko mówiąc, będzie to zrobione tak, żeby te ceny nie gasiły gospodarki, i nie gasiły budżetów poszczególnych rodzin
— dodał, podkreślając, że władze liczą na oszczędzanie energii przez obywateli.
Wydatki
Prezes PiS poruszył w Kołobrzegu również wątek agresji Rosji na Ukrainę i polskich wydatków na obronność. Jarosław Kaczyński podkreślił, że na obronę musimy w kraju wydawać „dużo, dużo więcej niż przedtem”.
Bo to jest kwestia najbardziej elementarna, to jest kwestia naszego bezpieczeństwa naszej suwerenności i uniknięcia tego, żebyśmy podzielili los Ukrainy
— powiedział.
Kaczyński powtórzył swoją wypowiedź z innych spotkań – zapytał, co stałoby się z Ukrainą, gdyby nie potrafiła się bronić i gdyby została w kilkanaście dni zajęta przez Rosjan.
Byłby dzisiaj problem dyplomatyczny, pewnie jakieś sankcje, jakieś protesty pewnie byłyby, ale nic więcej
— ocenił.
W ocenie lidera PiS to skuteczna twarda obrona Ukrainy spowodowała, że mamy teraz problem o charakterze światowym.
To starcie dzisiaj jest światowe
— mówił, przypominając o konsekwencjach ekonomicznych.
Zaznaczył, że obecnie mamy dużo droższy pieniądz niż dotąd.
Dzisiaj trudno pożyczać i procenty są wysokie, to mimo wszystko chcemy zachować poziom życia społecznego i musimy dużo wydawać na zbrojenia
— powiedział.
Powiedział, że jeśli sytuacja nadal będzie się zaostrzać, trzeba będzie się zastanowić „nad jeszcze dalej idącymi decyzjami”.
No ale od tego jesteśmy, bo ja tutaj co prawda nie jestem w tej chwili w rządzie, bylem w nim 20 miesięcy teraz nie jestem, ale mówię – chyba mam do tego jakieś prawo jako szef partii rządzącej mówić w imieniu rządu – będziemy to jakoś łatać, zbierać i damy radę
— zadeklarował.
Damy radę i w tej sprawie
— dodał.
Pytania od uczestników
Nawet jeśli przyjdzie na czymś oszczędzać, to nie na tym
— mówił podczas spotkania z mieszkańcami w Kołobrzegu (Zachodniopomorskie) prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w odpowiedzi na pytanie, czy rząd będzie utrzymywał programy społeczne i socjalne w dobie globalnego kryzysu.
Prezes PiS został także poproszony o komentarz do – jak ujął to autor pytania – zapowiedzi opozycji, „że w razie wygranych wyborów anulują część kontraktów zawartych przez Ministerstwo Obrony Narodowej”.
Komentuję to ze smutkiem, bo gdyby się tak stało, to znaczy, że program stworzenia tutaj dużej siły militarnej, takiej, która by w bardzo wysokim stopniu prawdopodobieństwa ochroniła nas przed rosyjskim atakiem, zostanie zaniechany
— powiedział Kaczyński.
Wskazał, że jest w kraju „stronnictwo polskie i stronnictwo niemieckie”.
Niemcy na pewno sobie nie życzą tego, żeby Polska była silna militarnie, w ogóle nie życzą sobie tego, żeby Polska była silna pod jakimkolwiek względem
— podkreślił.
Pytany o ewentualne plany przeniesienia kołobrzeskiej Polskiej Żeglugi Bałtyckiej do Gdańska, czego obawiają się jej pracownicy, odpowiedział, że „chyba takich zamiarów nie ma, a przynajmniej pierwszy raz o tym słyszę”.
Żartował, że wiceprezes PiS Joachim Brudziński „swoją żelazną ręką wyciąga dla zachodniego Pomorza, a inni trochę słabszymi rękami próbują wyciągać dla wschodniego”.
Jak dotąd ręka tego pana okazuje się naprawdę bardzo silna
— mówił, wskazując obecnego na sali Brudzińskiego.
To bardzo dobrze
— uzupełnił.
Bo ta ziemia po pierwsze jest – jak to mówił mój śp. brat polską racją stanu, a po drugie naprawdę długo było tak, że wszyscy o tym zapomnieli, można powiedzieć, i tutaj się niewiele zmieniało. Na szczęście teraz się bardzo dużo zmienia i ja też jestem bardzo, bardzo z tego zadowolony
— zaznaczył, dodając, że trzeba jeszcze wiele zrobić.
Na pytanie, „czy prawdą jest, że rząd zabiera pieniądze samorządom?”, odpowiedział z kolei, że „naprawdę gołym okiem widać, jak realizujemy politykę zrównoważonego rozwoju”.
Ile tysięcy kilometrów dróg gminnych i powiatowych zostało odnowionych, różnego rodzaju gmachów, przecież to jest naprawdę ogromne przedsięwzięcie i my mamy zamiar to w dalszym ciągu prowadzić
— powiedział Kaczyński. Podkreślił, że „ktoś, kto nas o to (o zabieranie pieniędzy samorządom – PAP) oskarża, mówi po prostu nieprawdę”.
Dajemy nie wedle tego, czy ktoś jest z PiS-u, czy jest za, czy przeciw PiS-owi, dajemy po prostu dla ludzi i cieszymy się, jeżeli to jest dobrze wykorzystane. Teraz uzupełniamy, bo jest inflacja i w wielu wypadkach te pieniądze, które wystarczały jeszcze rok temu czy półtora, teraz nie wystarczają
— wskazał prezes PiS, zaznaczając, że rząd stara się, aby likwidowane były wykluczenia.
Dodał, że różnice między polskimi regionami są „dalece zbyt wielkie”, a rząd PiS chce to przełamywać „i to przełamujemy”.
Na pytanie o to, czy zostanie utrzymany Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych, Kaczyński odpowiedział, że będzie on utrzymany.
To jest walka z wykluczeniem komunikacyjnym. Początkowo szło to dosyć ciężko, ale później samorządy się za to wzięły i w tej chwili tych połączeń jest tysiące różnego rodzaju. Nie może być tak, że ludzie, którzy nie mają samochodu – najczęściej starsi ludzie – nie mogli się ze swojej wsi czy miasteczka ruszyć nawet do powiatu
— mówił.
Zapewnił, że fundusz będzie podtrzymywany, przy czym duża jest w tym rola samorządów, które powinny wiedzieć, gdzie są największe potrzeby.
olnk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/616535-prezes-pis-nawiazal-do-okrzykow-kaczor-dyktator