„Sikorski jako minister spraw zagranicznych robił coś więcej niż reset, bo wprowadzał wraz z Tuskiem Rosję do Polski. Za tym miały iść inwestycje rosyjskie – przejmowanie Lotosu, Azotów, inwestycje na naszych nabrzeżach portowych itd. Widać, że kwestia jakiejś współpracy, ułożenia się z Rosją, w dalszym ciągu żyje” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl były szef MSZ, europoseł PiS Witold Waszczykowski.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Nie ustają echa szkodliwego wpisu Radosławem Sikorskiego, w którym zasugerował, że to Amerykanie mogą odpowiadać za wycieki z gazociągów Nord Stream. W związku z tym jest przypominanych coraz więcej prorosyjskich działań byłego ministra spraw zagranicznych i szefa MON. Jak wspomina Pan współpracę z Sikorskim?
Witold Waszczykowski: Wszyscy zastanawiają się, czy to, co Sikorski palnie od czasu do czasu, to są takie żarty zgrywusa, luzaka itd. Można przecież przytoczyć: „dorżniemy watahę”, relacje polsko-amerykańskie, to jest „robienie laski”. Było więcej takich przykładów. Robi to w prześmiewczy sposób, ale to jednak rezultat zmiany jego poglądów politycznych. Ta zamiana zaczęła się, kiedy był dymisjonowany z urzędu ministra obrony narodowej w 2007 roku za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. Odchodził, ponieważ były do niego zastrzeżenia w sprawach, o których nie mogę mówić. Ale także (został zdymisjonowany – red.) za zblatowanie się z częścią generalicji i za to, że jego głównym doradcą był m.in. gen. Marek Dukaczewski.
Następnie przystąpił do Platformy, która za swojego mentora w Europie uważała Niemcy. A Niemcy chciały rozwijać Unię Europejską w ścisłej współpracy z Rosją. W związku z tym, Sikorski stał się neofitą tego myślenia i musiał oczywiście inaczej spojrzeć na Rosję. Stąd już na przełomie 2007 i 2008 roku, gdy jeszcze byłem w rządzie (negocjowałem tarczę antyrakietową z USA), to on spowalniał mi te negocjacje i domagał się konsultacji z Rosjanami. A potem tę tarczę odrzucili. Wrócili do niej dopiero po rosyjskiej napaści na Gruzję. Ale w tym samym czasie szły już przygotowania (ja to ujawniłem, kiedy byłem ministrem spraw zagranicznych) do resetu z Rosją. Następowało to na długo przed Smoleńskiem. Ujawniłem notatkę Bratkiewicza z 2008 roku, gdy już stawiano na Rosję i zapowiadano odejście od poparcia Ukrainy. Później oczywiście były przygotowania do przyjęcia Putina, który przyjechał 1 września 2009 roku.
Stanowczy reset nastąpił po Smoleńsku. Sikorski inicjował również otwarcie małego ruchu granicznego między obwodem kaliningradzkim a naszymi dwoma województwami północnymi. Jego inicjatywą był Trójkąt Królewiecki – Polska, Rosja, Niemcy. A więc jako minister spraw zagranicznych robił coś więcej niż reset, bo wprowadzał wraz z Tuskiem Rosję do Polski. Za tym miały iść inwestycje rosyjskie – przejmowanie Lotosu, Azotów, inwestycje na naszych nabrzeżach portowych itd. Widać, że kwestia jakiejś współpracy, ułożenia się z Rosją, w dalszym ciągu żyje. Przecież on chciał w 2013-2014 roku realizować rok kultury rosyjskiej w Polsce. Równolegle Biuro Bezpieczeństwa Narodowego publikowało Białą Księgę nt. bezpieczeństwa, gdzie oceniano, że Rosja nikomu nie zagraża. Niedługo później zaatakowali Krym. Jak widać Sikorski nie chce się przyznać do tego, że to był błąd i w dalszym ciągu w nieumiejętny sposób brnie w tą rosyjską narrację.
Widzimy, że wpis Sikorskiego wywołał poruszenie nie tylko w Polsce. Ale czy według Pana mogą być jeszcze jakieś poważniejsze konsekwencje międzynarodowe związane z tym tweetem?
On już je spowodował. Po pierwsze, Rosjanie bardzo szybko podchwycili i to na najwyższych szczeblach. Rzecznicy najważniejszych urzędów już go używają, jako argumentu, że zrobili to rzekomo Amerykanie, bo przecież pisze to człowiek, który kiedyś był marszałkiem Sejmu w Polsce, czyli drugą osobą w państwie. Dzisiaj jest jednym z liderów Platformy, więc (tłumaczą – red.), że nie może to być kłamstwem. Ma to też reperkusje na świecie, ponieważ jest odpowiedź z NATO, że to była prowokacja lub rosyjski atak, sabotaż. Jest reakcja Departamentu Stanu (USA), który uznał, że to niedorzeczne. Zwykle Departament Stanu nie reaguje na tweety, a tutaj uznano, że jest to na tyle poważna ingerencja w politykę amerykańską i Sojuszu Północnoatlantyckiego, że trzeba zareagować, szczególnie w czasie toczącej się wojny w Europie. Także są to olbrzymie konsekwencje tak nierozważnego wpisu albo wpisu, który jest dowodem ciągu jego myślenia i działania.
Możemy spodziewać się zdecydowanej reakcji Donalda Tuska na wybryk Sikorskiego. Czy raczej lider PO (jak to ma w zwyczaju) poczeka aż sprawa przycichnie?
Być może znowu Tusk wyjedzie w Dolomity i przeczeka aż ta burza nie ucichnie. Ale mogą być dalsze odpowiedzi – z NATO bądź Parlamentu Europejskiego. Sikorski przecież jest europosłem, więc będziemy domagać się jakichś reakcji. To jest rzeczywiście szkodliwe dla PO. Tym bardziej, że Tusk ostatnio promował się jako człowiek, który rzekomo zawsze przestrzegał przed Putinem, imperializmem Rosji i Nord Streamem. A tu nagle taki wyskok Sikorskiego, który jakby temu zaprzecza. Pamiętamy też wypowiedzi, kiedy Sikorski apelował, by przyłączyć się do Nord Streamu itd. Więc jest to bardzo kłopotliwa sytuacja dla Platformy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Mateusz Majewski
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/616239-nasz-wywiad-waszczykowski-przypomina-przeszlosc-sikorskiego